Podejrzewano, że Impel Wrocław będzie groźnym rywalem dla Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza, ale kto by przypuszczał, że drużyna Tore Aleksandersena zwycięży w pierwszym spotkaniu wyjazdowego dwumeczu i to w trzech setach? Na parkiecie hali Centrum to wrocławianki grały jak świeżo upieczony zdobywca Pucharu Polski, a zagłębiowski MKS wydawał się być myślami w Pile. - Myślę, że gdyby Impel grał Puchar Polski do końca i wygrał dwa trudne spotkania, a my odpoczywałybyśmy od soboty, to być może zespół z Wrocławia wyglądałby tak, jak my w tym meczu - tak odpowiedziała na powyższe spostrzeżenie Elżbieta Skowrońska, siatkarka dąbrowskiego MKS-u.
Drużyna z Dolnego Śląska od początku dominowała w sobotnim meczu, a faworytki ćwierćfinału stać było jedynie na krótkie prowadzenie w pierwszym secie i szaleńczy zryw punktowy w drugim partii, kiedy zwycięstwo Impelu było niemal pewne. Fantastycznie spisały się Katarzyna Konieczna (19 punktów) i Makare Wilson (6 punktowych bloków). Zawodniczka Tauronu MKS wskazuje na jeszcze jeden element, w którym przeważały ich przeciwniczki: - Po prostu pogoniły nas zagrywką, przez co brakowało u nas przyjęcia i nic nie mogłyśmy zdziałać w ataku, Chociaż jak na takie przyjęcie, to i tak sporo tych piłek pokończyłyśmy... - przyznała siatkarka.
Znana ze swojej zadziorności Skowrońska nie załamuje się po dotkliwej porażce. Mało tego, zachowuje się po niej, jak przystało na liderkę drużyny. - Co tu dużo mówić: poprawimy przyjęcie, zagrywkę i Impel nie ma z nami szans - jasno prognozuje przebieg niedzielnego spotkania.