Od Archangielskiej do Zawieracza, czyli alfabet Orlen Ligi sezonu 2012/2013 - część II

Minione rozgrywki Ligi Siatkówki Kobiet to nie tylko niesamowite emocje, ale też wiele zaskakujących zwrotów akcji. Które hasła najbardziej kojarzą się Wam z poszczególnymi literami alfabetu?

Ł - Łódź, czyli miasto włókniarzy w blasku olimpijskiego srebra

To miał być jeden z najlepszych transferów nie tylko w sezonie, ale i nawet w historii Ligi Siatkówki Kobiet! Amerykańska rozgrywająca Courtney Thompson już po tym jak podpisała umowę z Budowlanymi Łódź najpierw błysnęła jako zmienniczka w finałach World Grand Prix, a następnie znalazła się w kadrze USA na igrzyska olimpijskie. W Londynie potwierdziła swoją dobrą formę i razem z koleżankami stanęła na środkowym stopniu podium. Jako że rozgrywająca jest mózgiem drużyny, wydawało się, że zespół z Łodzi wygrał los na loterii i nowy sezon może mieć bardzo udany. Okazało się jednak, że nawet najlepszy generał bez armat niewiele na wojnie zdziała. Courtney dwoiła się i troiła również w obronie oraz bloku, ale sama nie była w stanie wygrywać meczów. W kolejnym sezonie w Łodzi będą mogli ją już tylko wspominać…

Medalu Orlen Ligi amerykańskiej wicemistrzyni olimpijskiej zdobyć się nie udało
Medalu Orlen Ligi amerykańskiej wicemistrzyni olimpijskiej zdobyć się nie udało

M - Muszynianka, czyli kolos na glinianych nogach?

Niedawno środowiskiem siatkarskim nad Wisłą wstrząsnęła informacja o możliwości zniknięcia ze sportowej mapy Polski Banku BPS Muszynianki Fakro Muszyna. Wszystko za sprawą wycofania się głównego sponsora klubu. Mimo że każdy miał świadomość, iż w maleńkiej Muszynie nie jest łatwo robić sport przez wielkie "S", to jednak nikomu nie przyszłoby chyba do głowy, że historia najbardziej utytułowanego polskiego zespołu ostatnich lat może się skończyć tak raptownie. Ostatnie doniesienia nie są już tak dramatyczne i w przyszłym sezonie o sile wciąż ekstraklasowej Muszynianki stanowić powinno kilka doświadczonych zawodniczek, ale w Małopolsce siatkarek pokroju Sanji Popović szybko pewnie nie zobaczymy.

N - "następny", czyli mecz, od którego drużyna Rafała Błaszczyka w końcu zacznie lepiej grać

Kto śledził zapisy pomeczowych konferencji Impela Wrocław doskonale wie, co w tym punkcie mamy na myśli. Trener Rafał Błaszczyk co mecz nie był w stanie powiedzieć w czym tkwi przyczyna słabej gry jego podopiecznych, jednak z pełnym przekonaniem deklarował, że kolejne spotkanie powinno być tym przełomowym. Rewolucja nadeszła, ale z dalekiej Skandynawii. I wyjątkowo można Błaszczykowi przyznać rację, ponieważ już następny mecz po jego odejściu był powiewem świeżości, a każdy kolejny do końca fazy zasadniczej przyniósł Impelowi co najmniej punkt i pozwolił żywić nadzieję na uratowanie sezonu.

O - odkrycia sezonu, czyli przyszłość polskiej siatkówki

Nie wiemy jak Wy, ale my z zakończonych niedawno rozgrywek na pewno zapamiętamy młode i utalentowane zawodniczki, które potrafiły czarować nas swoją odważną i ambitną grą, mimo że po przeciwnej stronie siatki często miały znacznie bardziej doświadczone i obyte na parkietach całego świata koleżanki. Oprócz wspomnianych już w pierwszej części naszego ligowego alfabetu: Anny Grejman, Justyny Łukasik, Doroty Medyńskiej czy Rachael Adams pamiętać należy choćby o Zuzannie Czyżnielewskiej i Aleksandrze Sikorskiej. Każda z nich ma szansę na świetlaną przyszłość. Czy los dla wszystkich będzie łaskawy?

P - Pycia Sylwia, czyli powrót z siatkarskich zaświatów

Mistrzyni Europy z 2005 roku dwa wcześniejsze sezony spędziła w KPSK Stali Mielec, trafiając niejako na zesłanie z dyktującej w tamtym czasie warunki w lidze Muszynianki. Nie był to najbardziej udany okres w karierze doświadczonej środkowej. Zeszłoroczna przeprowadzka do Łodzi dobrze jej zrobiła i, mimo że zespół nie zachwycił, Pycia była wyróżniającą się w całej lidze postacią. Przez cały sezon prezentowała równą, wysoką dyspozycję, a osiągnięcia indywidualne plasowały ją w samiusieńkim czubie środkowych Orlen Ligi. Nie umknęło to uwadze naszych korespondentów, którzy regularnie typowali ją do najlepszej szóstki kolejnych rund sezonu zasadniczego. Nie mamy wątpliwości, że po wakacjach Sylwia znów będzie dominować na siatce.[nextpage]R - Rourke Rachel, czyli niekwestionowana MVP sezonu

Niesamowite osiągnięcia w ataku i rekordowa liczba zdobytych w całym sezonie punktów to nie wszystko. Australijka to wulkan pozytywnej energii i prywatnie bardzo sympatyczna osoba. W Muszynie było jej ciasno, a i trener Bogdan Serwiński nie sprzyjał rozwojowi talentu młodej, ambitnej dziewczyny. W Sopocie sytuacja zmieniła się diametralnie, a z "brzydkiego kaczątka" wyrósł dojrzały łabędź, którego właśnie złowił obrzydliwie bogaty klub z Azerbejdżanu. Chcielibyśmy, żeby w Polsce jeszcze kiedyś zagrała armata tego kalibru. Dziury po Rachel Rourke nikt szybko raczej nie zapełni.

S - Skowrońska Elżbieta, czyli brakujące ogniwo

Doświadczona przyjmująca przez cały sezon była mocnym i pewnym punktem drużyny. W dwóch pierwszych (domowych) meczach rywalizacji finałowej Orlen Ligi nie tylko trzymała przyjęcie swojego zespołu, ale też, mimo ciągłego ostrzeliwania przez rywalki, atakowała na poziomie 50% skuteczności. W kolejnym meczu w Dąbrowie Górniczej z powodu urazu już jej jednak zabrakło. Koleżanki bez swojej podpory nie wytrzymały ofensywy Rourke i spółki, przegrywając przed własną publiczną wielki finał 2 do 3. Wielu obserwatorów jest zdania, że z Elżbietą Skowrońską w składzie to Tauron MKS cieszyłby się z mistrzostwa. Czy tak by faktycznie było? Tego nigdy się nie dowiemy, ale wygląda na to, że już podczas wakacji niespełna 30-letnia siatkarka może potwierdzić swoją wartość, tym razem w biało-czerwonej koszulce z orzełkiem na piersi.

T - Tauron MKS, czyli o krok od raju

Zespół z Dąbrowy Górniczej nie został w tym sezonie mistrzem Polski na własne życzenie. Po dwóch gładkich zwycięstwach u siebie miał co najmniej kilka znakomitych okazji na wywalczenie złota. W tie-breaku meczu numer trzy prowadził już 14:11, by przegrać 16:18. Dzień później w decydującej partii wygrywał dwoma oczkami i ponownie uległ rywalowi. Ostatnie spotkanie znów okazało się pokazem bezradności i, mimo prowadzenia 2:0 w setach i wysokiej przewagi w kolejnej partii, Tauron MKS znów musiał uznać wyższość Atomu! Tym samym sopocianki z nawiązką zrewanżowały się swoim koleżankom z południa za porażkę w finale Pucharu Polski. Obronienie tego trofeum przez dąbrowianki i dotarcie do ścisłego finału Orlen Ligi to jednak największe osiągnięcia w historii klubu, więc za całokształt ekipie Waldemara Kawki i tak z czystym sumieniem wystawiamy czwórkę z malutkim plusem.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

U jak ucieczka Trynidadek

AZS Białystok walczył do końca, ale ostatecznie pożegnał się z ekstraklasą jako zdecydowanie najgorszy zespół minionego sezonu. Część jego zawodniczek ręczniki rzuciła jednak już dużo wcześniej. Sinead Jack i Channon Thompson przed jednym z meczów postanowiły najzwyczajniej w świecie… zwiać. Powodem miały być przede wszystkim zaległości finansowe, choć włodarze klubu zapewniali, że te nie są aż tak spore, by były podstawą do zakończenia współpracy. Jakkolwiek by nie było naprawdę niesmak pozostał, a dziewczyny, które w bardzo okrojonym składzie do końca broniły honoru swojego i klubu Trynidadkom dezercji na pewno szybko nie zapomną.

W - Wilson Makare, czyli ściana nie do przejścia

108 bloków w 108 meczach - z takim dorobkiem urodzona na Fidżi Amerykanka została najlepiej powstrzymującą na siatce rywalki zawodniczką Orlen Ligi. Kolejna w zestawieniu Julia Szeluchina zdobyła tym elementem gry jedno oczko mniej, ale potrzebowała do tego 10 partii (4 mecze) więcej. Cieszymy się, że była reprezentantka Stanów Zjednoczonych w kolejnym sezonie będzie mogła dorobek swój jeszcze poprawić, a szanse na to z Tore Aleksandersenem na ławce trenerskiej powinny być spore. "Makarena" zanotowała kapitalny sezon i jako jedna z niewielu zawodniczek Impela od początku do końca rozgrywek prezentowała równy, wysoki poziom. Po podpisaniu przez Wilson nowej umowy przez Wrocław przetoczyła się potężna wichura! To uradowani kibice odetchnęli z ulgą…

Z - Zawieracz Mirosław, czyli zamiana (nie)kontrolowana

W PTPS Piła spędził ostatnie cztery lata. W 2011 po wcześniejszych problemach finansowych i sprzedaniu rok wcześniej ekstraklasowej licencji Treflowi Sopot wprowadził zespół ponownie do najwyższej klasy rozgrywkowej, w której mimo braku odpowiednich nakładów dwukrotnie finiszował z zespołem na bardzo dobrej, szóstej pozycji. W minionym sezonie PTPS długo uchodził za rewelację rozgrywek i spłatał niejednego figla faworytom. Mirosław Zawieracz, który prowadząc pilski zespół zbierał sporo pochlebnych opinii, postanowił w końcu zaryzykować i poszukać zatrudnienia w bogatszym klubie. Wiedząc o zainteresowaniu swoją osobą rozwiązał umowę z PTPS jeszcze przed zakończeniem sezonu. Ostatecznie jego nowym klubem został BKS Aluprof Bielsko-Biała, którego włodarze zapowiadają rewolucję kadrową. Jak w nowych okolicznościach odnajdzie się mocno zasiedziały w Pile szkoleniowiec?

Komentarze (0)