- Wsłuchałem się w siebie ... W Rosji panuje przekonanie, że srebro jest porażką. Tak w klubie jak i reprezentacji. Teraz spróbujcie sobie wyobrazić jakie to uczucie, przez tyle lat czekać na zwycięstwo. To ciągły stres! Życie w sytuacji, kiedy nie istnieje margines błędu. W końcu przychodzi takie dzień, kiedy zdajesz sobie sprawę z tego, że nie da się żyć w ten sposób - przyznał Władimir Alekno w wywiadzie dla dziennika Sovieckij Sport.
Wladimir Alekno nie ukrywa, że presja towarzysząca meczom drużyny narodowej przed olimpiadą w Londynie była ogromna. - Starałem się nie czytać gazet i nie zwracać uwagi na to, co pisano w mediach. Nie wszystko w trakcie mojej pracy z kadrą szło gładko. Wszyscy od razu oczekiwali zwycięstw i nie rozumieli, że do tego potrzeba czasu. Nie można być całkowicie głuchym w takich sytuacjach. W Rosji każdy uważa się za eksperta, każdy myśli, że może nauczyć trenera jak grać. O dziwo krawca nikt nie uczy jak szyć ubrania, a tutaj trenera stara się pouczać nawet rzeźnik. Ludzie, którzy nie są związani z siatkówką często mają najwięcej do powiedzenia i wiedzą najlepiej co zrobić, żeby wygrywać - uważa rosyjski szkoleniowiec.
Były opiekun Sbornej nie ukrywa, że decyzję o rezygnacji podjął m.in. w trosce o własne zdrowie. - Po igrzyskach olimpijskich chłopaki z zespołu poszli na urlop, a ja po czterech dniach zacząłem pracować w klubie ... Na to żeby odpocząć nie było szans. Jakiś czas można przeżyć w ten sposób, ale nie do końca życia. Wygraliśmy olimpiadę, a moja wewnętrzna radość trwała tylko 10 minut. Po tym sukcesie nic się nie zmieniło. Wszystko ruszyło dalej, a ja miałem za sobą jedynie wiele nieprzespanych nocy, które spędziłem myśląc nad tym jak wygrać... - powiedział były już szkoleniowiec reprezentacji Rosji.