Na międzynarodowych parkietach znana już była niejedna sytuacja, w której zespoły celowo przegrywały spotkanie, aby trafić na teoretycznie łatwiejszego rywala w kolejnej fazie rozgrywek. Co o takich sytuacjach myśli inny zawodnik rzeszowian?
- Na pewno nie uniknie się takich porównań. W ostatniej kolejce w Warszawie walczyliśmy z całego serca, żeby wygrać i gdyby nie trochę szczęścia i doświadczenia, to mogliśmy już przegrywać 0:2 w setach, a wtedy takich głosów pod naszym adresem pojawiłaby się pewnie cała masa. Apeluję jednak o uczciwe traktowanie naszej gry! Nie wyobrażam sobie, żebyśmy coś kombinowali z miejscem w tabeli i wybierali rywala. Mówię to w imieniu wszystkich chłopaków - oznajmił Maciej Dobrowolski w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego.
W niedzielę Asseco Resovia Rzeszów w ostatniej kolejce PlusLigi zmierzy się z walczącym o udział w fazie play-off Lotosem Trefl Gdańsk. Jeśli wygra, a spotkanie w Jastrzębiu zakończy się triumfem gospodarzy, wtedy rozpocznie rywalizację z PGE Skrą Bełchatów od dwóch meczów u siebie.
- Wygrajmy ostatnie spotkanie z Lotosem Treflem Gdańsk i obrońmy to czwarte miejsce, bo w przypadku ćwierćfinału z PGE Skrą Bełchatów, na który się zanosi, lepiej zaczynać rywalizację u siebie. Z jednej strony siatkówka w Polsce stoi już na tak wysokim i profesjonalnym poziomie, że własna hala nie ma aż tak kolosalnego znaczenia. Z drugiej jednak trzeba jasno powiedzieć, że Podpromie jest naszym atutem. Czujemy się tam bardzo dobrze, a przed swoją publicznością przegraliśmy w lidze tylko jeden mecz. Oczywiście, matematycznie mamy jeszcze szanse na trzecie miejsce, lecz trudno przypuszczać, by Jastrzębski Węgiel przegrał u siebie z ostatnim w tabeli Wkręt-metem Częstochowa - tłumaczy 35-letni rozgrywający.
Źródło: Przegląd Sportowy