Anna Kossabucka: Jak oceniłby Pan miniony sezon w wykonaniu Lotosu Trefla?
Piotr Należyty: Sezon z jednej strony można uznać za historyczny i przełomowy, bo awansowaliśmy po raz pierwszy do fazy play-off rozgrywek Plusligi. Z drugiej jednak, był rozczarowujący, gdyż tylko awansowaliśmy do fazy pucharowej, a nie zrobiliśmy nic więcej. Uważamy że ten zespół było stać na więcej, przede wszystkim pod względem widowiskowości gry, ale także i wyników. Liczyliśmy, że to inaczej będzie wyglądało. Jest postęp, ale też duże rozczarowanie i niedosyt.
Styl gry zespołu bardzo się wahał w trakcie całego sezonu. Wydawało się, że w pewnych momentach złapaliście swój rytm, a potem przyszły kolejne słabe mecze. Jakieś wnioski od trenera płynęły?
- Zastanawialiśmy się nad tym cały czas, analizowaliśmy to na bieżąco. Nie chciałbym jakoś mówić o szczegółach, ale jak już wszyscy wiedzą - postanowiliśmy dokonać w klubie pewnych zmian i wierzymy, że będą one owocne. Oczekujemy od drużyny, że nawet jeśli traci punkty, to będzie walczyła do końca, "gryzła parkiet". Tego nam bardzo brakowało w zeszłym sezonie.
W tym sezonie LOTOS Trefl wydaje się podejmować decyzje personalne o wiele szybciej, niż to miało miejsce w latach poprzednich. Wyciągacie jako klub wnioski z lat ubiegłych jeśli chodzi o politykę transferową?
- Nie było mnie w poprzednich sezonach w klubie, więc ciężko mi jest to oceniać. Niemniej osoby, związane od dłuższego czasu z drużyną potwierdzają, że podejmowanie decyzji jest faktycznie szybsze i pomaga to w planowaniu wielu rzeczy. Przykładowo, w tej chwili mamy już domknięte wszelkie ustalenia z Grupą Lotos SA dotyczące finansowania w przyszłym sezonie, podczas gdy w zeszłym roku o tej porze nie została jeszcze nawet złożona oferta. Zdecydowanie szybciej zabraliśmy się za wszelkie ruchy transferowe, czego potwierdzeniem jest zakontraktowanie trenera Panasa oraz prowadzenie zaawansowanych rozmów z zawodnikami. W przypadku szkoleniowca - udało nam się wyprzedzić inne kluby, które chciały, by poprowadził ich drużyny. Mimo wszystko uważam, że organizację wielu rzeczy rozpoczęliśmy zbyt późno. Nie mówię tutaj o wcześniejszych rozmowach z zawodnikami, bo nieelegancko rozmawiać jeszcze w trakcie trwania rozgrywek, ale jeśli chodzi o kwestie organizacyjne i marketingowe, to będziemy starali się jeszcze wiele poprawić w kolejnym sezonie.
[b]Czym przekonaliście trenera Panasa do projektu LOTOS Trefl Gdańsk? Szybkością zamknięcia negocjacji i wszelakich ustaleń, czy jeszcze inne czynniki były decydujące?
[/b]- Oczywiście na to pytanie najlepiej odpowie sam szkoleniowiec, jednakże to, co otwarcie podkreślał, to przede wszystkim spokój pracy, perspektywy i dobre warunki treningowe - nowoczesny obiekt, a także zaplecze. Szkoleniowcowi przedstawiliśmy nasze plany rozwoju. Zamierzamy "krok po kroku" budować coraz silniejszy klub. Sponsorzy nie wymagają od nas walki o mistrzostwo Polski, nie jest konieczne zajęcie przez nas miejsca w czwórce w przyszłym roku. Chcą byśmy rozwijali się stopniowo. To daje nam spokój i pozwala na przemyślaną, zrównoważoną budowę klubu w kolejnych sezonach. Myślę że ta stabilizacja miała kluczowy wpływ - nasz wizerunek co prawda jest jeszcze niestabilny, pojawiają się sporadycznie pewne problemy, jednak w przeciągu kilku, kilkunastu miesięcy wszystko powinno zostać uporządkowane. Mamy sponsora, jedną z największych polskich firm, która stawia na siatkówkę, chce ją wspierać i to daje nam duże perspektywy. Mówiąc o stabilizacji, istotnym czynnikiem w pozyskaniu trenera Panasa był fakt, że szkoleniowiec dostaje od nas duży kredyt zaufania. Przedstawiliśmy mu swoje oczekiwania, trener może dobrać zawodników wedle własnej koncepcji przy naszej akceptacji. To też jest zmiana jeśli chodzi o poprzednie sezony - nikt nie narzuca trenerowi doboru kadry.
Ale stawiacie na polską drużynę w tym sezonie …
- Chcemy by w naszym zespole grali głównie Polacy. Jesteśmy w Polsce, więc na tym nam zależy. Bardzo istotni są dla nas także wychowankowie. Oczywiście jeśli trener zdecydowałby inaczej, podjęlibyśmy rozmowy również z obcokrajowcami. Jednak szkoleniowiec, podobnie jak i my, opowiada się za opcją "polską". Mamy nadzieję, że ten skład będzie w całości polski, co pozytywnie wpłynie również na identyfikację kibiców z drużyną.
Czyli na zagranicznego zawodnika nie mają kibice co liczyć?
- Nie mówimy też nie. Na razie zakładamy, że będą to sami Polacy. Też nie można oczekiwać jakiegoś hitowego transferu, bo wiemy, na jakim jesteśmy etapie i jakie mamy cele w przyszłym sezonie. Będą to miejsca 6-7. Siódme jest tym minimum, ale realnie powinniśmy powalczyć o 5-6 lokatę . Nie nastawiamy się na walkę o czwórkę, na to jest jeszcze za wcześnie. Chcemy na razie budować wszystko od postaw, a na rywalizację o najwyższe cele przyjdzie jeszcze czas.
Kuba Jarosz jest faktycznie blisko?
- Tak, potwierdzam, że jesteśmy blisko porozumienia. Pozostały już tylko szczegóły i mam nadzieję, że w ciągu kilku dni uda nam się wszystko ustalić. Nie mniej pamiętajmy - że diabeł tkwi w szczegółach. Wraz z pozostałymi zawodnikami, jacy pozostają w Gdańsku, uważam, że tworzy się naprawdę ciekawy zespół.
Znów w takim razie szykuje się mocna para rozegranie - atak, tak jak to miało miejsce w sezonie, w którym grał Mikko Oivanen. A co z przyjęciem? Ono jest zawsze dość newralgicznym punktem LOTOSU Trefla.
- Mam nadzieję, że podpiszemy kontrakt z Krzysztofem Wierzbowskim, który będzie partnerem Wojtka Żalińskiego na pozycji przyjmującego. Za przyjęcie zagrywki odpowiadać będzie zatem duet reprezentantów Polski. Myślę, że to zawodnicy dobrej klasy w kontekście celów stawianych przed drużyną na najbliższy sezon. Zastanawiamy się wciąż nad trzecim zawodnikiem, ale na razie trudno mi powiedzieć, kto nim będzie.
Trener Panas chyba jednak wyraźnie kieruje swoją uwagę na zawodników z Warszawy?
- Nie można wiązać tych dwóch rzeczy ze sobą. Trener Panas przede wszystkim wybiera zawodników, których zna, i o których wie, że gwarantują odpowiedni poziom i chcą ciężko pracować. Dobiera takich siatkarzy, którzy to zagwarantują oraz stworzą dobrą atmosferę. Trener doskonale wie, czego może się spodziewać po tych konkretnych graczach. Współpracował z nimi, będąc także szkoleniowcem kadry B reprezentacji Polski. Kiedy rozmawialiśmy o transferach, miał on doskonały przegląd sytuacji - widział pracę poszczególnych graczy, tak więc miało to na pewno bardzo duże znaczenie przy podejmowaniu personalnych decyzji.
A lider? W zeszłym sezonie często jak słyszało się komentarze dziennikarzy, kibiców, to mówiono, że brakuje w ważnych momentach kogoś kto pociągnie grę, skończy kilka piłek. Zawsze Lotos stawiał na "team spirit", ale transfer Kuby Jarosza nieco narzuca myśl, że to mógłby być lider.
- To jest trudne pytanie. Trener charakterologicznie dobiera zawodników, bo ich zna, jednak nie chce z góry wskazywać lidera, bo zawsze stawiamy na "team spirit". Wiem też, że w tej nowo powstającej grupie jest kilku graczy z charakterem, których być może zabrakło w poprzednim sezonie. Będziemy mieli ciekawy zespół, do którego dołączą także zawodnicy z Młodej Ligi, dzięki czemu będą dalej mogli rozwijać swoje umiejętności. W drużynie LOTOSU Trefla stawiamy przede wszystkim na zespołowość.
Niewiadomą, jaka pozostała jeszcze z zeszłego sezonu to osoba Kamińskiego i Mikołajczaka. Który z nich jest bliżej pozostania, bo przy transferze Kuby Jarosza na pewno jeden z nich będzie musiał się pożegnać z Gdańskiem.
- Trudno powiedzieć, rozmawiamy z zawodnikami i menedżerami. Nie chciałbym więcej zdradzać. Na pewno w ciągu parunastu dni, może kilku tygodni, sprawa się rozwiąże. Nie wyobrażam sobie, by ustalanie składu potrwało dłużej, niż do końca czerwca.
Obaw o budżet klubu nie ma?
- Jesteśmy po rozmowach z Grupą LOTOS SA oraz pozostałymi sponsorami. Kwestie organizacyjne i finansowe na przyszły sezon są w trakcie zaawansowanej realizacji. Zadbaliśmy o to już wcześniej. Planując skład zespołu, wiemy, czym dysponujemy i robimy tak, żeby w trakcie sezonu nie pojawiły się żadne problemy z finansami.