Spotkania w Dąbrowie Górniczej pokazały, że rywalizacja między Tauronem i Impelem będzie naprawdę ciekawa. Pierwszy mecz padł łupem wrocławianek, ale drugi był już popisem zdobywczyń Pucharu Polski. Teraz rywalizacja przeniosła się do Twardogóry. - Mamy zespół o ogromnych możliwościach, ale inną kwestią jest ich wykorzystanie. Mam nadzieję, że w play-offach wreszcie to się w pełni uda. Tutaj nikt się nie poddaje, każdy będzie grał do końca - zapowiadała przed sobotnim starciem Katarzyna Mroczkowska.
Dąbrowianki bardzo szybko zdołały wypracować sobie przewagę. Wykorzystały swój skuteczny blok i na pierwszą przerwę techniczną zeszły z aż pięciopuntkowym prowadzeniem. Wrocławianki nie dały się jednak stłamsić. Sukcesywnie odrabiały straty, aż wreszcie as serwisowy Mroczkowskiej pozwolił im doprowadzić do remisu 17:17. Końcówka okazała się niezwykle emocjonująca. Przy stanie 22:20 trener Kawka musiał przywołać podopieczne do siebie. Żadna z drużyn nie odpuszczała, a o ostatecznym rezultacie zadecydowała gra na przewagi. Błąd Joanny Kaczor i efektowny blok Mai Ognjenović przechylił szalę zwycięstwa na stronę Impela (28:26).
W kolejnej partii zespoły długo toczyły zażartą walkę punkt za punkt. Tuż przed drugą przerwą techniczną na trzy oczka udało się odskoczyć wrocławiankom, ale taki stan rzeczy nie trwał długo. Świetne zagrywki wprowadzonej chwilę wcześniej Mileny Stacchiotti pozwoliły MKS-owi przejąć inicjatywę. Pojedynczy blok Aleksandry Liniarskiej doprowadził do stanu 15:18 i zmusił trenera Aleksandersena do wcięcia czasu. Uwagi Norwega nie zdały się jednak na wiele. Przyjezdne kontrolowały sytuację i nie pozwoliły wydrzeć sobie przewagi. Blokując dwukrotnie zawodniczki Impela, Tauron zakończył seta zwycięstwem 25:22.
Takie rozstrzygnięcie dodało dąbrowiankom skrzydeł. Co prawda podczas pierwszej przerwy technicznej przegrywały jednym oczkiem, ale później nie pozostawiły już rywalkom złudzeń. Z każdą akcją dominacja MKS-u była coraz bardziej widoczna. Nie pomagały kolejne zmiany po stronie Impela. Po mocnym ataku Katarzyny Zaroślińskiej na tablicy pojawił się wynik 15:21. Gospodynie nie mogły liczyć na odrobienie tak wysokiej straty. Elżbieta Skowrońska zapewniła swojej drużynie pierwszą piłkę setową, którą po chwili w siatkę wpakowała Patrycja Polak (18:25).
W czwartej partii oba zespoły nie potrafiły ustrzec się prostych błędów. Swoją formę znacznie poprawiła Katarzyna Konieczna. Liderka Impela wzięła sprawy w swoje ręce i popisywała się kolejnymi skutecznymi atakami. Jej zagrywki pozwoliły wrocławiankom doprowadzić do stanu 17:13. Na tym jednak emocje wcale się nie zakończyły. Tauron szybko otrząsnął się po słabszym fragmencie i wrócił do gry. Udany blok Stacchiotti zaowocował remisem 19:19. Końcówka była prawdziwą wojną nerwów. Zimnej krwi z pewnością zabrakło Makare Wilson, która posłała w aut przechodzącą piłkę (20:22). Błędy okazały się gwoździem do trumny ekipy z Dolnego Śląska. Spotkanie zakończyła Frauke Dirickx (22:25).
Impel Wrocław - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 1:3 (28:26, 22:25, 18:25, 22:25)
Impel: Mroczkowska, Konieczna, Wilson, Pyziołek, Djurisić, Ognjenović, Medyńska (libero) oraz Rosner, Haładyn, Polak.
Tauron: Tokarska, Leys, Liniarska, Kaczor, Dirickx, Skowrońska, Strasz (libero) oraz Stacchiotti, Zaroślińska, Szczurek.
MVP: Katarzyna Zaroślińska (Tauron MKS).
Stan rywalizacji do trzech zwycięstw: 2:1 dla Tauronu.