Michał Biegun: Dlaczego zdecydował się pan na przeprowadzkę do Jastrzębia-Zdroju? Czy inne polskie kluby również były zainteresowane pańskimi usługami?
Nicolas Marechal: Przez siedem lat grałem w najwyższej lidze we Francji i stwierdziłem, że potrzebuję nowego wyzwania, przygody, spróbowania czegoś nowego i koniecznie w innym państwie. Polska liga jest obecnie jedną z najlepszych i bardzo chciałem tu trafić. Kilka waszych klubów skontaktowało się ze mną i poleciłem mojemu agentowi, aby właśnie w tym kraju znalazł mi pracę. Wiem, że mój polski paszport był sporą zaletą, z uwagi na limit obcokrajowców w PlusLidze. Starania o niego rozpocząłem już dwa lata temu, gdyż moi dziadkowie są Polakami.
Jaka jest pana wiedza na temat siatkówki w Polsce i swojego nowego klubu? Czy perspektywa gry w Lidze Mistrzów przeważyła?
- Polskie rozgrywki śledzę na poważnie od dwóch lat, gdy rozpocząłem proces związany z przyznaniem mi paszportu. Poziom ligi jest z roku na rok lepszy, hale zapełniają się niemal do ostatniego miejsca i ma się wrażenie, że ludzie naprawdę kochają ten sport. Oglądałem sporo spotkań Jastrzębskiego Węgla z ZAKSĄ, gdyż Antonin Rozuier to jeden z moich najlepszych przyjaciół. Szkoda, że nie dostali się do finału, ale brązowy medal to również dobry rezultat. Liga Mistrzów była jednym z wielu argumentów, jednak nie najważniejszym.
Nowy zespół to nowe możliwości. Jakie są pańskie aspiracje w związku z przenosinami do ekipy Lorenzo Bernardiego?
- Moim celem, tak jak chyba dla wszystkich sportowców, jest grać na najwyższym poziomie i zdobywać cenne trofea. Jastrzębski Węgiel to wspaniały klub z bogatą historią i nowoczesną halą. W relacjach telewizyjnych słyszałem fantastyczny doping kibiców, który z pewnością mobilizuje do lepszej gry.
W PlusLidze występowało wielu pańskich rodaków. Czy przed podpisaniem kontraktu konsultował pan wybór z którymś z nich?
- Tak. Miałem okazję pomówić z nimi na ten temat i usłyszałem same pozytywne słowa. Stephane Antiga, Pierre Pujol i Antonin Rouzuier powiedzieli mi, że mam się przygotować na niezapomniane wrażenia.
Przed panem teraz bardzo pracowity okres. Najpierw Liga Światowa a następnie mistrzostwa Europy. To chyba znacznie opóźni przyjazd do Jastrzębia?
- To prawda. Wszystko zależy od decyzji trenera kadry i mojej formy, czy będę grał na Euro. To na pewno spowoduje, że mogę późno dołączyć do moich nowych kolegów. Jeśli jednak chce się grać na wysokim poziomie, to trzeba się do takich sytuacji przyzwyczaić.
Do tej pory całe życie mieszkał pan we Francji. Jak z gotowością na życie w zupełnie innym miejscu?
- Nie mogę się tego doczekać przyjazdu do Polski. Już od dawna myślałem nad wyjazdem z kraju i obraniu nowego kierunku. Wiem, że wasz język jest bardzo trudny. Moi dziadkowie mówili po polsku i francusku, moja matka mówiła po polsku już trochę gorzej, ale dużo rozumiała. Niestety nigdy mnie go nie nauczyła i teraz bardzo tego żałuję.
Co może pan wnieść do drużyny Jastrzębskiego Węgla?
- Staram się być coraz bardziej kompletnym zawodnikiem. Każdy wie, ile w siatkówce zależy od dobrego przyjęcia. Jeśli ułatwisz rozgrywającemu grę, to będzie w stanie zrobić wszystko. W żadnym wypadku nie będę drugim Antigą. Z roku na rok staram się być coraz lepszy i stabilizuję swoje przyjęcie, gdyż jest to dla mnie jeden z najważniejszych i najtrudniejszych elementów gry.
Jak zwykle po sezonie ligowym przychodzi czas na gry reprezentacyjne. Na co stać w tym roku drużynę Francji?
- Niedawno zmieniliśmy trenera. Przed nami dwie ważne imprezy i wierzę, że mój zespół ma potencjał, aby coś ugrać. Liga Światowa będzie bardzo trudna, gdyż mamy w grupie niezwykle ciężkich rywali. A co do Euro, to kto wie? Może pokusimy się o medal?
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!