Liga Europejska siatkarek: Niesamowity zryw Turczynek

Dużo emocji dostarczyły dwa niedzielne spotkania Ligi Europejskiej. Świetny zryw zaliczyły Turczynki, pokonując w pięciu setach Bułgarię. Podobny rezultat padł w równie zaciętym meczu Serbia-Niemcy.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski

Grupa A

Pierwsze spotkanie rozpoczęło się po myśli Węgierek, które objęły prowadzenie 7:4. W drugiej części premierowej partii rywalki odrobiły straty, a nawet uzyskały minimalną przewagę (16:17), ale w końcówce więcej "zimnej krwi" zachowały podopieczne Laszlo Hollosy.

Poszły "za ciosem" w drugiej odsłonie i wydawało się, że zwyciężą pewnie, bez straty seta. Rumunki wykorzystały jednak chwilowy moment dekoncentracji przeciwniczek na początku trzeciej części i błyskawicznie "odskoczyły" na 4 "oczka". Później jeszcze zwiększyły różnicę , by ostatecznie zwyciężyć 21:13.

Czwarta partia była bliźniaczo podobna do poprzedniej, z tym że... na korzyść Węgier. Wiele ważnych akcji skończyła Dora Horvath, autorka 16 punktów. O 2 mniej zapisała na swoim koncie Rita Liliom.

Węgry - Rumunia 3:1 (21:18, 21:17, 13:21, 21:17)

Węgry: Sandor, Talas, Dobi, Liliom, E. Nagy, Horvath, Kotel (libero) oraz Pallag, Szeles, M. Nagy.

Rumunia: Baciu, Calota, Nemtanu, Ilie, Muresan, Onyejekwe, Trica (libero).

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Po dwóch bardzo gładko wygranych setach przez reprezentację Bułgarii - do 7 i 13 - wydawało się, że Turczynki nie będą miały żadnych szans na zdobycie jakichkolwiek punktów. Tym bardziej, że pomimo wyraźnej przewagi w drugiej części trzeciej odsłony (14:9 i 17:11), ekipa prowadzona przez Marcello Abbondanzę zdołała zmniejszyć dystans. O losach tej partii musiała więc zadecydować gra na przewagi. Emocjonująca końcówka padła ostatecznie łupem drużyny znad Bosforu.

Ten impuls miał duży wpływ na przebieg kolejnych fragmentów meczu. Odbudowane podopieczne Mehmeta Bedestenlioglu kolejny raz zniwelowały straty (11:14 i 15:17), notując świetną serię 6 zdobytych punktów przy zaledwie 1 straty.

W tie-breaku nie było już żadnych wątpliwości. Turczynki dyktowały warunki od pierwszej do ostatniej akcji, odnosząc tym samym komplet zwycięstw podczas pierwszego weekendu zmagań.

Na słowa uznania zasłużyła przede wszystkim Polen Uslupehlivan, zdobywczyni 23 "oczek", w tym 20 atakiem przy 53-procentowej skuteczności. Bułgarkom nie pomogła równa dyspozycja Elitsy Vasilevej, Dobriany Rabadzhievej i Hristiny Rusevej.

Turcja - Bułgaria 3:2 (7:21, 13:21, 26:24, 21:18, 15:6)

Turcja: Guler, Uslupehlivan, Yildirim, Karakoyun, Cansu, Babat, Ersari (libero) oraz Yilmaz, Yurtdagulen, Alikaya, Kayacan, Bilge.

Bułgaria: Kitipova, Rabadzhieva, Zarkova, Ruseva, Karakasheva, Vasileva, Filipova (libero) oraz Nenova, Nikolova, Koeva, Koleva.

***

Grupa B

Zgodnie z przewidywaniami, bardzo dużo emocji dostarczyło starcie pomiędzy Serbią a Niemcami. To spotkanie można określić mianem pojedynku liderek obu drużyn: Adeli Helić (23 punkty) i Małgorzaty Kożuch (24 "oczka").

W tym meczu nie sprawdziło się stare siatkarskie porzekadło, że "kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 2:3". Mimo iż dwie pierwsze partie zakończyły się triumfami Serbek, w następnych wyraźnie spuściły z tonu. Błyskawicznie wykorzystały to nasze zachodnie sąsiadki, bez większych problemów rozstrzygając na swoją korzyść sety numer 3 i 4.

Podobnie jak w premierowej odsłonie, tak i w decydujących momentach tie-breaka zawodniczki z Bałkanów zaliczyły imponującą serię - od stanu 11:12 nie pozwoliły już zdobyć rywalkom ani jednego punktu, kończąc weekend z dwoma triumfami na koncie.  

Serbia - Niemcy 3:2 (21:19, 21:16, 12:21, 15:21, 15:12)

Serbia: Raonić, Medić, Helić, Bursac, Blagojević, Stefanović, Rosić (libero) oraz Kecman, Savić.

Niemcy: Hanke, Poll, Kauffeldt, Furst, Kożuch, Geerties, Durr (libero) oraz Brinker, Matthes, Hippe, Mollers.

W dwóch początkowych setach spotkania z Belgijkami pozwoliły zdobyć rywalkom z Izraela zaledwie 18 punktów. Podopieczne Arie Sellingera nawiązały walkę w trzeciej partii. Prowadziły trzykrotnie: 7:5, 14:13 i 17:16, lecz nie zdołały "dowieźć" tej przewagi do końca.

Duży wkład w zwycięstwo swojej reprezentacji miały doskonale znane z polskich parkietów - Charlotte Leys i Helene Rousseaux. Obie zawodniczki zdobyły po 13 "oczek". Świetną skutecznością popisała się ta pierwsza, notując 71% w ataku. 

Belgia - Izrael 3:0 (21:6, 21:12, 22:20)

Belgia: Leys, Aelbrecht, Bland, Rousseaux, Van de Vyver, Gillis, Courtois (libero) oraz Coolman, Vandesteene.

Izrael: Velikiy, Gluck, Zur, Kolnogorov, Ponte, Rodriguez, Zinober (libero) oraz Likachenkova, Peham, Shebotarov.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×