Stambulskie święto (bogatych) kobiet - zapowiedź turnieju finałowego Ligi Mistrzyń

Niepokonany Vakifbank, aspirujący do najwyższych celów Galatasaray, reprezentująca azerską potęgę Rabita, a może czas na włoską niespodziankę? Tegoroczny finał LM zapowiada się pasjonująco.

Znamiennym jest, że decydujący etap zmagań o miano najlepszego zespołu na Starym Kontynencie odbywa się w Stambule, stolicy klubowej siatkówki kobiet. Można polemizować z tym określeniem, ale patrząc na postęp, jaki w ciągu ostatnich dziesięciu lat zrobiła ta dyscyplina sportu w Turcji, należy powoli godzić się z tym, że po okresie rosyjsko-włoskiej dominacji nadszedł czas na spodziewaną zmianę warty.

To właśnie Stambuł, wespół z azerskim Baku, gromadzi najwięcej potrzebnego klubom kapitału, zyskuje dobrze prosperujących sponsorów i chętnych inwestorów, a co za tym idzie, również najlepsze zawodniczki i wybitnych trenerów z całego świata. Wysokie budżety i płace nie zawsze przekładają się na końcowy sukces (o czym boleśnie przekonało się niedawno Fenerbahce), ale nie ulega wątpliwości, że są bardzo pomocne w osiąganiu najwyższych celów.

Gdy włoska Seria A1 Femminile wstrząsana jest kolejnymi krachami finansowymi, a o dawnej świetności ligi francuskiej i hiszpańskiej mało kto pamięta, rzesza zawodniczek ściąga na mlekiem i miodem płynący Wschód, obietnicę posażnej i obfitującej w złote medale przyszłości. Efekty widzimy już teraz, wystarczy spojrzeć na skład Final Four.

W hali Burhan Felek, będącej wizytówką siatkówki nad Bosforem, rozegra się nierówna walka między beneficjentami nowych czasów a reprezentantem starego porządku. Tym "rodzynkiem" jest mistrz Włoch i ubiegłoroczny zdobywca Pucharu CEV Yamamay Busto Arsizio, nowicjusz w gronie ligomistrzowych weteranów.

Ekipa Carlo Parisiego miała zaskakująco trudną przeprawę do Stambułu: najpierw niemiłosiernie męczyła się z mistrzem Niemiec SC Schweriner, wyeliminowanym dopiero po złotym secie, a następnie nie bez trudu i nerwów pokonała murowanego faworyta do Final Four, Azerrail Baku (w tym wypadku sporą zasługę w awansie Yamamay ma... trener Alessandro Chiappini). W opinii wielu ekspertów mistrz Włoch stoi na straconej pozycji przed starciem z Rabitą Baku, ale same siatkarki Yamamay nie tracą wiary: wyczekiwany powrót do składu rozgrywającej Carli Lloyd po uciążliwej kontuzji podniósł morale ekipy.

Pytanie, czy pozytywna energia wystarczy na wielonarodowościową machinę do wygrywania, czyli Rabitę Baku. Aktualny lider azerskiej Superligi to zjawisko nietypowe nawet jak na obecne czasy: w składzie zespołu Marcello Abbondanzy nie ma ani jednej Azerki, prym w ataku wiodą Kolumbijka Madelaynne Montano i Amerykanka Foluke Akinradewo, zaś z zadań defensywnych wyśmienicie wywiązuje się Dominikanka Brenda Castillo. Ważnym ogniwem drużyny jest Katarzyna Skorupa, dla której nadchodzący turniej to pierwsza w karierze szansa na międzynarodowy triumf. Rabicie nie udało się sięgnąć po złoto w Klubowych Mistrzostwach Świata ani dwa lata temu w Lidze Mistrzyń. Być może uda się to teraz?

Który z nich sięgnie w niedzielę po złoto Ligi Mistrzyń? / fot. cev.lu
Który z nich sięgnie w niedzielę po złoto Ligi Mistrzyń? / fot. cev.lu

W razie awansu do finału ekipa Skorupy trafi na Galatasaray lub VakifBank Stambuł. Większe szanse na tytuł daje się podopiecznym Giovanniego Guidettiego, którego długoletnia praca przyniosła w tym sezonie godne podziwu efekty. Vakifbank nie przegrał jeszcze meczu w lidze, pewnie sięgnął po krajowy puchar i nic nie wskazuje na to, by w niemal idealnie funkcjonującej drużynie cokolwiek miałoby nie zadziałać w najważniejszym momencie. Po latach srebrnych Vakifbank ma wielką ochotę na potwierdzenie swojej dominacji i złoto LM; byłoby to ukoronowaniem kariery MałgorzatyGlinki-Mogentale, dla której będzie to już piąty w karierze turniej Final Four. W tym sezonie "Maggie" nie pojawia się na parkiecie tak często, jak zawsze, ale i tak jest ważną postacią w zespole.

Nic dziwnego, że Massimo Barbolini, trener gospodarza FF, ma twardy orzech do zgryzienia. Jego Galatasaray w tym sezonie pozostaje w cieniu rywala zza między mimo posiadania takich gwiazd jak Eleonora Lo Bianco, Simona Gioli czy Kubanka Rosir Calderon. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy może być zarówno niestabilność formy (porażka 2:3 w fazie grupowej LM z Dynamem Bukareszt!), jak i stała przypadłość tureckich "gwiazdozbiorów", czyli brak odpowiedniego zgrania i podziału obowiązków. Wielu ekspertów zastanawia się, czy Barbolini znalazł już sposób na swojego idącego od zwycięstwa do zwycięstwa rodaka. Jedno jest pewne: emocje w nadchodzących derbach Stambułu są nieuniknione.

Czterech włoskich szkoleniowców, dziesiątki utalentowanych, uzdolnionych i utytułowanych zawodniczek, tysiące żywiołowych kibiców, cztery spotkania, jeden puchar Ligi Mistrzyń. Niezależnie od tego, czyim padnie on łupem, podczas dwóch najbliższych dni będziemy świadkami wyjątkowego siatkarskiego święta, któremu ton nadadzą najbogatsi, najsilniejsi i najbardziej odporni na wszechobecną presję ze strony zarządów, kibiców i sponsorów. Tuż po Międzynarodowym Dniu Kobiet nadchodzi jego siatkarska kontynuacja, której nie zepsują nawet najbardziej przewidywalne rezultaty spotkań... a nawet słynne tureckie sędziowanie, o ile system wideoweryfikacji spisze się na medal.

Turniej finałowy Ligi Mistrzyń :

Sobota, 9 marca

Rabita Baku  - Yamamay Busto Arsizio, godz. 13.00
Galatasaray Stambuł - VakifBank Istambuł, godz. 16.00

Niedziela, 10 marca

Mecz o 3. miejsce, godz. 13.00

Finał, godz. 16.00

Komentarze (3)
avatar
chieri
8.03.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chyba już dawno nie było tak łatwo wskazać zwycięzcę FF LM - włoska myśl szkoleniowa :) Inny finał niż Vakif-Rabita to byłaby sensacja. Liczę na zwycięstwo Maggie i spółki, choć Rabita wcale be Czytaj całość