Za Piotrem Makowskim przemawia wiele czynników. Trener Delekty Bydgoszcz ma doświadczenie nie tylko w pracy z kobietami na poziomie klubowym, ale, co ważniejsze, również w ramach kadry narodowej, w której był asystentem Jerzego Matlaka. Na "polskich" mistrzostwach Europy w 2009 roku pod nieobecność swojego przełożonego radził sobie znakomicie. Wielu obserwatorów właśnie jego pracy przypisuje sukces, jakim było wywalczenie przez naszą reprezentację brązowego medalu turnieju. Makowski na starcie może też cieszyć się pełnym poparciem związku i rekomendacją wielu ekspertów, z Andrzejem Niemczykiem na czele. - Stawiam go wyżej niż Chiappiniego, Caprarę czy Kuzjutkina - deklaruje człowiek, który stworzył dla nas "Złotka" - najlepszą w historii reprezentację Polski kobiet.
Aktualnemu opiekunowi siatkarzy z Bydgoszczy brakuje tylko jednego - poparcia samych zainteresowanych, czyli siatkarek. Wiele kadrowiczek od dawna publicznie domaga się, by selekcjonerem został utytułowany szkoleniowiec zza granicy. Jeśli wybór faktycznie padnie na Makowskiego, czeka go niezwykle trudne zadanie przekonania do siebie wszystkich zawodniczek i oczyszczenia atmosfery wokół i wewnątrz targanej wieloma kryzysami i wstrząsami kadry.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Nie powinno być to jednak niemożliwe, przede wszystkim dlatego, że reprezentantki Polski o samym Makowskim nie wypowiadają się źle, a dokładniej rzecz biorąc, jego kandydatury najzwyczajniej w świecie nie komentują. Oczywiście zachowywać mogą się tak tylko dlatego, żeby ewentualnemu selekcjonerowi nie podpaść, ale czy to aby na pewno jest główny powód braku krytyki pod jego adresem?
Domaganie się zagranicznego fachowca może mieć drugie dno. Doświadczone siatkarki chcą po prostu realnej inwestycji w ich zespół i dowodu na to, że związek faktycznie traktuje je poważnie, a nie tylko jako dodatek do kadry męskiej (taki zarzut w mediach pojawiał się wielokrotnie). Nauczone doświadczeniem zawodniczki po ostatnich "przygodach" kadrowych mają pełne prawo zakładać, że sytuację wokół kadry zmienić może tylko niezależny i stawiający twarde warunki szkoleniowiec. W przypadku takich oczekiwań najlepszym rozwiązaniem byłby właśnie nieuwikłany w lokalne układy międzynarodowy autorytet.
Jeśli to jest główny powód publicznych wypowiedzi siatkarek w kontekście wyboru selekcjonera to Makowski, mimo wszystko, na straconej pozycji być nie powinien. W końcu może próbować wymóc na PZPS-ie odpowiednie warunki i wsparcie dla kadry, zwłaszcza że związek na jego zatrudnieniu na pewno sporo zaoszczędzi (w porównaniu chociażby do kosztów ściągnięcia specjalisty pokroju Hugh McCutcheona).
Z tym że rola związku nie może skończyć się na dokonaniu wyboru. Jeśli selekcjonerem wybrany zostanie Makowski siatkarska centrala musi nie tylko stać za nim murem, ale stworzyć zawodniczkom takie warunki do pracy, żeby te skupić mogły się tylko i wyłącznie na grze. W innym wypadku fala narzekań może znów przybrać na sile, a wymówki od stawienia się na zgrupowaniu reprezentacji zawsze się znajdą.
Makowski problemów z tworzeniem atmosfery w prowadzonych przez siebie zespołach nie ma. Radził sobie z przeciwnościami losu w biednym Pałacu. Z bogatszej, ale długo nie mogącej wybić się ponad przeciętność Delekty stworzył jednego z faworytów ligi. Dlatego jeśli dziewczyny walczą o lepsze jutro dla kadry, pochodzący z Bydgoszczy trener może im pomóc. Musi mieć jednak za sobą solidne zaplecze.
Właśnie zaczyna się kolejny cykl olimpijski. Lepszego czasu na nowe rozdanie nie będzie. Oby tylko nie okazało się, że w połowie drogi PZPS będzie musiał szukać jokera, który nie dopuści do straty kolejnego czterolecia.
Marcin Olczyk
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)
nie wierzę jednak, że zawodniczki skoczą za nim w ogień. Abstrahując już od faktu, że Czytaj całość