Goście przyjechali do Bydgoszczy osłabieni brakiem swojego podstawowego przyjmującego Roberta Milczarka. Jak się okazało, ostatni uraz daje jeszcze zawodnikowi o sobie znać. - Wspólnie uznaliśmy, że będziemy go szykować na najważniejsze mecze dla nas z głównymi rywalami, czyli Indykpolem AZS Olsztyn i Wkręt-Met AZS Częstochowa - mówił trener Dariusz Daszkiewicz.
I bydgoszczanie w pierwszych dwóch partiach łatwo wykorzystali osłabienie rywali. Delekta potrzebowała zaledwie czterdziestu minut na to, aby szybko rozstrzygnąć obie partie na swoją korzyść. Trener Piotr Makowski zaczął powoli wpuszczać na parkiet swoich rezerwowych, chociaż ciągle czeka na powrót do gry Marcina Wiki. - Może już trenować na pełnych obrotach. Dostał na to specjalne zezwolenie od lekarzy - dodał Makowski.
Trochę emocji mieliśmy w trzecim secie. W nim zanosiło się na przedłużenie szans przyjezdnych. Kielczanie dobrze weszli w tą odsłonę i po pierwszej przerwie technicznej prowadzili nawet różnicą dwóch punktów. W poniedziałek mieli jednak za mało atutów, aby pokonać dobrze dysponowanych bydgoszczan. Zwłaszcza w przyjęciu, gdyż nie mogli zatrzymać doświadczonego Stephane Antigi.
To właśnie za sprawą Francuza w końcowych fragmentach bydgoszczanie doprowadzili do wyrównania (17:17). Kilka piłek oba zespoły zagrały na przewagi. Kielczanie nie wytrzymali jednak presji, gdyż w ważnych momentach posyłali piłkę w aut lub byli skutecznie blokowani przez zawodników Delekty. To właśnie te elementy zadecydowały o końcowym sukcesie miejscowych.
Mecz z Effectorem Kielca obserwowała grupa zawodników Hapoel Mate-Asher Akko, którzy zmierzą się z bydgoszczanami w środę i czwartek w ramach rozgrywek Pucharu Challenge.
Delecta Bydgoszcz - Effector Kielce 3:0 (25:17, 25:14, 25:21)
Delecta: Konarski, Masny, Jurkiewicz, Wrona, Waliński, Antiga, Dębiec (libero)
oraz Lipiński, Wiese.
Effector: Danger, Kozłowski, Warda, Zniszczoł, Penchev, Staszewski, Sufa (libero) oraz Pająk, Józefacki, Kokocińki