Charlotte Leys: Spokojnie patrzymy w przyszłość

Belgijka mogła zaliczyć sobotni mecz do udanych. Ponadto zrozumiałą radość w szeregach dąbrowianek wywołał powrót do gry podstawowej libero, Krystyny Strasz.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk

Jak można się było spodziewać, Tauron MKS Dąbrowa Górnicza zwyciężył w trzech setach z AZS Metal-Fachem Białystok i dzięki temu na jakiś czas objął fotel lidera Orlen Ligi. Jak przyznawały same zawodniczki z Dąbrowy Górniczej, wygrana wcale nie przyszła łatwo, w czym swój udział miały... poważne zawirowania kadrowe z ekipie z Białegostoku, które wymusiły na Czesławie Tobolskim roszady w składzie. - Dla nas ten mecz wcale nie należał do łatwych, ponieważ zespół przeciwny przeżywa ostatnio spore problemy i stracił kilka ważnych zawodniczek. Trudno było przewidzieć ich taktykę: skoro ich libero grała na przyjęciu, mogła albo próbować atakować blok-aut, albo plasować piłki, starać się je zbijać... Zrobiłyśmy wszystko, co w naszej mocy i jestem zadowolona z naszej wygranej - mówiła po spotkaniu Charlotte Leys, siatkarka dąbrowskiego MKS-u. Zmiana pozycji dotyczyła nie tylko wspomnianej przez Belgijkę Angeliki Bulbak: przyjmująca Rheeza Grant zagrała jako środkowa, z tym że atakowała jedynie ze skrzydeł, co znacznie utrudniło Zagłębiankom "czytanie" gry rywalek.

Sobotni mecz wydaje się być tym z gatunku "bez historii", ale dla Tauronu MKS najważniejszy był powrót do pierwszego składu Krystyny Strasz, podstawowej libero. Pesymistyczne prognozy zakładały, że wychowanka dąbrowskiego klubu powróci na parkiet dopiero w 2013 roku, dlatego radość kibiców i siatkarek z Zagłębia Dąbrowskiego była tym większa. - Wiedzieliśmy, że przez jakiś czas była chora, ale Krysia już w tym tygodniu zaczęła treningi. Dobrze, że mogła wprowadzić się do gry z takim przeciwnikiem jak AZS Białystok. Mamy znów w składzie naszą najlepszą libero, ale ważne jest też to, że mamy ogółem dwie libero, dzięki czemu w razie podobnych sytuacji mogą się one zmieniać. To był bardzo dobry występ Krysi i dzięki temu spokojnie patrzymy w przyszłość - podsumowała grę koleżanki Leys.

Wygrana w lidze z pewnością służyła za okazję do otarcia łez po straconej szansie na grę w fazie play-off Ligi Mistrzyń. Porażka z Eczacibasi Stambuł pokazała Tauronowi MKS miejsce w europejskim szeregu, ale zdobywczynie Pucharu Polski wierzą w przełamanie tureckiego fatum w Pucharze CEV. - Oczywiście musiałyśmy zdobyć w tym spotkaniu trzy punkty, nie tylko ze względu na fanów, ale także dlatego, że przeciwnik zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i każdy inny wynik niż nasze zwycięstwo byłby sensacją. Nie udało nam się wygrać w Lidze Mistrzów, ale teraz czeka nas Puchar CEV, w którym zmierzymy się z Fenerbahce. Zobaczymy, jak to będzie - uznała zawodniczka.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×