LŚ grupa B: Klęska Sbornej w starciu z Włochami, wymęczony triumf Serbów

W piątek rozegrano kolejne mecze grupy B Ligi Światowej. Włosi zaskoczyli Rosjan, wygrywając w Surgucie. Irańczycy natomiast zdobyli swój pierwszy, historyczny punkt w tych rozgrywkach.

Pojedynki reprezentacji Rosji i Włoch spokojnie można uznać za szlagierowe. Oba zespoły w czterech meczach zgromadziły 11 punktów i są głównymi faworytami do wywalczenia awansu z grupy B.

Z początku lepiej radzili sobie Włosi, ale tuż po pierwszej przerwie technicznej inicjatywa przeszła na stronę Rosjan. Walka była wyrównana, ale wciąż z minimalnej przewagi mogli cieszyć się gospodarze. Dopiero w samej końcówce Azzurri doprowadzili do wyrównania, a chwilę później Dragan Travica zakończył seta asem serwisowym. To dodało przyjezdnym skrzydeł. W drugiej partii niemal w ogóle nie wypuszczali prowadzenia z rąk. Do czasu. Nerwowa walka na przewagi zakończyła się efektownym blokiem Sbornej i wynikiem 30:28. Stracona szansa nie zniechęciła gości. W trzeciej odsłonie pojedynku trener Woronkow musiał poprosić o czas przy stanie 14:19. Takiej przewagi zawodnicy Mauro Berruto nie zmarnowali i wygrali pewnie, 25:20. Czwarta partia okazała się czystą formalnością. Bezradni mistrzowie olimpijscy nie zdołali odwrócić losów spotkania i w efekcie goście zgarnęli cenny komplet punktów.

Włosi osiągnęli bardzo wyraźną przewagę w bloku i ataku. Jedynie ich błędy (w sumie aż 33) pozwoliły Rosjanom toczyć wyrównaną walkę. Najlepszym zawodnikiem na parkiecie tradycyjnie już niemal okazał się Iwan Zajcew, który zapisał na swoim koncie 28 oczek.

Rosja - Włochy 1:3 (24:26, 30:28, 20:25, 17:25)

Rosja: Makarow, Apalikow, Siwożelez, Pawłow, Spiridonow, Aszczew, Werbow (libero) oraz Żigałow, Żilin, Grankin.

Włochy: Beretta, Parodi, Zajcew, Savani, Travica, Birarelli, Giovi (libero) oraz Vettori, Piano.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Dla Irańczyków ten weekend z pewnością jest wyjątkowy, gdyż pierwszy raz w historii rozgrywają mecze Ligi Światowej przed własną publicznością. - Kibice i działacze mogą być dumni z tej drużyny. Moi zawodnicy dadzą z siebie wszystko i będą walczyć o zwycięstwo. Tylko w ten sposób można zdobywać doświadczenie - zapowiadał trener Julio Velasco. - Szanujemy reprezentację Iranu. To nie będą dla nas łatwe spotkania - dodał asekuracyjnie Igor Kolaković.

Mimo wszystko pierwszy set przebiegał pod dyktando Serbów. Zgodnie z zapowiedzią szkoleniowca, miejscowi nie składali jednak broni i na tablicy pojawił się wynik 23:23. Ostatecznie świetnie dysponowany Nikola Kovacević poprowadził swoją ekipę do minimalnego zwycięstwa. Drugą partię lepiej otworzyli Irańczycy (11:8), ale taki stan rzeczy nie trwał długo. Faworyci błyskawicznie odrobili straty i wkrótce prowadzili w meczu już 2:0. Gospodarze robili wszystko, by w choć jednym secie sprawić radość własnej publiczności i dopięli swego. W trzeciej partii wykorzystali błędy Europejczyków i wygrali 25:17. Wtedy gra Plavich dosłownie się rozsypała. Niesiona żywiołowym dopingiem reprezentacja Iranu rozniosła swoich przeciwników i sensacyjnie doprowadziła do tie-breaka. Choć piąty set padł łupem faworytów, punkt wywalczony w starciu z mistrzami Europy i tak jest dla azjatyckiego zespołu historycznym osiągnięciem.

Błędy własne były głównym źródłem problemów Serbów. Zapewne nie przegraliby dwóch setów, gdyby nie oddali rywalom aż 43 puntów. Z dobrej strony pokazał się zdobywca 23 oczek, Aleksandar Atanasijević.

Iran - Serbia 2:3 (24:26, 23:25, 25:17, 25:14, 16:18)


Iran: Marouflakrani, Ghaemi, Mousavi, Zarini, Ghafour, Tashakori, Zarif (libero) oraz Mahmoudi, Gholami, Mahdavi, Fayazi, Mobasheri.

Serbia: N. Kovacević, Petković, Stanković, Atanasijević, Podrascanin, Petrić, Rosić (libero) oraz Nikić, Lisinac, Starović, Brdjović, U. Kovacević.

Julio Velasco mógł być w piątek dumny ze swoich podopiecznych.
Julio Velasco mógł być w piątek dumny ze swoich podopiecznych.

Źródło artykułu: