Podopieczni Lorenzo Bernardiego podzielili się punktami z zespołem AZS Politechniki Warszawskiej, pokonując rywali po pięciosetowej walce.
- Nie udało się drugi raz w tym sezonie pokonać Jastrzębskiego Węgla i bardzo tego żałujemy. Była szansa na zwycięstwo również w tym meczu. Cieszymy się jednak z tego jednego zdobytego punktu - mówi zadowolony Maciej Pawliński, przyjmujący AZS Politechniki Warszawskiej.
Po porażce w Warszawie, siatkarze Jastrzębskiego Węgla pałali żądzą rewanżu. To jednak podopieczni Jakuba Bednaruka dwa razy obejmowali w tym meczu prowadzenie. Gospodarze potrafili jednak dwukrotnie odrobić straty, by decydujący cios zadać rywalom w tie-breaku.
- Spotkanie było bardzo dziwne, a poszczególne partie wygrywała drużyna, która lepiej rozpoczynała danego seta. Dopiero tie-break dostarczył prawdziwych emocji i z pewnością był najbardziej wyrównaną odsłoną w tym pojedynku - zauważa Pawliński.
W połowie piątej odsłony sędzia główny odgwizdał Krzysztofowi Wierzbowskiemu nieczyste przyjęcie zagrywki. Na parkiecie po stronie gości zapanowała nerwowa atmosfera, co skrzętnie wykorzystali miejscowi, triumfując w całym meczu.
- Takiej piłki się nie gwiżdże. Jest to moja opinia oraz wielu innych osób. Nie będę jednak więcej mówił na ten temat. Jest po meczu i niczego już w tej chwili wypowiedzi nie zmienią. Natomiast był to z pewnością ważny moment tej potyczki, chociaż chyba nie decydujący. Czy inny werdykt sędziego spowodowałby zmianę zwycięzcy? Tego nie wiem - zaznacza siatkarz Politechniki.
Maciej Pawliński reprezentuje barwy ekipy ze stolicy pierwszy sezon. Poprzedni spędził w Kielcach. Wobec sporego zamieszania, jakie powstało po rezygnacji Farta z gry w PlusLidze, siatkarz był zmuszony szukać sobie nowego pracodawcy.
- W Warszawie czuję się bardzo dobrze. To duże miasto i jest wiele możliwości. Nie to jest jednak najważniejsze, lecz to, że w drużynie jest bardzo dobra atmosfera. Zmieniłem otoczenie i absolutnie nie żałuję swojej decyzji - wyznaje Maciej Pawliński.