Krzysztof Gierczyński: Reprezentacji mówię nie

Asseco Resovia Rzeszów nie wygrała w Zdzieszowicach nawet jednego seta. Zespół przyjechał na turniej osłabiony brakiem Krzysztofa Ignaczaka i Marcina Wiki, a w jego poczynaniach było dużo przypadku. - Nie ma powodów do obaw. Słaba postawa jest wyłącznie efektem braku zgrania - zapewnił Krzysztof Gierczyński, który zdradził także, że na dziś ma dość występów w reprezentacji.

Ilona Kobus
Ilona Kobus

- Spotkaliśmy się pierwszy raz w tym składzie, co było widać na boisku. W naszej grze jest dużo niedokładności, ale to efekt braku zgrania. Jest nad czym pracować - ocenił występy Resovii w zdzieszowickim turnieju Krzysztof Gierczyński.

Asseco Resovia Rzeszów przyjechała na IX Memoriał Leszka Kuśmierczyka z konkretnymi założeniami taktycznymi i nakazem realizowania ich, bez względu na wynik. Dodatkowo zespół był w ciężkim treningu i nie miał jeszcze odpowiedniej szybkości. - Nie zdążaliśmy do większości piłek bronionych w polu - wylicza błędy swoje i kolegów reprezentacyjny przyjmujący.

Pod wodzą nowego szkoleniowca treningi rzeczywiście są bardzo intensywne, trwające nawet po trzy godziny. Na razie można je określić jako typową pracę u podstaw, bo zespół szlifujemy najbardziej elementarne zagrania. - Ale to właśnie one decydują o zwycięstwie w meczu. Wystawienie piłki sytuacyjnej w końcówce seta przez zawodnika innego, niż rozgrywający może decydować o wyniku całej rywalizacji. Dlatego nad takimi szczegółami pracujemy ostatnio najintensywniej - mówi nowy zawodnik Resovii.

Ljubomir Travica stoi przed nie lada wyzwaniem. Na trzy tygodnie przed rozpoczęciem rozgrywek PlusLigi nie zdążył jeszcze poznać wszystkich swoich graczy. Marcin Wika dostał kilka dni wolnego i dołączy do kolegów dopiero przed Memoriałem Zdzisława Ambroziaka, podobnie jak leczący kontuzję Krzysztof Ignaczak. Przerwę w treningach ma również narzekający na uraz Aleksandar Mitrović. Z kolei Paweł Woicki i Krzysztof Gierczyński po raz pierwszy pojawili się w składzie dopiero w Zdzieszowicach. W najbliższym czasie serbski szkoleniowiec skupi się więc wyłącznie na praktycznym poznawaniu potencjału swoich podopiecznych. - Po to są turnieje przed sezonem i po to się gra po trzy mecze w weekend, żeby każdy zawodnik mógł pobyć trochę na boisku. Kiedy trener znajdzie optymalną szóstkę, na pewno swoim wybrańcom da pograć więcej - twierdzi Krzysztof Gierczyński, który wydaje się być pewniakiem w rzeszowskiej ekipie.

Poznawanie zawodników utrudnia dodatkowo bariera komunikacyjna. Podczas treningów i meczów kontrolnych, wydawane w języku włoskim polecenia trenera przekazuje zawodnikom tłumaczka. Na treningach nie ma z tym problemów, bo jest spokój i sporo czasu na rozmowy. Gorzej sytuacja wygląda podczas rywalizacji meczowej, kiedy trener mówi szybko i nie wszystkie uwagi docierają do graczy. - Nie jest tak źle - uspokaja "Gierek". - Część zawodników rozumie polecenia po włosku, bo osłuchaliśmy się z nimi podczas pracy z trenerem Lozano. Reszta dopiero się uczy. Na szczęście trener rozumie dużo po polsku. Myślę, że z biegiem czasu nauczy się polskiego i nie będzie potrzeby korzystania z pomocy tłumacza.

Serbski selekcjoner zrobił na Gierczyńskim bardzo dobre wrażenie. Zaimponował mu przede wszystkim spokojem i bezpośredniością. - Nie jest typem tyrana i jest zupełnie innym człowiekiem, niż na przykład Raul Lozano. Jest pogodny i otwarty.

Podczas pierwszego spotkania z nowym zespołem Travica poprosił przede wszystkim o zaufanie i szczerość. Zaznaczył, że on sam nie będzie w stanie wyłapać wszystkich pojawiających się problemów, a chciałby dobrze poznać i zrozumieć swoich nowych podopiecznych. - Poprosił, żebyśmy rozmawiali z nim o wszystkich problemach. Tych siatkarskich i nie tylko.

Krzysztof Gierczyński niechętnie wraca do tematu reprezentacji. Przyznaje otwarcie, że chciałby szybko zapomnieć o kadrze i skupić się wyłącznie na rozgrywkach ligowych. Swój udział w zespole Raula Lozano określił jako....niepotrzebny. - Niestety, trener Lozano nie dał mi szansy i w zasadzie nie wiem po co mnie w ogóle powołał - mówi nieco rozgoryczony.

- Wszyscy nakłaniali mnie, bym zagrał w reprezentacji, oczekiwali tego ode mnie. Byłem na Olimpiadzie, ale głównie jako statysta. Być może teraz niektórzy zrozumieją dlaczego nie zgadzałem się wcześniej na występy w kadrze. Stanie w kwadracie mnie po prostu nie interesuje. Wydaje mi się, że z założenia trener powołał mnie tylko po to, żeby podczas Ligi Światowej moi koledzy mogli dostać kilka dni wolnego.

Siatkarz ma dużo żalu do Raula Lozano, ale obiektywnie przyznaje, że Argentyńczyk wniósł wiele dobrego do polskiej siatkówki. Zmienił mentalność zawodników i podniósł poziom gry. Teraz jednak Polska potrzebuje kogoś zupełnie innego, kto jest żądny sukcesu, a swoją pasją potrafi zarazić zawodników. - Myślę, że powinien to być człowiek charakterologicznie inny, niż Raul Lozano - uważa Gierczyński. Nie chce jednak wskazywać żadnych konkretnych nazwisk, bo jak podkreśla, jego kariera w reprezentacji jest zakończona.

- Powoli nadchodzi czas zmiany pokolenia w reprezentacji Polski. Muszą przyjść młodzi zawodnicy, a mnie najprawdopodobniej i tak już nikt nie powoła. Priorytetem są mistrzostwa świata w 2014 roku. Następca Raula Lozano musi więc zbudować kadrę przyszłościową, z myślą o tej właśnie imprezie.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×