Kibice, którzy przybyli do hali Centrum i spojrzeli na rozgrzewające się zawodniczki, na pewno ucieszyli się, gdyż do meczowego składu po długiej przerwie, spowodowanej kontuzją na boisko wróciła Krystyna Strasz, nominalna libero MKS-u. Gdy spiker odczytywał skład miejscowej drużyny, po wymienieniu zawodniczki z numerem 10, w hali rozległa się fala braw. Jeszcze więcej braw otrzymała, gdy wybiegła ona na boisko przy prezentacji wyjściowej szóstki.
Trener AZS-u w związku z osłabieniem jakiego doznała niedawno jego drużyna, zdecydował się na ciekawą roszadę w składzie, na libero wystawił Martę Kutikow, natomiast dotychczasową libero - Angelikę Bulbak - przesunął na przyjęcie. Co ciekawe, Bulbak w niektórych ustawieniach blokowała Katarzynę Zaroślińską, co sprawiało jej pewne problemy.
Dąbrowianki od pierwszych piłek realizowały taktykę, posyłały bowiem zagrywki przede wszystkim w kierunku Natalii Kurnikowskiej, która potem miała problemy w ataku. Jednak początek nie był idealny w wykonaniu gospodyń, którym zdarzały się niedokładności w rozgrywanych akcjach. Z biegiem czasu poczuły się pewniej na boisku, co było spowodowane między innymi grą rywalek, które mimo prób nawiązywania walki nie były w stanie dorównać Zagłębiankom. Gospodynie realizowały przedmeczowe założenia, trudno serwowały, a Akademiczki miały kłopoty w przyjęciu oraz ataku, dzięki czemu dąbrowianki utrzymywały prowadzenie. Ich przewaga wzrosła nawet do sześciu punktów. Niepokój wkradł się jednak jeszcze w serca dąbrowskich kibiców, gdy zagrywka Rheezy Grant okazała się zbyt trudna dla gospodyń, ich prowadzenie wyraźnie stopniało (24:21). Po czasie dla Waldemara Kawki skończyły już pierwszą akcję, choć nie bez trudów (25:21).
Mimo że pierwszy punkt w drugiej odsłonie zdobyły Akademiczki, to bardzo szybko na parkiecie zaczęły przeważać dąbrowianki niektóre akcje rozgrywając bardzo swobodnie. Gdyby gospodynie nie popełniały błędów w przyjęciu, to ich prowadzenie byłoby wyższe. Siatkarki MKS-u grały niemal cały czas na tym samym poziomie, w zupełności wystarczającym do pewnego prowadzenia, natomiast przyjezdne momentami grały bardzo dobrze, ale zazwyczaj ich akcje stały na niskim poziomie.
Oprócz nominalnej libero występującej na przyjęciu z atakiem, Czesław Tobolski zdecydował się ustawić nominalną przyjmującą Grant na środku, lecz w każdej akcji atakowała ona ze skrzydła, więc Ewelina Polak miała do dyspozycji tylko jedną prawdziwą środkową, z której skorzystać mogła tylko w trzech ustawieniach.
Początek trzeciej partii zapowiadał ciekawą walkę, gdyż siatkarki z Białegostoku ciekawie rozegrały akcje, dzięki czemu przegrywały tylko jednym punktem, a po asie serwisowym Kurnikowskiej wyszły na prowadzenie (11:12). Ich radość z przewagi nie trwała jednak długo, już w następnej akcji na tablicy pojawił się remis, a potem dąbrowianki wrzuciły wyższy bieg i po asie Elżbiety Skowrońskiej prowadziły trzema oczkami na drugiej przerwie technicznej. Po powrocie na parkiet ta zawodniczka kontynuowała serię trudnych serwisów, której nie zdołały nawet przerwać dwa czasy dla trenera Tobolskiego. Skowrońska, która zagrywała od stanu 14:13, skończyła dopiero po szczęśliwym ataku Grant (20:14). Jednak ta seria Zagłębianek niemal rozstrzygnęła seta, kolejne akcje bowiem wydawały się być formalnością, zwycięzca tej partii, jak i całego meczu, mógł być tylko jeden - Tauron MKS był zdecydowanie lepszy od AZS-u.
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - AZS Metal-Fach Białystok 3:0 (25:21, 25:16, 25:16)
Tauron MKS: Śliwa, Zaroślińska, Liniarska, Plchotova, Leys, Skowrońska, Strasz (libero).
AZS: Polak, Tomsia, Grant, Chmiel, Bulbak, Kurnikowska, Kutikow (libero).
MVP: Ivana Plchotova (Tauron MKS)