Przede wszystkim reprezentacja musi zostać odbudowana - rozmowa z Ireneuszem Mazurem

Baraże do Mistrzostw Europy w 2009 r. zwieńczyły niezwykle długi sezon reprezentacyjny mężczyzn. Jego podsumowanie z pewnością nie będzie łatwe, a ocena i cenzurka, jaką sztabowi szkoleniowemu i drużynie wystawi związek, może zadecydować o przyszłości polskiej kadry. O komentarz minionych wydarzeń w wykonaniu naszych siatkarzy pokusił się znany siatkarski ekspert - Ireneusz Mazur.

Joanna Seliga
Joanna Seliga

Ireneusz Mazur - były siatkarz, znakomity trener. Doskonale wie, o co w siatkówce chodzi. Jest jednym z tych, którzy jak mało kto potrafią trafić w sedno sprawy. Tym razem wcielił się w rolę komentatora wydarzeń w sezonie reprezentacyjnym 2008.

Joanna Seliga: Baraże do ME za nami, czas więc na małe podsumowanie. Jak ocenia Pan rok 2008 w wykonaniu polskiej kadry mężczyzn?

Ireneusz Mazur: Przede wszystkim jest to zwieńczenie pewnego okresu, który przyjęliśmy sobie trzy lata temu, związanego z obsadą stanowiska trenera reprezentacji z zagranicy, co było dla związku czymś nowym. W związku z tym jest to zamknięcie roku. Działo się bardzo wiele. Były turnieje kwalifikacyjne do Igrzysk Olimpijskich i Mistrzostw Europy, Liga Światowa, finał Ligi Światowej, dlatego był to jednocześnie bardzo bogaty okres czasu. Ile było imprez, tyle też różnorodnych nastrojów po występach naszej reprezentacji. Jeśli chodzi o turnieje kwalifikacyjne do ME, to z wyjątkiem turnieju rozgrywanego w Olsztynie, trudno tutaj mówić o jakiś "fajerwerkach". Po prostu był to dosyć trudny moment dla szkoleniowców, ponieważ kolidowało to z przygotowaniami do Olimpiady. Mówiąc ogólnie - tych imprez było tak wiele, że trudno o jednoznaczną odpowiedź dotyczącą występów naszej kadry. Myślę, że jeśli chodzi o Igrzyska, poziom sportowy był wysoki, natomiast nie został zrealizowany cel, który sobie przyjęliśmy przed trzema laty, czyli awans do ścisłej czwórki i wywalczenie medalu.

Żal tym większy, że do wejścia do strefy medalowej zabrakło naprawdę niewiele. W czym więc należy upatrywać przyczyn porażki w ćwierćfinale?

- Wiele napisano, wiele też powiedziano na ten temat. Jest mi bardzo trudno oceniać postawę drużyny, która spisała się na tych Igrzyskach dobrze, ale jednak nie spełniła zadania. Po prostu myślę, że biorąc pod uwagę aspekt taktyczno - sportowy, mecz z Włochami, który decydował o wejściu do półfinału, rozegraliśmy źle. Dyspozycja zawodników nie była taka, jakiej oczekiwaliśmy i z mocno osłabionym zespołem Italii nie potrafiliśmy wygrać. To właśnie obniża ocenę naszej reprezentacji. Myślę, że przede wszystkim do tego spotkania przystąpiliśmy nieco ospali. Wolno wchodziliśmy w mecz, przespaliśmy dwa pierwsze sety. Spowodowało to, że mimo naszej dobrej gry w dalszym fragmencie pojedynku, trzeba było grać piątą partię, która zawsze jest loterią. Sami skazaliśmy się na sytuację, w której nasza gra nie była wystarczająco skuteczna. Wygrali Włosi, którzy przez to, iż wyczuli naszą słabość, zwietrzyli swoją szansę i pokonali nas.

Aktualnie tematem numer jeden w polskiej siatkówce jest sprawa obsady stanowiska trenera. We wtorek odbędzie się spotkanie z Raulem Lozano, który ma stosunkowo niewielkie szanse na pozostanie w Polsce.

- Z pewnością we wtorek nie będzie zmiany trenera, gdyż kontrakt jeszcze nie wygasł. Mimo to, po raz pierwszy od wielu lat został dotrzymany jego termin. Warto zwrócić uwagę na to, że siatkówka w Polsce nie zaczęła się od momentu, kiedy to zatrudniliśmy Raula Lozano, tylko dużo wcześniej. Decyzja o podpisaniu kontraktu z Argentyńczykiem została podyktowana określonymi zadaniami. Na poprzednich Igrzyskach również zajęliśmy miejsce 5-8, kiedy to trenerami byli Stanisław Gościniak oraz Igor Prielożny. Oceniliśmy jako Wydział Szkolenia i Związek Piłki Siatkowej, że musi nastąpić jakiś przełom. Podjęliśmy taką, a nie inną decyzję, ponieważ chcieliśmy przeskoczyć tę barierę, której do tej pory nie potrafiliśmy sforsować - mianowicie syndrom piątych lokat. Uznaliśmy, że nasze ambicje są wyższe, a według wielu kombinacja zawodników z pokolenia 77 oraz mistrzów świata Grzegorza Rysia jest w stanie pokonać tę barierę, więc daliśmy szansę poprowadzenia kadry trenerowi Lozano. Jednak teraz, po czteroleciu pracy, mamy ponownie ten sam wynik. Graliśmy podobnie, mimo całkowitego podporządkowania ligi interesom reprezentacji. W sytuacji, w której przyszedł nowy trener z zagranicy, wszyscy otwarli mu drzwi i oczekiwali tego rezultatów. Teraz jest właśnie ten moment, kiedy to przegraliśmy mecz z Belgami, który okazał się jednak na szczęście swoistym zwycięstwem, ale chyba nikt nie przypuszczał, że z drżeniem serca będziemy liczyć na awans w starciach z Belgami. Jest więc teraz czas na pełną analizę wielu sukcesów, ale także i niepowodzeń. Trzeba tu zaznaczyć, że w poprzednich latach nie przegrywaliśmy z zespołami typu Estonia, czy Czarnogóra. Wprawdzie nie osiągaliśmy wtedy wielkich wyników na imprezach głównych, ale też nie przegrywaliśmy z takimi drużynami.

Nie ma więc co ukrywać, że najprawdopodobniej nadszedł czas na zmiany.

- Musi nastąpić analiza, a dopiero wtedy zapadnie decyzja dotycząca trenera Lozano. Rozpatrujemy teraz kwestię podpisania nowego kontraktu. Zamykamy ten obecnie dobiegający końca i następuje ocena dotychczasowej pracy oraz wyników. Jak na razie, patrząc na osiągnięcia, wielkim plusem jest niespodziewany medal mistrzostw świata, a więc ogromny sukces. Dzięki niemu będziemy cenili naszą reprezentację, jak również szkoleniowców, którzy przy niej byli, czyli Lozano i Świderka. Natomiast na Igrzyskach Olimpijskich medalu nie było, a tego przecież wszyscy oczekiwaliśmy.

Czego więc możemy oczekiwać w nadchodzących latach? Wydaje się, że celem będzie zarówno Olimpiada w Londynie, jak i organizowany w Polsce w 2014 r. Czempionat Globu.

- W tym momencie ponownie cofamy się cztery lata wstecz. Znowu chcemy osiągnąć coś znaczącego, ale tak naprawdę nie wiemy, czy materiał ludzki, jakim dysponujemy, jest w stanie nasze marzenia zrealizować. To jest właściwie cały problem. Według mnie musimy w tej chwili zrekonstruować naszą kadrę. Bez względu na to, czy szkoleniowcem będzie nadal trener Lozano, czy też na jego miejsce przyjdzie ktoś inny, powinniśmy ponownie stworzyć ją na kanwie tego, co już mamy. Przede wszystkim reprezentacja musi zostać odbudowana. Patrząc w tej chwili na naszą kadrę, w momencie kiedy Mariusz Wlazły, Paweł Zagumny lub Michał Winiarski doznają jakiś kontuzji, nie mamy przygotowanych zawodników, którzy mogliby w pełni przejąć ich rolę. Musimy na nowo odbudować naszą narodową kadrę. Nasze nadzieje nie idą w parze z talentami i możliwościami poszczególnych zawodników, są to dwie odrębne rzeczy. Teraz trzeba się po prostu zastanowić nad tym, czego tak naprawdę chcemy na najbliższe dwa lata. Po drodze mamy przecież mistrzostwa świata w 2010 r., a także mistrzostwa europy 2009 i 2011. Z pewnością wszyscy będą oczekiwać sukcesów. Jednak jeśli podejmujemy się rekonstrukcji drużyny, musimy mieć też świadomość tego, iż nie zawsze osiągane rezultaty będą współgrały z naszymi oczekiwaniami. Dlatego teraz jest potrzebny czas na przemyślenie tego, czy w ciągu najbliższych dwóch sezonów jesteśmy w stanie pracować tylko i wyłącznie z tymi samymi zawodnikami, czy trzeba zacząć powoli odbudowywać kadrę, dając obecnych graczom odpoczynek i czas na regenerację.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×