Początek tego niezwykle ważnego meczu w wykonaniu gospodarzy był bardzo nerwowy. Asseco Resovia Rzeszów rozpoczęła zaś z impetem i szybko wypracowała sobie kilka punktów przewagi. Gdy Aleksandara Atanasijevicia powstrzymał potrójny blok przyjezdni prowadzili już 8:3. Podopieczni Andrzeja Kowala w kolejnych akcjach nie pozwolili rywalowi skrócić dystansu i na kolejnej przerwie technicznej mieli już 6 oczek w zapasie. Jacek Nawrocki zmuszony był szukać alternatywnych rozwiązań, dlatego szybko ściągnął z parkietu kapitana PGE Skry Bełchatów Mariusza Wlazłego, a w jego miejsce posłał do boju Michała Bąkiewicza, który miał pomóc kolegom w defensywie. Pojawienie się na parkiecie byłego reprezentanta Polski faktycznie poprawiło grę gospodarzy, ale czasu i możliwości wystarczyło im na odrobienie tylko części strat. Seta nie udało się już uratować.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Bełchatowianie nie zamierzali jednak składać broni i kolejną odsłonę rozpoczęli ze sporym animuszem. Po asie serwisowym Michała Winiarskiego wyszli na trzypunktowe prowadzenie (6:3), a Andrzej Kowal swój zespół ratować musiał przerwą na żądanie. Gospodarzy z rytmu jednak nie wybił. Skra kontynuowała dobrą grę, odrzucając rywala od siatki mocną zagrywką. W połowie seta Resovia na moment odżyła, zmniejszając różnicę do dwóch oczek, ale miejscowi szybko się otrząsnęli i na drugą przerwę techniczną schodzili z zapasem czterech punktów. Moment odpoczynku gospodarzom nie wyszedł na dobre, ponieważ kilka akcji później z ich przewagi nic już nie zostało. Wtedy na boisko wrócił Wlazły, ale powrót kapitana obrazu gry nie zmienił. Wojnę nerwów w końcówce wygrała Resovia, której w tym momencie do awansu do półfinału brakowało już tylko jednego seta.
Trzecia partia spotkania zaczęła się od wymiany punkt za punkt. Po pierwszej przerwie technicznej uciekać zaczęła jednak Skra. Po autowym ataku Oliega Achrema zrobiło się już nawet 12:8 dla gospodarzy. Kiedy po kolejnym regulaminowym czasie bełchatowski blok zatrzymał dobrze dysponowanego dotychczas Jochena Schoepsa tablica świetlna pokazywała wynik 17:11 dla gospodarzy. Takiej zaliczki Skra już nie roztrwoniła. Rzeszowianie w całym secie ugrali łącznie tylko 16 punktów i o pomyślne dla siebie zakończenie rywalizacji musieli jeszcze powalczyć.
Rozpędzona ekipa Jacka Nawrockiego kolejną partię rozpoczęła od prowadzenia 4:1. Goście starali się trzymać blisko, ale trudno było im stawiać opór coraz pewniej grającej Skrze. Na drugiej przerwie technicznej gospodarze mieli zapas 4 punktów. Chwilę później, po asie serwisowym Atanasijevicia (18:12), można było już ze sporym prawdopodobieństwem zakładać, że o dalszych losach rywalizacji mistrza z wicemistrzem kraju rozstrzygnie tie-break. Zespół z Bełchatowa do końca seta kontrolował przebieg wydarzeń na parkiecie i wygrał tę odsłonę 25:20. Ostatni punkt rywalom oddał Wojciech Grzyb, psując zagrywkę.
Decydującego seta otworzył widowiskowy blok, na który nadział się Winiarski. W kolejnej akcji rzeszowskiej ściany nie potrafił przebić Atanasijević. Bełchatowianom trudno było wrócić do gry, ale z pomocą kolegom przyszedł serbski atakujący, który asem serwisowym zmniejszył dystans dzielący obie ekipy do minimum (7:6). Po zmianie stron do remisu doprowadził... Schops, myląc się w ataku. W samej końcówce tie-breaka na prowadzenie 13:12 wyszła Skra i gdy w kolejnej akcji bezpańską piłkę skończył Daniel Pliński bełchatowska publiczność niemal eksplodowała z radości. Chwilę później spotkanie skutecznym atakiem zakończył Atanasijević. Tym samym Skra pozostała w grze i w poniedziałek walczyć będzie o wyrównanie stanu rywalizacji oraz podtrzymanie nadziei na medal mistrzostw Polski.
PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:2 (21:25, 23:25, 25:16, 25:20, 15:13)
MVP Spotkania: Aleksandar Atanasijević
Skra: Woicki, Kłos, Wlazły, Atanasijević, Pliński, Winiarski, Zatorski (libero) oraz Bąkiewicz, Boninfante
Resovia: Tichacek, Kosok, Achrem, Schops, Nowakowski, Lotman, Ignaczak (libero) oraz Perłowski, Bartman, Grzyb, Kovacević, Dobrowolski
Twoja nadzieja nikogo nie interesuje, Czytaj całość