Bydgoszczanie okazali się w starciu z Lotosem Treflem zdecydowanie lepsi. Przeważali w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, dzięki czemu zakończyli całą rywalizację już po trzech spotkaniach. - Delecta to klasowy zespół, który wygrywa tym, że popełnia zdecydowanie mniej niewymuszonych błędów. Najlepszym odzwierciedleniem moich słów było to trzecie spotkanie. Ponownie uniknęli prostych pomyłek i to wystarczyło, by z nami wygrać. Nie potrafiliśmy utrzymać równego poziomu, mieliśmy jakieś przebłyski, ale szkoda, że nie trwały one dłużej - mówi Bartosz Gawryszewski.
Siatkarze z Gdańska nie byli zaskoczeni dyspozycją rywala. Nic w tym dziwnego, gdyż Delecta już od samego początku sezonu gra zarówno efektownie, jak i efektywnie. - Bydgoszczanie to czarny koń tych rozgrywek. Na nich nie ciąży już żadna presja. To jest ich ogromny przywilej przed spotkaniami półfinałowymi, naprawdę. Uważam, że mogą bardzo dużo namieszać w tym roku w PlusLidze i na pewno stać ich na medal. Jakiego koloru? To się okaże - stwierdza środkowy Lotosu Trefla.
Choć gdańszczanie gładko przegrali ćwierćfinałową rywalizację, to nie spuszczają głów. Czeka ich jeszcze bowiem kolejne wyzwanie, czyli walka o dalsze lokaty. - To ósme miejsce po rundzie zasadniczej to nie jest koniec dla nas. Nie chcę, żeby nasi kibice pomyśleli, że nas to zadowala, że spełniliśmy plan minimum i to wystarczy. Absolutnie nie. Chcemy walczyć dalej i uważam, że jesteśmy w stanie jeszcze coś ugrać. Ten zespół ma olbrzymi potencjał i jeśli tylko go wykorzystamy, to damy radę sprawić naszym kibicom miłą niespodziankę. Sezon się jeszcze nie skończył. Każdy z nas chce się pokazać z jak najlepszej strony. Mogę obiecać, zarówno ze strony swojej, jak i wszystkich zawodników, że będziemy walczyć do samego końca - kończy Gawryszewski.