Paweł Zatorski dla SportoweFakty.pl: Radość przez łzy

W poniedziałek siatkarze PGE Skry Bełchatów zakończyli sezon PlusLigi na 5. miejscu. Poza podium znaleźli się po raz pierwszy od 8 lat.

Umiarkowana radość towarzyszyła podopiecznym Jacka Nawrockiego po wygranym spotkaniu z AZS Politechniką Warszawską, kiedy to zakończyli sezon 2012/13 PlusLigi zajmując lokatę premiowaną udziałem w europejskich pucharach. - Cieszymy się, że ostatecznie wywalczyliśmy to 5. miejsce, to jest przepustka do europejskich pucharów w przyszłym sezonie. Po tych dramatycznych, przegranych ćwierćfinałach zależało nam na tym, żeby zdobyć piąte miejsce. Cieszymy się, że udało się to zrobić w trzech meczach, bo to już koniec sezonu i mamy chwilę wytchnienia - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl, Paweł Zatorski.

Dramaturgii nie zabrakło nawet w trzecim meczu o 5. miejsce, bowiem jego losy rozstrzygnąć musiał tie-break. - Bardzo mocno zależało nam na tym, aby wygrać tego tie-breaka, mimo że on od początku nie układał się po naszej myśli, to do końca walczyliśmy na sto procent, żeby go wygrać. Cieszymy się, bo jednak ten mecz miał już jakąś stawkę i dzięki temu mamy jeden dzień więcej wolnego - zdradził "Zator".

- W drugim secie nie wykorzystaliśmy swoich szans, jakie mieliśmy. Prowadziliśmy wysoko, spokojnie mogliśmy wygrać tę partię i wtedy pokerowym zagraniem popisał się trener Bednaruk, który wpuścił na zagrywkę Adamajtisa i z niepozornej przewagi zrobił się naprawdę duży problem - analizował zawodnik bełchatowskiej drużyny.

Przez osiem lat z rzędu bełchatowianie występowali w prestiżowej Lidze Mistrzów - w najbliższych rozgrywkach będą musieli się zadowolić "tylko" Pucharem Challenge. Przez wielu deprecjonowanym ze względu na poziom rywalizacji, a także kwestie finansowe - to rozgrywki, do których kluby muszą dokładać, często niemało. - Ciężko mi cokolwiek mówić. Nie wiem, jaka będzie przyszłość moja, klubu z Bełchatowa i każdego z osobna z zawodników. Myślę, że w tej chwili jeszcze nikt dokładnie się nie zastanawia nad najbliższym sezonem. Zrobiliśmy to, co w tej końcówce już do nas należało, bo na pewno wcześniej należało do nas więcej. Żałujemy, ale pocieszamy się tym, że wygraliśmy końcówkę - przyznał libero Skry Bełchatów.

Paweł Zatorski nie jest pewien co do swojej siatkarskiej przyszłości
Paweł Zatorski nie jest pewien co do swojej siatkarskiej przyszłości

Piąte miejsce dla 7-krotnych mistrzów Polski jest ciosem, gdyż poza podium najwyższej klasy rozgrywkowej w kraju ostatni raz znaleźli się w sezonie 2003/04. Teraz gorący okres czeka włodarzy bełchatowskiego klubu, którzy najwyraźniej postanowili poczekać, aż ostatnia piłka spadnie na parkiet. - Nikt z nas nie ma pojęcia jakie będą decyzje - nie ukrywał nasz rozmówca. - Zrobiliśmy naprawdę to, co musieliśmy. Tutaj nie było wyjścia, żebyśmy nie zajęli piątego miejsca. Teraz cieszymy się, chociaż dobrze wiemy, że to nie jest radość, to jest radość przez łzy: przez cały ten sezon i to, jak wyglądał - dodał.

Paweł Zatorski podkreślał, że dzięki pokonaniu AZS Politechniki Warszawskiej w trzech meczach będzie miał o jeden dzień wolnego więcej. Co potem? Reprezentacja? - Ten temat jeszcze w żadnym stopniu mnie nie dotyczy. Nie ma powołań, tak że cieszę się z zakończonego sezonu. A co dalej? Zobaczymy.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Niepewność wynika z faktu, że w tym roku - w przeciwieństwie do lat ubiegłych - trenerzy reprezentacji mają więcej czasu na podanie składów na Ligę Światową. - To też są odgórne decyzje, my o niczym nie mamy pojęcia, nikt się z nami nie kontaktuje - mówił libero Skry i reprezentacji Polski.

Młody zawodnik nie może zatem zaplanować wakacji po trudnym sezonie ligowym. - Nigdy nie wiadomo. Może się zdarzyć tak, że wakacje będą całe wolne... Oczywiście, każdy chciałby dostać powołanie, chociażby do kadry B, która w tym roku gra na Uniwersjadzie i myślę, że to też by było świetne przeżycie - zakończył nasz rozmówca.

Źródło artykułu: