Natalia Kurnikowska: Postawiłyśmy się rywalkom

Ambicja i walka nie dały Akademiczkom zwycięstwa z Chimkiem Jużnym, ale na pewno zaimponowały zebranym w hali kibicom białostockiego klubu.

- Chciałyśmy się pokazać u siebie z dobrej strony, zależało nam na wygranej. Pierwsze dwa sety były naprawdę bardzo fajne. Podobała mi się nasza postawa - walczyłyśmy, byłyśmy aktywne w obronie. Cieszę się z poziomu gry w tych dwóch partiach. Wynik spotkania wygląda tak, jakby Ukrainki wygrały łatwo, ale w rzeczywistości my się im postawiłyśmy - powiedziała po przegranym 0:3 pojedynku kapitan AZS-u Metal-Fach Białystok, Natalia Kurnikowska.

Nazwa Chimik Jużnyj niewiele mówi sympatykom siatkówki w Polsce. Członkinie lidera ligi ukraińskiej nie były jednak niewiadomą dla siatkarek z Podlasia. - Grałyśmy z nimi wcześniej (sparing przed sezonem 2012/2013 - przyp. red.), tak że wiedziałyśmy, co potrafią i troszkę przygotowałyśmy się do tego meczu pod względem taktyki. Z nimi można rywalizować, to nie są jakieś rewelacyjne zawodniczki. Myślę, że mogłyśmy się pokusić o zwycięstwo. Wiadomo jednak, że puchary są dla nas bardzo ciężkie. Mamy trudny okres, co chwilę są spotkania - stwierdziła młoda przyjmująca, która myślami jest już przy ligowym starciu z Pałacem Bydgoszcz.

W Białymstoku Ukrainki zrobiły pierwszy krok w kierunku awansu do kolejnej fazy Challenge Cup. AZS natomiast musi się mocno natrudzić, aby pozostać w europejskich zmaganiach. Białostoczanki potrzebują triumfu w wyjazdowym boju, a także zwycięstwa w złoty secie. - Chciałyśmy przede wszystkim wygrać u siebie, u nich na pewno będzie trudniej. Rywalki będą występować we własnej hali, a do tego mają przewagę. Teraz jednak najważniejsza jest liga, puchary to dodatek - dodała Kurnikowska.

Podczas środowego pojedynku kibice AZS-u przeżyli chwilę grozy, gdy Rheeza Grant upadła niefortunnie w pierwszym secie. Trynidadka tę partię jeszcze dograła, ale w następnych nie zobaczyliśmy jej na parkiecie. Po spotkaniu widać było, iż z powodu bólu w stawie skokowym zawodniczka utyka. Jej strata to byłby kolejny cios dla podlaskiego klubu, którego kadra do najliczniejszych nie należy - Myślę, że nie jest to poważna kontuzja. Trener nie chciał jej wpuszczać później na boisko, aby nie ryzykować pogorszeniem się urazu. Raczej powinna z nami zagrać w kolejnym meczu - uspokoiła kapitan AZS-u.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy! 

Źródło artykułu: