Ewelina Polak: Nie chcemy położyć się na parkiecie

AZS Metal-Fach Białystok przegrał 0:3 z Bankiem BPS Muszynianka. Młode dziewczyny z Podlasia jednak po raz kolejny pokazały ogromne serce do walki.

Anna Jawor
Anna Jawor

Przed meczem z Mineralnymi nikt nie dawał Akademiczkom żadnych szans na korzystny wynik. Dwudziestolatki, choć nie ugrały ani jednej partii w starciu z wicemistrzem Polski, to dzielnie stawiły opór utytułowanym przeciwniczkom. - Wiemy, że nikt nie wejdzie za nas na zmianę. A położyć się na parkiecie też nie chcemy, bo to by wyglądało dramatycznie. Robimy wszystko co w naszej mocy i cieszymy się, że możemy nawiązać walkę z rywalkami. Wiadomo, że przegrywany doświadczeniem czy poziomem, ale dobrze że przynajmniej nasza postawa jest godna do zaprezentowania - powiedziała siatkarka AZS-u, Ewelina Polak.

W spotkaniu z drużyną z Muszyny na uwagę zasługiwała współpraca rozgrywającej białostockiego klubu z Natalią Kurnikowską. Ich akcje z atakiem z szóstej strefy były efektowne i co ważniejsze bardzo skuteczne. - Z braku laku i z tej małej liczby dziewczyn do atakowania trzeba szukać innych rozwiązań. Nie można ciągle grać wysoką piłką na lewą stronę, bo tam są takie ręce przeciwniczek, że światła praktycznie nie widać. Natomiast ja z Natalią znamy się od bardzo dawna, sporo ze sobą gramy i lubimy razem występować. Dobrze, że nam to wychodzi - stwierdziła Polak.

Rozgrywająca w AZS-ie ma szczególnie trudne zadanie, gdyż w składzie Podlasianek jest tylko jedna środkowa Anna Łozowska. W pojedynku z Bankiem BPS Muszynianka  jej jednak zabrakło i pole manewru Eweliny Polak zawęziło się do absolutnego minimum. - To ograniczenie jest już od dłuższego czasu. W ubiegłym tygodniu taką typową środkową była tylko Ania. W środę niestety jej nie było, jest chora. Współczujemy jej z tego powodu. Mamy jednak nadzieję, że na spotkanie z zespołem z Legionowa będzie gotowa do gry. Muszę sobie jakoś radzić z rozegraniem, ale brak środkowych trochę mi to utrudnia. Nie mogę zgubić bloku, zagrać jakiejś fajniejszej akcji. Jest ciężko, ale cieszę się, że przynajmniej Sylwia Chmiel i Rheeza Grant starają się zastąpić środkowe, mimo iż to nie jest ich pozycja, jakoś sobie dają radę. Lepiej czy gorzej ale przynajmniej są - dodała.

Przed białostoczankami w sobotę niezwykle istotne starcie. W własnej hali zmierzą się z Siódemką Legionovią - ich prawdopodobnym przeciwnikiem w walce o utrzymanie w Orlen Lidze. Zwycięzca tego pojedynku może wypracować sobie przewagę psychologiczną nad konkurentem. - Wiedziałyśmy, że mecz z Muszynianką musimy zagrać. Było to spotkanie przekładane jeszcze z końcówki zeszłego roku i trzeba było wystąpić. Ale nasze myśli są skupione na Legionovii. Mam nadzieję, że Ania Łozowska się wykuruje i pełniejszym składem przeciwstawimy się rywalkom. W pierwszym meczu z nimi wygrałyśmy, co prawda wtedy miałyśmy liczniejszy skład, ale mam nadzieję, że w sobotę zagramy z takim samym sercem, jak w dwóch ostatnich meczach i pokażemy, że nikogo się nie boimy. Może uda nam się coś ugrać - powiedziała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Ewelina Polak.

W środę w szeregach Akademiczek ponownie zobaczyliśmy Krystle Esdelle i Rheezę Grant. Trynidadki tydzień temu uciekły z klubu, teraz jednak dość zaskakująco zdecydowały się wrócić. - Dziewczyny przyjechały we wtorek i była to dosyć dziwna sytuacja. Natomiast dobrze że są, bo bez nich przy chorobie Ani zostałoby nas tylko sześć. To byłby dramat i lekki wstyd. Tak że dobrze, że wróciły. Niestety jedna z tych dziewczyn jest chora, a po drugiej widać tygodniowy brak treningów. Na razie mogę powiedzieć, że dobrze, że są. Ale czy na pewno to dobrze czy też nie, to się okaże - dodała na koniec Polak.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×