Tomasz Rosiński: Faza zasadnicza PlusLigi ma się ku końcowi. Jak podsumujesz wasze osiągnięcia do tej pory?
Karol Kłos: Powiem tak - już tyle osób podsumowywało nasze osiągnięcia i chyba pozostawię to ekspertom i wszystkim, którzy dookoła się tym zajmują. My się skupiamy tylko i wyłącznie na kolejnych spotkaniach. Cieszy nas to, że wygraliśmy w Kielcach za trzy punkty.
Widać, że się podnieśliście po tej wpadce z Arkasem, ale chyba było ciężko?
- Tak, ciężko było. Długo nie graliśmy. Wyszliśmy na pierwszy set z Effectorem trochę spięci, ale uspokoiliśmy swoją grę, zaczęliśmy grać coraz lepiej, popełniać mniej błędów i to przyniosło ten rezultat końcowy w postaci zwycięstwa.
Za tydzień zmierzycie się z twoim byłym klubem - AZS Politechniką Warszawską. Jak się zapatrujesz na tę rywalizację?
- Bardzo się cieszę. Nie gramy w Warszawie, tylko w Bełchatowie, ale zawsze się raduję jak gramy z zespołem z Warszawy. Zawsze chcę grać przeciwko nim na 110 procent swoich możliwości, jeśli mam okazję wyjść w składzie przeciwko AZS Politechnice.
Mieliście ostatnio 2 tygodnie przerwy, gdyż nie wystąpiliście w turnieju finałowym Pucharu Polski. Jak przepracowaliście ten okres? Było ciężej niż zwykle?
- Na pewno dużo trenowaliśmy. A czy ciężko? Trenowaliśmy z głową, a to jest tak krótki czas, że nie da się jakoś wypracować formy. Trener umiejętnie szafuje tym i zobaczymy czy to przyniesie efekt. Na razie wygraliśmy pierwszy mecz i teraz przydało by się pokonać zespół z Warszawy, żeby poczuć zwycięstwo przed najważniejszymi meczami play-off.
A co się dzieje z Michałem Winiarskim i Pawłem Zatorskim?
- Na razie ich nie ma i nawet z nami nie trenują. To jest smutna wiadomość dla nas, a jak będzie to zobaczymy. Miejmy nadzieję, że wrócą na te najważniejsze mecze i pomogą nam, bo to są naprawdę świetni gracze i bez nich będzie bardzo ciężko.
Słyszało się wiele głosów przed dwoma ostatnimi kolejkami PlusLigi, jakoby miało dojść do jakichś kalkulacji przed play-offami, żeby Skra nie zagrała z Resovią już w ćwierćfinale.
- Nie ma czegoś takiego. W szatni trener mówił, że gramy, wygrywamy, bo musimy wygrywać takie mecze jak z Effectorem Kielce. Myślę, że jakiś nienormalny człowiek chciałby przegrywać i tylko byśmy się pogrążali, bo każda przegrana Skry to jest jakieś święto w Polsce.
Ostatnia kolejka zadecyduje czy będziecie grali pierwsze dwa spotkania w 1/4 finału u siebie czy na wyjeździe. Gra przed własną publicznością byłaby dla was korzystniejsza.
- Zgadza się. Lepiej gra się pierwsze dwa mecze u siebie niż na wyjeździe.
Musielibyście trzymać kciuki za Trefl Gdańsk w spotkaniu z Resovią i sami wygrać z ekipą z Warszawy.
- Będziemy tak robić i starać się wygrać.
Może być ciekawie jeśli Skra z Resovią zmierzy się już w ćwierćfinale. Wtedy któryś z finalistów z poprzedniego sezonu znalazłby się poza strefą medalową.
- Na pewno byłoby ciekawie. Liga bardzo nas zaskakuje w tym sezonie. Z roku na rok jest coraz ciekawsza i każdy z każdym może wygrać. Na pewno play-offy zapowiadają się bardzo interesująco.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!