Rachel Rourke: Zagrałyśmy genialnie jako drużyna

Atom Trefl Sopot awansował do najlepszej 12 Ligi Mistrzyń, pokonując po najlepszym meczu w sezonie Asystel Carnaghi Villa Cortese 3:0. Ponownie rewelacyjne spotkanie rozegrała atakująca Atomu.

Rachel Rourke zdobyła w tym pojedynku aż 26 punktów i atakowała z 54-procentową skutecznością. Tym występem Australijka udowodniła, że nie ma mowy o zadyszce bądź też słabszej formie. - Przy takiej ilości gier jaką teraz mamy, czasem ciężko mi wejść w rytm. Dziś zajęło mi to kilka piłek nim się dogrzałam. Ale wszystko jest w jak najlepszym porządku i będę w stanie prezentować się tak jak dotychczas w kolejnych spotkaniach - przekonuje atakująca.

Na pewno przed początkiem rozgrywek nikt nie przypuszczał, że Atom Trefl Sopot zdoła wyjść z grupy, zwłaszcza, że już przed sezonem zmagał się z wieloma problemami kadrowymi. Teraz sopocianki udowodniły, że nie należało ich skreślać już na początku. - Tak, trochę zamknęłyśmy buzie niedowiarkom. Udało nam się wyjść na mecz bardzo pozytywnie nastawionymi, z przekonaniem, że możemy wygrać to spotkanie. Chciałyśmy udowodnić, że należy nam się miejsce w czołowej 12 i to nam się udało. Tak więc, owszem, to jest wielki dzień dla nas - mówiła po meczu uśmiechnięta od ucha do ucha liderka Atomówek.

Mecz zakończył się dość przekonywującym 3:0 na korzyść Polek. Włoszki zdawały się na boisku nieco pogubione, nie potrafiły się przeciwstawić sile Atomu. Rourke jednak dyplomatycznie stwierdziła, że nie był to tak łatwy mecz, jak mogłoby się wydawać. - Nie powiedziałabym, że poszło łatwo. Myśmy zagrały bardzo dobrze jako drużyna. Byłyśmy czujne dopóki piłka nie spadnie na boisku, dopiero wtedy się cieszyłyśmy. Ale to prawda, Włoszki zdawały się nieco mocować z własną grą, nie było to dla nich korzystne, nie potrafiły wracać do gry. No ale my na tym skorzystałyśmy - komentuje Australijka.

Co ciekawe Atomówki prezentują się w tych dwóch spotkaniach bez trenera Jerzego Matlaka lepiej i spokojniej. Czy zmiana szkoleniowca miała jakiś wpływ na postawę zawodniczek? - Tak, wydajemy się być bardziej zrelaksowane, gramy spokojniej. Nie wiem czy do końca wynika ze zmian, czy czegoś innego, ale na pewno tutaj nie miałyśmy nic do stracenia, więc wyszłyśmy na boisko w bojowych nastrojach - opowiada Rourke.

Teraz przed Atomem wyjazd do Muszyny. Rachel Rourke pozostaje jednak w Trójmieście i będzie trenować własnym trybem. Przypomnijmy, że kontrakt zawodniczki nie pozwala na grę przeciwko swojemu byłem klubowi w rundzie zasadniczej. - Tak, ja zostaję w Sopocie, będę spokojnie trenować pod okiem trenera od przygotowania fizycznego. Ale wierzę w dziewczyny, że będą w stanie zagrać na takim poziomie jakim zagrały w tym spotkaniu i przywiozą punkty - kończy Rachel Rourke.

Komentarze (1)
avatar
Miss Gomez
12.12.2012
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Bez Rourke nie ma Atomu, więc na wiele z Muszynianką bym nie liczyła. Oczywiście sama tego głośno nie powie, ale chyba zdaje sobie sprawę, jak bardzo decyduje o sile tego zespołu. Mam nadzieję Czytaj całość