W wyjściowym składzie nie było Mariusza Wlazłego, który skarżył się w ciągu ostatnich dni na ból pleców oraz Aleksandra Atanasijevicia, który mecz obserwował tym razem z trybun. Kapitan PGE Skry Bełchatów ostatecznie pojawiał się na parkiecie, ale nie tak często jak zwykle. - Zmiennicy wchodzą i grają znakomicie, kolejne spotkanie to pokazało. Bardzo się cieszymy, że zwyciężyliśmy z Resovią w stosunku 3:0. Ten mecz był bardzo wyrównany, ale udało nam się, czego więcej chcieć? - pytał po meczu zadowolony Daniel Pliński.
Skra w pierwszej rundzie sezonu zasadniczego przegrała m.in. mecze z Asseco Resovią Rzeszów, Zaksą Kędzierzyn Koźle oraz Jastrzębskim Węglem. - Pierwszy raz wygraliśmy w tym sezonie z rywalem z "wielkiej czwórki", dla nas to nie ma znaczenia. Najważniejsze są play-offy. Jeśli ktoś śledził nasze porażki, to wie, że drużyny przeciwne grały bardzo dobrze, ale także my wyciągaliśmy do przeciwnika rękę i przegrywaliśmy te spotkania. Chociażby ten w Rzeszowie czy u siebie z Zaksą, ale trudno - takie mecze trzeba czasem przegrać. Najważniejsze, żeby wyciągnąć z tego wnioski - zapewnił środkowy bełchatowskiego zespołu.
W pierwszej i trzeciej partii Skra od początku wypracowywała przewagę nad zespołem z Podkarpacia, natomiast w drugiej partii gra toczyła się punkt za punkt. - W tym pierwszym secie niestety pozwoliliśmy Resovii wrócić do gry i to jest nasz problem. Takie zdarzenie miało już miejsce w Jastrzębiu, gdzie prowadziliśmy bardzo wysoko i przez to, że rywale powrócili do gry, przegraliśmy całe spotkanie. Musimy być cały czas czujni - stwierdził Pliński, który w tym spotkaniu zdobył sześć punktów, z czego aż cztery blokiem.
Mecz Skra - Resovia cieszył się dużym zainteresowaniem wśród kibiców, bilety rozeszły się błyskawicznie i Hala Energia była wypełniona do ostatniego miejsca. - Widząc publiczność, która jest na hali w Rzeszowie, gdzie przyjeżdża Bełchatów i odwrotnie - to świadczy o tym, że nie tylko siatkarze czekają na takie mecze. Tylko się cieszyć, oby takich drużyn i spotkań w Polsce było jak najwięcej - zakończył wielokrotny reprezentant kraju.