Dorota Pykosz: Zwycięska wojna nerwów

Atom Trefl Sopot zagra w wielkim finale Orlen Ligi. O losach awansu rozstrzygnął piąty mecz, wygrany przez sopocianki 3:1. Zdaniem środkowej mistrzyń Polski, duży wpływ na sukces miała psychika.

Krzysztof Niedzielan
Krzysztof Niedzielan

Kiedy stawką jest prawo startu w finałowej rywalizacji, kluczowym elementem może być głowa. Nie inaczej było w piątym meczu półfinałowym z Bankiem BPS Muszynianką Fakro Muszyna. Przy bardzo wyrównanym poziomie obu zespołów, to Atom pokazał większą zdolność panowania nad emocjami. - Choć była to wojna nerwów, próbowałyśmy się cały czas uspokajać, żeby pokazywać na parkiecie to, co potrafimy najlepiej. Momentami w nasze poczynania wkradał się jednak chaos, co przeszkadzało w dobrej grze, lecz ogólnie rzecz biorąc trzymanie nerwów na wodzy wyszło nam trochę lepiej, niż rywalkom - powiedziała Dorota Pykosz.

Aktualne mistrzynie Polski rozegrały na muszyńskim parkiecie bardzo dobry mecz, choć momentami zadanie ułatwiały im przeciwniczki. Mineralne zyskiwały kilkupunktowe przewagi (sięgające nawet siedmiu punktów), by następnie szybko je tracić. - Myślę, że nerwy zrobiły swoje. Dziewczyny z Muszyny grały u siebie i chciały się zaprezentować z dobrej strony. Nie przypominam sobie by Muszynianka na swoim parkiecie przegrała tak ważny mecz - dodała środkowa, która spędziła nad Popradem sześć sezonów.

Oprócz żelaznych nerwów, duże znaczenie miała świetna postawa Rachel Rourke, która zdobyła 28 punktów i zgarnęła tytuł najbardziej wartościowej zawodniczki. "Atomówki" zagrały też dobrze blokiem. - Cieszę się, że udało się zdobyć trochę punktów tym elementem. A co Rachel - zagrała super mecz. Trener dał jej trochę odpocząć w tym tygodniu i to zaskoczyło - zakończyła Pykosz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×