Impel już przed turniejem finałowym był sprawcą największej sensacji w Pucharze Polski. W ćwierćfinale wrocławianki wyeliminowały po dwóch pięciosetowych meczach BKS Aluprof Bielsko-Biała. Apetyt jak wiadomo rośnie jednak w miarę jedzenia, co otwarcie przyznała Milena Rosner. - Generalnie naszym celem jest medal, ale skoro awansowałyśmy do Final Four, to dlaczego nie zdobyć tego pucharu?
Początek spotkania faktycznie okazał się bardzo pomyślny dla podopiecznych Tore Aleksandersena. Po asie serwisowym Makare Wilson zeszły na pierwszą przerwę techniczną z aż pięciopunktowym prowadzeniem. Atom długo nie był w stanie odnaleźć swojego rytmu. - Do końca meczu będziecie tak stać i się przyglądać? - pytał trener Grabowski, gdy dwoma skutecznymi zagrywkami popisała się Patrycja Polak (14:10). Chwilę później szkoleniowiec zdecydował się na zmiany w szeregach Trefla. W drugiej części seta zespoły nie potrafiły ustrzec się błędów własnych, ale przewaga cały czas pozostawała po stronie Impela. Podolec i Cabrera nie odmieniły losów partii. Wkrótce zakończyła ją świetnie dysponowana Polak (25:18).
W kolejnej odsłonie pojedynku zacięta walka punkt za punkt trwała, dopóki w polu zagrywki nie pojawiła się Julia Szeluchina. Dzięki niej Atomówki zdobyły cztery oczka z rzędu i zmusiły trenera Aleksandersena do wzięcia czasu (9:12). - Relax girls! - apelował Norweg, ale jego podopieczne nie mogły opanować nerwów. Błąd Doroty Medyńskiej sprowadził zespoły na drugą przerwę techniczną (12:16). W końcówce wrocławianki nie miały wiele do powiedzenia. Efektowny atak Rachel Rourke doprowadził do stanu 14:21. W tej sytuacji o emocjach nie mogło być mowy - Klaudia Kaczorowska zakończyła seta (16:25).
Mistrzynie Polski kontynuowały swoją dobrą passę także po przerwie. Gdy na tablicy pojawił się wynik 1:4, trener Aleksandersen musiał przywołać podopieczne do siebie. Choć sytuacja długo była korzystna dla sopocianek, Impel ani na chwilę nie tracił wiary w zwycięstwo. W końcu, tuż przed drugą przerwą techniczną, wrocławianki zdołały doprowadzić do remisu. Wówczas gra Trefla dosłownie się rozsypała, a dwa świetne zagrania Mai Ognjenović zaowocowały rezultatem 21:16. Podopieczne trenera Grabowskiego nie mogły dojść do siebie po fatalnej serii. Wkrótce zawodniczki z Dolnego Śląska objęły prowadzenie w meczu (25:21).
Czwarta partia rozpoczęła się od kilku wyczerpujących wymian. Na pierwszą przerwę techniczną siatkarki zeszły po skutecznym serwisie Justyny Łukasik (6:8). Atom doskonale zdawał sobie sprawę, że wyczerpał już margines błędu i szybko odskoczył na pięć oczek (7:12). Oba zespoły grały bardzo nierówno. Impel niemal całkowicie zniwelował przewagę przeciwniczek, by po chwili znów stracić kilka punktów z rzędu. Przy stanie 13:18 tie-break był praktycznie przesądzony. Coraz skuteczniejsza Rourke nie pozostawiała rywalkom złudzeń. Dzieła dokończyła Anna Podolec, kończąc przechodzącą piłkę (16:25).
Pierwsze akcje tie-breaka okazały się prawdziwym popisem australijskiej atakującej. Pozostałe Atomówki nie były tak skuteczne, ale i tak podczas zmiany stron cieszyły się z dwupunktowego prowadzenia. Nerwy coraz mocniej dawały się we znaki wrocławiankom. Przy stanie 7:10, trener Aleksandersen starał się uspokoić swoją drużynę. Na Rachel Rourke nie było jednak mocnych - gwiazda Atomu niemal w pojedynkę zapewniła swojej drużynie awans do finału (8:15).
Impel Wrocław - Atom Trefl Sopot 2:3 (25:18, 16:25, 25:21, 16:25, 8:15)
Impel: Ognjenović, Konieczna, Pyziołek, Polak, Djurisić, Wilson, Medyńska (libero) oraz Rosner, Mroczkowska.
Atom: Bełcik, Rourke, Coimbra, Kaczorowska, Szeluchina, Łukasik, Zenik (libero) oraz Podolec, Cabrera, Kwiatkowska.
MVP: Rachel Rourke (Atom Trefl Sopot).