Przed rozpoczęciem spotkania postawa dąbrowianek była wielką niewiadomą. W ćwierćfinałowej rywalizacji po bardzo słabym pierwszym meczu udało im się podnieść z kolan i kolejne trzy spotkania rozstrzygnęły na swoją korzyść. Czy ich półfinałowa konfrontacja potoczy się według podobnego scenariusza?
Siatkarki MKS-u zapowiadały, że zmienią oblicze swojej gry. Początek meczu pokazał, że umieją dotrzymać danego słowa. Udane akcje oraz autowe ataki rywalek pozwoliły im prowadzić dwoma punktami. Obie drużyny dobrze radziły sobie w ataku, a obie rozgrywające - zarówno Frauke Dirickx, jak i Joanna Wołosz - grały odważnie i nie bały się kiwać. Przed drugą przerwą techniczną gospodyniom udało się powiększyć prowadzenie do czterech punktów, ale w jednym ustawieniu dopadła je niemoc w ataku, akcję skończyła dopiero Katarzyna Zaroślińska ratując skromną przewagę (16:15). Od tego momentu trwała wyrównana walka niemal punkt za punkt. Bielszczanki nie wykorzystały swojej szansy za wygranie premierowej odsłony, a przy zagrywce Elżbiety Skowrońskiej piłkę setową miały dąbrowianki. Tę partię zakończyły przyjezdne, które popełniły błąd dotknięcia siatki.
Początek drugiego seta był popisem Zagłębianek, którym udawało się prawie wszystko (5:0). Bielszczanki miały problem w przyjęciu, ale przede wszystkim w ataku, pokonanie bloku MKS-u stanowiło dla nich nie lada wyzwanie. Gra przyjezdnych nie kleiła się, ich bezradność może zobrazować akcja Gabrieli Wojtowicz, która zaserwowała w drugi metr… własnej połowy boiska. Trener Wiesław Popik próbował zmienić oblicze swojego zespołu wprowadzając do gry trzy siatkarki, ale nie przyniosło to oczekiwanego efektu aż do najważniejszej części seta. Gospodynie popełniły kilka prostych błędów, dzięki czemu rywalki zaczęły łapać wiatr w żagle - wynik zmienił się diametralnie, z 20:11 na 21:18. Zagłębiankom udało się utrzymać wypracowaną przewagę i po trudach wygrać tę odsłonę.
Siatkarki BKS-u miały ostatnią szansę na przedłużenie swoich szans na zwycięstwo. Mobilizacja była widoczna w ich zagraniach, dzięki czemu początek trzeciej partii był bardzo wyrównany. Po jednej z akcji, przy zeskoku z bloku, Milada Bergrova doznała kontuzji lewego stawu skokowego, w wyniku czego potrzebna była zmiana. W tym secie bielszczanki rzuciły na szalę wszystkie swoje siły, tuż przed drugą przerwą techniczną wyszły nawet na jednopunktowe prowadzenie (14:15). BKS uzyskał nawet dwa "oczka" przewagi, ale dąbrowianki zniwelowały je w mgnieniu oka, dając do zrozumienia, że nie zamierzają oddać tej partii bez walki.
Na boisku trwała wyrównana walka, ale inicjatywa punktowa należała do przyjezdnych, a ich prowadzenie wzrosło (20:23). Na tablicy pojawił się wynik 22:24, a gospodynie wyszły z tarapatów, doprowadzając do remisu, tak samo jak w premierowej odsłonie tego starcia. Po serii emocjonujących akcji w końcu zwyciężyły przyjezdne.
Uskrzydlone wygraną bielszczanki dobrze rozpoczęły czwartą odsłonę, a w ataku ciągle brylowała Helena Horka. Na boisku trwała wyrównana walka, ale w miarę upływu czasu inicjatywę zaczęły przejmować podopieczne Popika, które swobodniej rozgrywały akcje, zdobywając kolejne punkty. Trener Waldemar Kawka dopiero w tym secie zdecydował się na pierwsze zmiany w tym meczu. Gospodynie zdołały doprowadzić do remisu, lecz gdyby nie popełniały tylu prostych błędów byłyby w stanie wyjść na prowadzenie. Końcówka znów była bardzo zacięta i emocjonująca, ale triumfować mogła tylko jedna drużyna, a był to BKS.
Zwykło się mówić, że tie-break jest loterią, lecz w tym przypadku o zwycięstwie bardziej od szczęścia decydowała psychika. Początkowo ostatnia odsłona była zacięta, ale ze wskazaniem na dąbrowianki. Tuż przed zmianą stron Katarzyna Zaroślińska zaserowowała asa według sędziów, ale werdykt nie spodobał się przyjezdnym, kolejno Helena Horka, Wiesław Popik i Joanna Wołosz dobitnie wyrazili swoje zdanie w monologach do liniowego (8:4). Przyjezdnym dwukrotnie w samej końcówce udało się zniwelować straty do jednego punktu, a przy pomocy rywalek, które nie mogły skończyć ataku wyszły na prowadzenie (14:11, 14:15)! Ostatnia piłka powędrowała do Horki, która w tie-breaku nie radziła sobie tak dobrze, jak w poprzednich odsłonach i zaatakowała w aut! Po wojnie nerwów triumfował Tauron MKS
Po pierwszym słabym spotkaniu dąbrowianki wyrównały stan półfinałowej rywalizacji, są więc na najlepszej drodze do powtórzenia scenariusza z ćwierćfinałowych zmagań z Impelem Wrocław.
Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - BKS Aluprof Bielsko-Biała 3:2 (27:25, 25:21, 30:32, 23:25, 17:15)
Tauron MKS: Dirickx, Zaroślińska, Liniarska, Tokarska, Skowrońska, Leys, Strasz (libero) oraz Staniucha-Szczurek, Śliwa, Kaczor.
BKS Aluprof: Wołosz, Horka, Bergrova, Pelc, Sieczka, Cella, Sawicka (libero) oraz M. Wojtowicz, G. Wojtowicz, Łyszkiewicz, Szymańska.
MVP: Katarzyna Zaroślińska (Tauron MKS)
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1:1
Kolejne spotkania zostaną rozegrane w Bielsku-Białej 13 i 14 kwietnia br.