W finale Orlen Ligi dąbrowianki prowadzą już 2:0. Choć w drugim spotkaniu rywalki wyżej postawiły poprzeczkę, to Zagłębianki pokazały, że potrafią radzić sobie nawet w najtrudniejszych momentach. Końcówka czwartego seta była bowiem bardzo zacięta, ale wydawało się, że wygrają ją Atomówki, które tym samym doprowadzą do tie-breaka. Sopocianki prowadziły 20:17, wtedy o czas poprosił trener Waldemar Kawka, który zdecydował się na podwójną zmianę - na boisku pojawiły się Joanna Kaczor oraz Magdalena Śliwa. Obie siatkarki nie zawiodły, atakująca skończyła bardzo ważne piłki, które pozwoliły jej drużynie najpierw na doprowadzenie do remisu, a później na zwycięstwo.
- Zawsze bardzo trudno wchodzi się po czterech setach w kwadracie, aczkolwiek każda z nas wie, jakie tutaj mamy role, więc wchodząc na boisko każda chce zagrać z jak największą korzyścią dla całego zespołu. Myślę, że Asia Szczurek, która weszła zagrała super i my także dałyśmy fajną zmianę, więc możemy być zadowolone - skromnie przyznała Kaczor.
Pierwszy mecz finałowej rywalizacji zakończył się triumfem Tauronu MKS w trzech setach, a premierowa partia drugiego spotkania trwała zaledwie 20 minut i Tauron MKS wygrał ją do 10. Mimo tak słabego rozpoczęcia pojedynku numer dwa zawodniczki Atomu Trefla Sopot zdołały się podnieść, poprawić swoją grę i walczyć.
- Wiedziałyśmy, że nie będzie to łatwe spotkanie i rywalki będą jeszcze walczyć, zresztą pokazały to podczas Pucharu Polski, kiedy przegrywały z nami 0:2, ale odrodziły się i to my szczęśliwie wygrałyśmy (w finale PP Tauron MKS pokonał Atom 3:2 - wyj. red.). Musimy skupić się na tym, co dzieje się po naszej stronie siatki. Jeśli będziemy dobrze spisywać się na zagrywce i przyjęciu, to będzie nam się grało lepiej niż w drugim meczu - przyznała dąbrowska atakująca.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Atomówki, przegrywając 0:2 w finale, są teraz pod ścianą. Rywalizacja przenosi się do Sopotu, gdzie mecze odbędą się 28 i ewentualnie 29 kwietnia. Mimo tak dużej zaliczki w postaci dwóch zwycięstw siatkarki i trenerzy Tauronu MKS podkreślają, że mistrzostwo Polski jest jeszcze daleko. - Atom jest trudnym przeciwnikiem, rywalki na pewno są zmęczone po tych wojażach muszyńskich (Atom w półfinale Orlen Ligi pokonał Bank BPS Muszyniankę Fakro Muszyna 3:2 - wyj. red.), mają jeden mecz więcej w nogach od nas. Teraz mają tydzień na odpoczynek, dlatego to cały czas jest ciekawa i trudna rywalizacja - zaznaczyła Kaczor.
Co jest siłą podopiecznych Waldemara Kawki? Nie tylko ich bardzo dobra gra, trudna zagrywka czy świetna obrona, w której wyróżnia się libero Krystyna Strasz, ale również siła charakteru. Dąbrowianki już nieraz w obecnym sezonie udowodniły, że tworzą zespół, który potrafi odwrócić losy meczu. - Cały ten sezon szlifował nam charakter, miałyśmy trudne chwile. W tej chwili nie ma z nami Oli Liniarskiej, dla której gramy finał (środkowa podczas jednego z treningów doznała złamania ręki - wyj. red.). W tym sezonie przytrafiały nam się różne kontuzje i sytuacje losowe, ale to wszystko spowodowało, że jesteśmy bardziej zżyte i bliżej siebie - podkreśliła Joanna Kaczor.