Grająca z nożem na gardle PGE Skra Bełchatów spotkanie numer cztery rozpoczęła z wysokiego "C". Od pierwszych akcji przejęła inicjatywę, a po asie serwisowym Aleksandara Atanasijevicia wyszła na prowadzenie 6:2, co zmusiło Andrzeja Kowala do wykorzystania pierwszej przerwy na żądanie. Chwilę później wyczyn Serba na zagrywce powtórzył Mariusz Wlazły i było już 9:3 dla szalejących gospodarzy. Asseco Resovia Rzeszów nie była w stanie postawić się grającym jak z nut gospodarzom. Skra w międzyczasie dorzuciła trzy widowiskowe bloki i ostatecznie pokonała bezradnych przyjezdnych 25:17. Ostatni punkt w tej partii zdobył - oczywiście zagrywką - Karol Kłos.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Kolejną odsłonę minimalnie lepiej zaczęli przyjezdni. As serwisowy Oliega Achrema dał im nawet pierwsze w tym meczu dwupunktowe prowadzenie (7:5). Cóż z tego, skoro za moment, po wygraniu kontry przez Wlazłego, wynik wrócił do remisowego, a chwilę później dwa kolejne skuteczne ataki Atanasijevicia dały dwa oczka przewagi Skrze (12:10). Żaden z zespołów nie zamierzał odpuszczać, dlatego rezultat długo oscylował wokół remisu, choć bełchatowianie robili co mogli, żeby zachować minimalną przewagę do końca seta. Ostatecznie sztuka ta im się nie udała. Na finiszu więcej zimnej krwi zachowali goście i po grze na przewagi zwyciężyli 27:25.
Od początku trzeciego seta znacznie lepiej prezentowali się niezrażeni wydarzeniami sprzed kilku minut bełchatowianie (8:5). Resovia nie pozwoliła im się jednak rozpędzić i szybko doprowadziła do wyrównania (10:10). Jacek Nawrocki musiał ratować sytuację przerwą. Po drugiej stronie siatki szalał w tym czasie Zbigniew Bartman, który zastąpił Jochena Schoepsa. Odpowiadać starał mu się Atanasijević. Długo żadna z ekip nie mogła przejąć inicjatywy. Dopiero przy stanie 20:20 dwie kolejne akcje padły łupem przyjezdnych. Następną piłkę wygrali jednak gospodarze, a później dwa razy z rzędu na blok nadział się "Zibi" i to Skra była bliżej zwycięstwa w tym secie (23:22). Po przerwie na żądanie Kowala asa serwisowego posłał Michał Bąkiewicz, a za moment seta atomowym atakiem z prawego skrzydła skończył "Aleks".
Skra nie zwalniała tempa, zwłaszcza na zagrywce. Już w jednej z pierwszych akcji kolejnej partii serwisem rywali zaskoczył Paweł Woicki. Rzeszowianie wyglądali na lekko zagubionych, podczas gdy bełchatowianie kontynuowali bardzo dobrą grę. Po autowym ataku Schopsa na pierwszej przerwie technicznej mieli już nawet dwa razy więcej punktów niż przyjezdni (8:4). Wciąż znakomicie dysponowany był Atanasijević, a przyjezdni popełniali coraz więcej błędów. Po niecelnym ataku Paula Lotmana zrobiło się już 17:12 dla Skry. Resovia w tym samym ustawieniu straciła jeszcze dwa oczka. Chwilę później potrafiła się otrząsnąć i wygrać trzy kolejne akcje, skracając dystans do czterech oczek, ale na dużo więcej tego wieczoru stać już jej jednak nie było. Na bełchatowskich skrzydłach nie do zatrzymania był tego dnia niekwestionowany bohater spotkania Aleksandar Atanasijević. Mecz atakiem w pół siatki skończył zaś Zbigniew Bartman.
PGE Skra Bełchatów - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (25:17, 25:27, 25:23, 25:21)
MVP Spotkania: Aleksandar Atanasijević
Skra: Woicki, Kłos, Wlazły, Atanasijević, Pliński, Winiarski, Zatorski (libero) oraz Muzaj, Boninfante, Bąkiewicz, Kooistra
Resovia: Tichacek, Kosok, Achrem, Schops, Nowakowski, Kovacević, Ignaczak (libero) oraz Lotman, Dobrowolski, Bartman, Perłowski