Radomscy siatkarze zagrają w półfinale pierwszej ligi

Czarni jechali do Kęt z pewnymi obawami. Wszak w ubiegłą niedzielę Kęczanin pewnie pokonał radomian w ich własnej hali. Ogromnych emocji dostarczył zwłaszcza sobotni pojedynek w Małopolsce.

- Niedzielna porażka była przykrą niespodzianką, ale taki jest sport. Fatalnie zaprezentowaliśmy się niemal w każdym elemencie. Mamy ogromny szacunek do rywala. To szalenie niewygodny przeciwnik, ale postaramy się wywiązać z oczekiwań - mówił przed wyjazdem do Kęt Wojciech Stępień, pierwszy trener Czarnych.

Zgodnie z przypuszczeniami, Kęczanin sprawił olbrzymie problemy liderowi tabeli po rundzie zasadniczej. Dość powiedzieć, że był bardzo blisko zwycięstwa w sobotnim starciu przed własną publicznością. W tie-breaku prowadził już 8:5. Wtedy jednak radomianie wzięli się za odrabianie strat - najpierw Kamil Gutkowski zaskoczył przeciwnika, posyłając piłkę na dziewiąty metr. Kolejne dwa punkty gospodarze "podarowali" sami. W samej końcówce RCS wygrywał już 14:11. Siatkarze z Małopolski dwukrotnie wybronili jednak piłkę meczową. Decydująca akcja należała do przyjezdnych. Paweł Filipowicz dokładnie dograł do Bartłomieja Neroja, a ten zaskoczył rywala skuteczną "kiwką".

Wcześniejsze sety miały zmienny przebieg. Pierwszy zakończył się wygraną gości, podobnie trzeci. - W tie-breaku wykazaliśmy się odpornością psychiczną. Co ważne, decydujące punkty zdobyliśmy po typowo siatkarskich akcjach. Wykonaliśmy naprawdę fajną pracę w obronie. Po przyjęciu zagrywki byliśmy skuteczni w ataku. Dobrze wyprowadzaliśmy kontry - mówił po tym spotkaniu Robert Prygiel, grający drugi trener zespołu z Mazowsza.

Drugie starcie obu ekip, rozegrane już w niedzielne przedpołudnie, miało równie zacięty przebieg. Premierowa odsłona padła łupem radomian, którzy wygrali pewnie 25:17. Kolejny set pokazał jednak, że Czarnym o zwycięstwo łatwo nie będzie. Kęczanin zwyciężył 29:27 i nie zamierzał się poddawać.

Decydujące znaczenie dla końcowego wyniku miał jednak przebieg trzeciej odsłony. Czarni prowadzili już 11:4. Rywal odrobił straty, dlatego tak jak w poprzedniej partii, i tym razem kibice w Kętach byli świadkami emocjonującej, dramatycznej nawet końcówki. - Janusz Gałązka wykończył akcję ze środka. Chwilę później Kamil Gutkowski uczynił to samo ze skrzydła - Stępień relacjonuje ostatnie akcje tej części.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Szkoleniowiec docenia klasę rywala. - Bardzo się cieszymy. Tym bardziej, że wyeliminowaliśmy naprawdę bardzo wymagającego, grającą siatkówkę nieprzyjemną dla każdego przeciwnika - podkreśla. Chwali także swoich podopiecznych: - Awans do czwórki najlepszych zespołów to zasługa wszystkich. W niedzielę np. spore zagrożenie dla rywala stanowili środkowi. Dobre wejście miał Kamil Gutkowski, który po wielu tygodniach na parkiecie pojawił się w wyjściowym składzie.

I mecz:
Kęczanin Kęty - RCS Czarni Radom 2:3 (23:25, 25:21, 19:25, 25:17, 13:15)


Kęczanin:
Fijałek, Mysera, Wawrzyńczyk, Pietraszko, Błasiak, Biegun, Mierzejewski (libero) oraz Kapuśniak, Wawrzyniak, Faron, Walczykowski
Czarni: Neroj, Radomski, Gałązka, Prygiel, Wachnik, Grzechnik, Filipowicz (libero) oraz Gonciarz, Gutkowski, Kałasz, Kocik.

II mecz: 

Kęczanin Kęty - RCS Czarni Radom 1:3 (17:25, 29:27, 26:28, 19:25)
Kęczanin: 

Fijałek, Mysera, Wawrzyńczyk, Pietraszko, Błasiak, Biegun, Mierzejewski (libero) oraz Walczykowski, Gaweł, Wawrzyniak, Kapuśniak,
Czarni: Neroj, Gutkowski, Grzechnik, Prygiel, Wachnik, Gałązka, Filipowicz (libero) oraz Kałasz, Gonciarz.

Stan rywalizacji: 1:3
Awans: Czarni

Komentarze (0)