Adam Grabowski: Wiemy, jak "nastroić" dziewczyny

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Szkoleniowiec mistrzyń Polski nie mógł być zadowolony z postawy swoich siatkarek po pierwszym meczu finałowym. - Musimy wrócić do przedmeczowego napięcia z meczów w Muszynie - uznał trener Atomu.

W tym artykule dowiesz się o:

Niedzielny mecz w dąbrowskiej hali Centrum był już piątym bezpośrednim starciem Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza i Atomu Trefla Sopot w tym sezonie i jak na razie zdobywczynie Pucharu CEV utrzymują zwycięską passę z Atomówkami. Sopocianki nie miały za wiele do powiedzenia w starciu ze zmobilizowanym i pewnym w swoich działaniach zespołem Waldemara Kawki. - Tak, jak mówiłem na konferencji, zabrakło tego, co było naszą siłą w Muszynie, czyli determinacji i pozytywnego nastawienia. To były nasze słabe punkty - stwierdził Adam Grabowski, trener mistrzyń Polski.

Rachel Rourke, dotychczas ostoja Atomu w ofensywie, w pierwszym meczu w Dąbrowie Górniczej zdobyła jedynie 10 punktów przy 36-procentowej skuteczności. Najlepsza atakująca całej ligi w Dąbrowie Górniczej była cieniem samej siebie ze spotkań półfinałowych. Szkoleniowiec Atomu wziął zawodniczkę w obronę po usłyszeniu tego zdania: - To jest tylko subiektywna opinia. Po pierwsze, zagraliśmy w tym spotkaniu niezespołowo, a postawa samej Rachel Rourke nie ma z tym wiele wspólnego. Jeżeli gra cały zespół, wtedy gra także i Rachel: na pewno nie wygralibyśmy, gdyby tylko ona grała fenomenalne zawody, a cała reszta dużo słabiej - tłumaczył były szkoleniowiec KPSK Stali Mielec.

Co można zmienić w ciągu dwudziestu czterech godzin w zespole, by ten mógł pokazać swoją najlepszą siatkówkę i wyrównał stan rywalizacji? - Nastawienie każdej z dziewczyn do tego meczu, by było ono pozytywne. Każda z nich musi się odpowiednio "nastroić" do kolejnego spotkania. My w zespole już wiemy, jak to uczynić, pokazała to nasza wcześniejsza rywalizacja z Muszynianką. Musimy wrócić do takiego przedmeczowego napięcia, które było w naszej drużynie jeszcze cztery dni temu - trener Grabowski podkreślał, jak ważne jest przygotowanie mentalne.

Aleksandra Liniarska po złamaniu ręki nie pomoże już swojemu zespołowi w finałach ligi, zaś Ivana Plchotova wprawdzie została zgłoszona do składu na niedzielny mecz, ale jej dyspozycja jest z pewnością daleka od dobrej i trudno oczekiwać, by Czeszka pojawiła się w najbliższym czasie na parkiecie. - MKS na obecnie tylko dwie środkowe, ale u nas sytuacja też nie wygląda lepiej, dysponujemy trzema zawodniczkami. Nie koncentrowałbym się dziś na takich detalach, bo to nie one zagrały w tym meczu. Jeżeli w kolejnych spotkaniach poziom gry wyrówna się, wtedy będzie można wykorzystać detale. Póki co Stacchiotti nie popełnia dużo błędów, świetnie radzi sobie na swojej pozycji, choć nie jest rasową środkową. Nie można powiedzieć, że w drużynie z Dąbrowy akurat na tej pozycji jest luka - stwierdził szkoleniowiec.

[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

[/b]

Źródło artykułu:
Komentarze (0)