Grzegorz Szymański (Mlekpol AZS Olsztyn): - Cieszę się, że wygraliśmy 3:0, ponieważ wynik nie odzwierciedlał gry. Po czwartkowym meczu w Częstochowie byliśmy troszkę zmęczeni, taki mecz zostaje w nogach i jest tylko jeden dzień przerwy. Płomień po raz kolejny pokazał, że ma charakter, że jest tutaj wykonywana bardzo dobra praca oraz są bardzo dobrzy zawodnicy. W naszym przypadku rozegranie dwóch meczów w ciągu dwóch dni wymagało wielkiego samozaparcia.
Paweł Zagumny (Mlekpol AZS Olsztyn): - W pierwszym secie drużyna z Sosnowca rozegrała bardzo dobre zawody, dobrze zagrywali, nieźle bronili. Popełniliśmy kilka błędów w ataku, ale końcówka tej pierwszej partii już należała do nas. Później kontrolowaliśmy przebieg spotkania, dlatego cieszę się z trzech punktów, bo mamy szanse na awans i to nawet na drugie miejsce. Przyjechaliśmy tutaj w komplecie, w niezłej formie i naszym celem było wywiezienie trzech punktów.
Wojciech Kaźmierczak (Płomień Sosnowiec): - Na pewno Olsztyn wyciągnął wnioski z pierwszego meczu, nie chcieli nas lekceważyć. Wygrali zasłużenie, bo byli lepszą drużyną. My staraliśmy się nawiązać równorzędną walkę, niekiedy się to udawało, ale szkoda tych popsutych końcówek w każdym secie. Popełniliśmy w dzisiejszym spotkaniu błędy taktyczne, wiedzieliśmy gdzie oni będą atakować, a mimo tego gdzie indziej staliśmy w obronie i to nas zgubiło.
Michał Masny (Płomień Sosnowiec): - Zagraliśmy dobrze w ataku, zagrywce i w obronie, ale Olsztyn był lepszy od nas w zagrywce. Przegraliśmy każdego seta kilkoma punktami dlatego, że właśnie tyle trudnych zagrywek przyszło nam przyjmować. W końcówce pierwszego seta zabrakło ukończenia kilku ataków, poza tym Olsztyn potrafił wykorzystać każdy nasz błąd i ukończyć akcję zdobywając punkt. Optymizmem napawa fakt, że to było nasze najlepsze spotkanie spośród trzech rozegranych w ciągu minionego tygodnia. Gdybyśmy tak grali w Radomiu to przebieg spotkania byłby inny.