Po meczu ze Skrą siedzieliśmy z wypiętymi klatami - komentarze po meczu AZS PW - Delecta Bydgoszcz

- Fajnie było, jak z wypiętymi klatami siedzieliśmy po meczu ze Skrą. Wszyscy klepali nas po plecach. Powiedziałem wtedy: "Przyjdą gorsze chwile". I te chwile nadeszły - mówił po meczu Jakub Bednaruk.

Wojciech Jurkiewicz (kapitan Delekty Bydgoszcz): Po meczu odczuwamy ogromną radość, bo doskonale wiedzieliśmy, jak ważny dla obu zespołów był ten pojedynek. Jesteśmy zaskoczeni takim wynikiem, bo spodziewaliśmy się w Warszawie bardzo ciężkiego boju. Od początku jednak kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania, narzucając rywalom zagrywką swój styl gry. Już na początku pojedynku przydarzyła nam się bardzo przykra sytuacja. Miejmy nadzieję, że uraz Marcina Walińskiego okaże się mniej groźny niż się teraz wydaje. Na szczęście wydarzenie to nie wpłynęło negatywnie na naszą postawę. Zareagowaliśmy chyba najlepiej jak mogliśmy - po prostu graliśmy dla Marcina. Najważniejsze, że trzymamy się w czubie tabeli. Zrównaliśmy się punktami z ZAKSĄ i Skrą. Mam nadzieję, że dalej będziemy szli tym tropem.

Krzysztof Wierzbowski (kapitan AZS Politechniki Warszawskiej): Nasi rywale postawili nam w tym meczu bardzo trudne warunki. Już na samym początku spotkania nie udało nam się kilka akcji, po których już się nie podnieśliśmy. Do końca konfrontacji nasza gra nie funkcjonowała tak, jak powinna. Mimo że Delekcie wypadł ze składu nominalnie pierwszy przyjmujący, to poradziła sobie ze swoimi problemami. Marcin Wika na pewno nie jest jeszcze w formie, a jednak udźwignął na swoich barkach ciężar tego spotkania. Niestety straciliśmy już kontakt z czołówką tabeli. Nie pozostaje nam teraz nic innego, jak tylko walczyć w kolejnych spotkaniach, m.in. tym wyjazdowym z AZS-em Częstochowa.

Jeśli chodzi o sprawy pozasportowe, to z drużyną jest wszystko w porządku. Nie ma żadnych konfliktów. Po prostu gdzieś uciekła nam forma na zagrywce. W pierwszej rundzie prezentowaliśmy się dzięki serwisowi bardzo dobrze. Teraz brakuje nam tego elementu i przez to nie potrafimy w niektórych starciach nawiązać z przeciwnikiem walki. Nasza gra mocno faluje - jeden mecz gramy bardzo dobrze, natomiast następny bardzo słabo. Musimy z powrotem odnaleźć tę dobrą dyspozycję. Nie doszukujmy się więc żadnych problemów natury pozasportowej.

Piotr Makowski (trener Delekty Bydgoszcz): Cieszę się, że mimo trudnej sytuacji zdrowotnej potrafiliśmy sobie jakoś poradzić. Marcin Wika wrócił do gry po dwóch miesiącach. Minął tydzień, od kiedy zaczął dopiero skakać. Jednak udźwignął ciężar odpowiedzialności w tej konfrontacji. Teraz czekamy na powrót do zdrowia Marcina Walińskiego. Jeżeli chodzi o zespół z Warszawy, to uważam go za team bardzo dobry. Politechnika już niejednokrotnie udowodniła swoją wartość. Chłopcy wnieśli dużo kolorytu do ligi. Teraz mają może troszkę gorszy moment, ale trzeba wierzyć w to, że będą zaraz grali lepszą siatkówkę. W tym spotkaniu rzeczywiście nie siedziała im zagrywka. Tym elementem odrzucali wcześniej rywali od siatki. Myślę jednak, że jeszcze wiele razy Warszawa będzie miała za sprawą Politechniki dużo radości. Głowa do góry!

Marcin ma skręcony staw skokowy. Na ile jest to poważne, dowiemy się po badaniach. Mimo że chcemy, aby był jak najszybciej gotowy do gry, nie będziemy niczego na siłę przyspieszać.

Jakub Bednaruk (trener AZS Politechniki Warszawskiej):  Poza jedną sytuacją w meczu, bydgoszczanie przez praktycznie cały mecz kontrolowali jego przebieg. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na coś innego: Fajnie było, jak z wypiętymi klatami siedzieliśmy na konferencji po meczu ze Skrą. Wszyscy klepali nas po plecach, mówiąc, że idziemy po medal. Ja jednak w pewnym momencie powiedziałem: "Słuchajcie, przyjdą jeszcze gorsze chwile". I te chwile nadeszły teraz. Mam nadzieję, że szybko sobie z tym poradzimy. Oczywiście zaraz wszyscy się będą doszukiwać różnych konfliktów, których w rzeczywistości nie ma. Trenujemy jak trenowaliśmy, próbujemy walczyć jak walczyliśmy. Wiele osób chciałoby, żebyśmy lali wszyscy zespoły z góry tabeli i żebyśmy wygrywali wszystkie wyjazdowe potyczki... Ja jednak bym prosił, żebyśmy wrócili myślami do lipca, ochłonęli trochę i zastanowili się nad tym, jak ten zespół był tworzony, jacy zawodnicy do nas przyszli i jak doświadczony człowiek jest tutaj trenerem. Na razie jest nam przykro, ale są czasem i takie fajnie momenty, jak te po meczu ze Skrą, i takie jak po spotkaniu z Delektą, kiedy trzeba uciekać z hali.

Chciałbym, aby każdy z moich zawodników popatrzył w lustro i zapytał samego siebie, czy nie zagubił gdzieś takiej sportowej złości i pozytywnej nonszalancji, jakie cechowały nas na początku rozgrywek. Może już się tym trochę nasyciliśmy, może wydaje nam się, że te punkty, które obecnie mamy, są tym, co chcieliśmy osiągnąć. Jeżeli na nowo zaczniemy wydzierać rywalom punkty z gardła, to wrócimy do naszej gry.

Źródło artykułu: