Jerzy Matlak, trener siatkarek aktualnych wicemistrzyń Polski, to trener z imponującym bagażem doświadczeń. Lata pracy w zawodzie trenerskim z kobietami, zdecydowany charakter, ambicja i wiele pomysłów - oto jego atuty. O jego marce nikogo nie trzeba przekonywać. Poza tym, ma też pojęcie, z czym wiąże się praca z kadrą - był jej szkoleniowcem w latach 84-85. Takiej rekomendacji nie powstydziłby się niejeden trener, marzący o przejęciu polskiej reprezentacji. Nawet same zawodniczki otwarcie przyznają, iż jest on świetnym materiałem na trenera. W czym więc jest problem? Czyżby najciemniej było pod latarnią?
Kiedy w 2006 r. PZPS szukał następcy Andrzeja Niemczyka, poważnie rozważało się kandydaturę Arie Selinger’a. Jednak gdy okazało się, iż związek chce rozpisać konkurs, pomysł ten upadł, a Selinger zrezygnował. Jego decyzja uwarunkowana była przede wszystkim względami ambicjonalnymi. W obecnej sytuacji związkowcy rozważają pomysł, by zmodyfikować nieco zasady konkursu, co wydaje się być udogodnieniem dla doświadczonych trenerów, którzy nie będą musieli unosić się honorem. Marek Bykowski z władz PZPS-u wyjawia nam kulisy owego planu, który otworzyłby drogę wielu szkoleniowcom do wzięcia udziału w wyścigu o fotel selekcjonera. - Celem konkursu jest wyłowienie nierozpoznanych dotąd kandydatów. W wypadku znanych mamy inną sytuację. Dlatego powstał pomysł, aby zmodyfikować konkurs - wyjaśnia. - Do najbardziej doświadczonych szkoleniowców sami wystosowalibyśmy zaproszenia do uczestnictwa w konkursie. To ułatwiłoby sprawę i dałoby tym trenerom pewną satysfakcję, ale nie zrezygnujemy przy tym z wymogu przedstawienia planu szkoleniowego.
Z oczywistych względów ewentualna decyzja o zmianie zasad wyboru następcy Bonitty sprawia, że pozycja aktualnego opiekuna Farmutilu Piła na tle innych potencjalnych trenerów wyraźnie się wzmacnia. Sam zainteresowany także wydaje się myśleć o pracy w kadrze, dzięki czemu jego kandydaturę można przyjmować całkiem poważnie. Osiemnastokrotny medalista mistrzostw Polski jest wyraźnie rozgoryczony faktem, iż notorycznie pomija się go w wyborach nowych szkoleniowców. - Udało mi się po raz kolejny zbudować w Pile drużynę, którą aż się miło ogląda. I teraz znów muszę czekać na kolejny eksperyment w kadrze i to, kto będzie trenerem kadry i na ewentualne jego pomysły, do których będę musiał się dostosowywać jak jakiś uczniak. Jakoś moja kandydatura od lat nigdy nie jest brana pod uwagę.
Jerzego Matlaka uważa się za postać kontrowersyjną i jednocześnie bardzo charakterną osobę. Jako człowiek i trener wie, czego chce i uparcie dąży do celu, nie bacząc na przeciwności losu. Takiej osoby zdecydowanie potrzebuje nasza żeńska reprezentacja. - Kadra siatkarek od lat uważana jest za gorszą od męskiej. To się musi zmienić. Ja od kilkudziesięciu lat pracuję wyłącznie z kobietami, tymczasem wielu trenerów zajmuje się nimi w przerwie w pracy z mężczyznami - grzmi szkoleniowiec pilanek. Jednak słowa te bardzo dobrze świadczą o jego podejściu do siatkówki i pracy. Czegóż więc chcieć więcej?
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)