PZPS wykrada talenty z klubów!

Szkoła Mistrzostwa Sportowego w Spale z założenia ma służyć wychowywaniu młodych talentów. Niestety, jak dowiedział się serwis SportoweFakty.pl, SMS, będący własnością Polskiego Związku Piłki Siatkowej, ostatnimi czasy zamiast wychowywać talenty, to najzwyczajniej w świecie wykrada je z klubów, czego skandalicznym przykładem jest Marcin Bachmatiuk - dotychczas zawodnik Jokera Piła.

"Szkoła Mistrzostwa Sportowego rozpoczęła działalność 01.09.1995 r. Została powołana z myślą o szkoleniu uzdolnionej siatkarsko młodzieży. Uczniowie szkoły są jednocześnie trzonem reprezentacji Polski kadetów i juniorów. Właścicielem szkoły jest Polski Związek Piłki Siatkowej" - takie oto informacje można znaleźć na oficjalnej stronie internetowej SMSu w Spale. Trzeba przyznać, że szkoła na początku swojej działalności wypełniała założenia. To stamtąd wyszli tacy zawodnicy jak: Arkadiusz Gołaś, Michał Bąkiewicz czy Wojciech Grzyb. Niestety z biegiem czasu sytuacja zaczęła się zmieniać...

W ciągu ostatnich siedmiu lat szkoła nie odniosła zbyt wielu sukcesów. W dwunastoosobowej kadrze reprezentacji Polski znajduje się zaledwie dwóch jej graczy: Marcin Możdżonek i Michał Winiarski. To zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę założenia, jakie postawiła przed sobą Szkoła Mistrzostwa Sportowego. Dlatego w Spale rozpoczęto inne działania. Oto skandaliczny przykład Marcina Bachmatiuka z Jokera Piła, który ponoć jest nieodosobniony:

- 3 września Marcin Bachmatiuk nie pojawił się na treningu Jokera Piła - rozpoczyna przykrą opowieść prezes pilskiego klubu Jerzy Jasiński. - Oczywiście natychmiast zadzwoniliśmy do domu zawodnika, gdzie jego mama poinformowała nas, że Bachmatiuk jest chory.

Jak się okazało, Marcin za namową rodziców i samego SMSu, porzucił szkołę średnią im. Stanisława Staszica w Pile i przeniósł się do Spały. Jego nowy klub nie raczył jednak poinformować o tym fakcie Jokera Piła, do którego Bachmatiuk należy i w którym znajduje się karta zawodnicza siatkarza. - O tym, że nasz zawodnik gra w Spale dowiedziałem się dopiero 7 września od znajomego, który poinformował mnie, że widział zawodnika w reprezentacji Szkoły Mistrzostwa Sportowego. To skandal, że dowiedziałem się o tym dopiero z takich źródeł! Szkoła Mistrzostwa Sportowego i Polski Związek Piłki Siatkowej nie dokonały podstawowych, elementarnych działań, jakie należało uczynić, a takimi jest z pewnością poinformowanie prawowitego klubu siatkarza, że ten miałby grać w nowych barwach - tłumaczy nam Jasiński.

Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, za taki a nie inny przebieg wydarzeń odpowiada najprawdopodobniej znany i szanowany w środowisku trener koordynator SMSu, Grzegorz Ryś.

Sytuacja wydaje się bardzo oczywista. Karta zawodnicza Bachmatiuka należy do Jokera Piła, który do tej pory dbał o rozwój siatkarza i naturalnym wydaje się fakt, że zawodnik nie może zmienić barw bez porozumienia z poprzednim klubem. Wygląda więc na to, że Szkoła Mistrzostwa Sportowego będąca własnością PZPS zadziałała niezgodnie z przepisami, jakie sam Polski Związek Piłki Siatkowej powinien respektować.

Prezes Jokera, Jerzy Jasiński postanowił zareagować na skandaliczne zachowanie PZPS i tuż po otrzymaniu informacji o tym, że Bachmatiuk gra w barwach SMSu zdecydował się wysłać oficjalne pismo do Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Jasiński opisał w liście całą sytuację, dołączając do niego wniosek o zawieszenie Marcina Bachmatiuka. - Niestety do dziś nie ma reakcji ze strony PZPS - martwi się prezes. Jedynym działaniem, jakie zostało podjęte, była wizyta rodziców siatkarza z prośbą o wydanie im karty zawodnika, na co Joker oczywiście nie przystał, a sam siatkarz został w swoim prawowitym klubie zawieszony. - Nie możemy sobie pozwolić na takie traktowanie klubu oraz pracy trenerów, którzy wychowywali zawodnika! Jest to zaprzeczenie wszelkich norm, a przede wszystkim jest to niewychowawcze dla innych zawodników, których szkolimy w Jokerze - grzmi Jasiński.

Trudno powiedzieć, jak zakończy się historia Marcina Bachmatiuka. Przede wszystkim stanowisko w tej sprawie musi zająć Polski Związek Piłki Siatkowej, który wyraźnie za wszelką cenę próbuje tego uniknąć, wysyłając do klubu rodziców, aby ci odebrali kartę zawodniczą siatkarza. Mamy nadzieję, że nagłośnienie przez nas tej sprawy przyniesie pożądany efekt. Martwi jednak co innego: Szkoła Mistrzostwa Sportowego ma służyć nie tylko rozwojowi sportowemu młodych chłopców, ale również ich wychowaniu. Tymczasem zasady fair play wyraźnie są tam odstawione na bok, a PZPS, który powinien być rozjemcą, zdaje się swoim milczeniem popierać działania SMSu, który - jak pisaliśmy wcześniej - jest jego własnością.

Źródło artykułu: