Po pierwszej partii, zgromadzeni w hali Ergo Arena nie mieli radosnych min. Set przegrany do 15 i słaba postawa gospodyń sugerować mogła krótki i jednostronny mecz. Także początek drugiej partii nie wskazywał na to, by ta sytuacja miała się odmienić. - My także byłyśmy pewne wygranej w tej partii. Oczywiście set pierwszy zakończył się niespodziewanie łatwo i było oczywiste, że to nie jest normalny poziom gry Atomu. To przecież bardzo dobra drużyna. Ciężko mi zawsze mówić o meczu zaraz po nim, bo nie pamiętam już za wiele, ale to co się stało było dla mnie szokiem - komentowała piątkowe spotkanie atakująca Mineralnych, Sanja Popović.
Zawodniczka jest przekonana o wartości swojego zespołu, ale zaznacza, że wciąż Muszynianka nie prezentuje swojej najlepszej gry. - Myślę, że personalnie to my jesteśmy lepszym zespołem. Ale jako drużyna, my nadal nie pokazałyśmy naszego najlepszego poziomu gry. Nie wiem co się z nami dzieje. Mamy nadzieję, że w sobotę uda nam się to poprawić, bo jesteśmy już na krawędzi. No i to niesprawiedliwe (śmiech) - z uśmiechem mówi Chorwatka.
Wicemistrzynie Polski, aby pozostać w grze, muszą w sobotę wygrać spotkanie. Na poprawę gry czasu jest bardzo mało. Nad czym więc popracują podopieczneBogdana Serwińskiego ? - Na pewno skupimy się na psychice. To nie może być prawdą, że po pucharze CEV tak nagle forma nas opuściła. To wszystko siedzi w naszych głowach. Miałyśmy problemy z kontuzjami, ale jaki zespół w tej fazie sezonu nie ma takowych? To nie jest żadne wytłumaczenie. Musimy grać bardziej agresywnie - tłumaczy atakująca.
W końcówce meczu zawodniczka nabawiła się lekkiego urazu stawu skokowego. Uraz ten jednakże nie okazał się poważny i gwiazda Mineralnych będzie w stanie zagrać w sobotnim spotkaniu. - Na szczęście mam super buty. Naprawdę! To już raz mi się zdarzyło i noga się tylko przekrzywiła i lekko wykręciła, ale wróciła na swoje miejsce i na lekkim bólu się skończyło - zakończyła Popović.