Miłe zaskoczenie - relacja z meczu AZS Częstochowa - Aon hotVolleys Wiedeń

Wątpliwości odnośnie dyspozycji podopiecznych Radosława Panasa pojawiły się po przegraniu przez nich kontrolnego meczu z Pamapolem Wieluń. A trzeba dodać, że była to przegrana 1:3 w kiepskim stylu. Dlatego też postawa "Akademików" w meczu z mistrzem Austrii była miłym zaskoczeniem.

Pierwsze piłki tego spotkania zdawały się potwierdzać kuluarowe proroctwa o szybkim 3:0, ale dla... Aonu. Atakujący z Wiednia, Michael Laimer dał swojej drużynie prowadzenie 2:0. Częstochowianie zaczęli nerwowo, ale dwa skuteczne bloki z rzędu dały remis po 4. I od tego momentu gra gospodarzy zaczęła przynosić efekty, które skutkowały zwiększaniem przewagi nad przeciwnikiem. Punktowe bloki Piotra Nowakowskiego sprawiły, że częstochowianie zaczęli grać pewniej. Dwupunktowe prowadzenie z pierwszej przerwy technicznej zaczęło się zwiększać wraz z każdą akcją. Drużyna z Wiednia momentami stała bezradnie na boisku, nie mogąc zaradzić temu, co się dzieje. Po punktowej zagrywce Nowakowskiego (11:7) szkoleniowiec Aonu, Claudio Cuello poprosił o przerwę, jednakże nie przyniosła ona pożądanych efektów i w dalszym ciągu to biało-zieloni przeważali na boisku. Po dającym 18. punkt w stosunku do 11 dla Wiednia, włoski trener ponownie wykorzystać musiał przysługująca mu przerwę. Tym razem poskutkowało, gdyż od stanu 21:13 Austriakom udało się zdobyć 4 punkty z rzędu i znacznie przybliżyć się do rywali. Częstochowianie nie dali jednak wyprowadzić się z równowagi i dokończyli partię po swojej myśli, a ostatni punkt zdobył Wojciech Gradowski.

Pewnie rozpoczęli gracze Radosława Panasa drugą partię spotkania. Wojciech Gradowski, Andrzej Wrona oraz Smilen Mljakow przy "pomocy" przeciwników, którzy popełnili kilka znaczących błędów, szybko wyszli na prowadzenie 8:4. Austriacy nie byli w stanie dojść częstochowian na mniej niż dwa punkty - taki stan rzeczy miał miejsce dwukrotnie w tym secie, przy stanie 12:10 oraz 13:11. Potem gracze AZS-u sukcesywnie zwiększali swoją przewagę i trzeba podkreślić, że wszyscy znajdujący się wówczas na boisku siatkarze biało-zielonych mieli swój wkład w zdobywanie punktów. Partię efektownym blokiem skończył Piotr Nowakowski.

Trzecia odsłona była najbardziej wyrównana ze wszystkich. Prowadzenie 2:1 dał AZS as serwisowy Przemysława Michalczyka. Do pierwszej przerwy technicznej nieznaczna przewaga utrzymywała się po stronie częstochowian, którzy prowadzili 8:6. Po powrocie na parkiet przebudził się zespół z Wiednia, który raz po raz stawiał mur nie do przejścia. Gdy goście objęli prowadzenie 12:10, trener Radosław Panas postanowił dokonać w swoich szeregach zmian. Na boisku pojawili się Bartosz Janeczek oraz Fabian Drzyzga. Szkoleniowiec AZS-u po raz kolejny udowodnił, że ma "nosa", bowiem zmiany zaczęły przynosić efekty. Na boisku pojawił się również Zbigniew Bartman, który po zakończonym w Kędzierzynie meczu Polska – Belgia przyjechał do Częstochowy po to, by pomóc swojej drużynie. Podczas drugiej przerwy technicznej role zaczęły się odwracać i tym razem górą byli częstochowianie z jednopunktowym prowadzeniem. W dalszej części partii toczyła się niezwykle wyrównana walka punkt za punkt. Jednakże szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili gospodarze: najpierw Andrzej Wrona dał meczową piłkę swojej drużynie, a "kropkę nad i" postawił Zbigniew Bartman.

Domex Tytan AZS Częstochowa - Aon hotVolleys Wiedeń 3:0 (25:20, 25:18, 25:23)

Składy:

AZS: Stelmach, Nowakowski, Wrona, Mljakow, Gradowski, Michalczyk, Zatorski (libero) oraz Drzyzga, Bartman, Janeczek, Wiśniewski.

Aon: Kardos, Reiser, Antunović, Laimer, Schneider, Nemeth, Feher (libero).

Komentarze (0)