W tym "dziewiczym" meczu, naprzeciw reprezentacji Polski stanęła najlepsza klubowa drużyna naszego kraju ostatnich lat, czyli Skra Bełchatów. Można również inaczej. Obecny selekcjoner naszej kadry skrzyżował rękawice z niedoszłym szkoleniowcem, Jackiem Nawrockim.
Charytatywną potyczkę na rzecz UNICEF postanowiono rozegrać według nowej formuły. Poszczególne sety grano do 15 oczek, zaś zwycięstwo zapewniła sobie drużyna, która jako pierwsza miała na swoim koncie pięć wygranych partii. Trenerom przysługiwał tylko jeden czas w secie, zaplanowano również tylko jedna przerwę techniczną po zdobyciu ósmego punktu przez którąś z drużyn.
Pierwsze dwie odsłony rozstrzygnął Daniel Pliński, a właściwie jego zagrywka. Bełchatowianie objęli po znakomitych serwach tego siatkarza dwukrotnie wyraźne prowadzenie i podopieczni Andrei Anastasiego nie byli już w stanie odrobić strat, grając do zaledwie 15 punktów.
W kolejnych partiach rozpoczęły się żarty na parkiecie, a w barwach ekipy Jacka Nawrockiego mogliśmy podziwiać Jerzego Janowicza i Zygmunta Chajzera, którzy z profesjonalnym uprawianiem siatkówki mają niewiele wspólnego.
Ostatecznie charytatywny pojedynek w Częstochowie wygrała reprezentacja Polski 5:3, nie to jednak było najważniejsze. Najistotniejsza była pomoc głodującym dzieciom w Czadzie i to się udało. Niestety, na początku szóstej partii kontuzji doznał Michał Winiarski. Czyżby niebiosa dały do zrozumienia, że w siatkarskim meczu gra się co najwyżej pięć partii?
Po tej pełnej dramaturgii sytuacji atmosfera na trybunach zupełnie siadła, a po kolejnych kilkunastu minutach kibice zgromadzeni w częstochowskiej hali zaczęli ziewać. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, że nie był to udany test nowej formuły, bo w spotkaniu charytatywnym o nic nie można przeprowadzać poważnych testów. Albo się bawimy, albo przeprowadzamy poważne testy.
Idea spotkania wspaniała i dla niej duże TAK. Niestety o nowej formule nic dobrego powiedzieć nie można i mam nadzieję, że prędko o niej nie usłyszę. Nie może być tak, że trzy-cztery dobre zagrywki jednego zawodnika kompletnie ustawiają całego seta i partia jest tylko dogrywana. Kolejna sprawą, która negatywnie wpływa na odbiór tego pojedynku jest dobór zawodników. To nie była ani prawdziwa Skra, ani prawdziwa reprezentacja Polski. Zakpiono trochę z fanów siatkówki. Najlepsze są bowiem improwizacje dobrze przygotowane, a ta po prostu nie była.
Marek Knopik
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)
Stwarzanie pozorów, że było na poważnie. Tak grali bo grali.
Dłużyło się to i było nudne.
Mam nawet wątpliwości, czy gdyby testowano ten system w meczu o sta Czytaj całość