LŚ grupa A: Brazylia przypieczętowała swoją dominację

Ostatni mecz fazy grupowej nie miał żadnego znaczenia dla układu tabeli. Pewni udziału w Final Six Canarinhos pokonali Stany Zjednoczone, odnosząc dziewiąte zwycięstwo w tegorocznych rozgrywkach.

W tym artykule dowiesz się o:

Trener Bernardo Rezende wystawił w "szóstce" kilku zawodników, którzy w poprzednich spotkaniach odgrywali drugoplanowe role. Byli nimi chociażby przyjmujący Felipe Fonteles i Thiago Alves oraz środkowy Mauricio Souza .

Mecz z większym animuszem rozpoczęli Amerykanie. Zagrywką postraszył gospodarzy Matthew Anderson, natomiast w ataku kilka razy pokazał się Carson Clark. Sielanka atakującego gości nie trwała jednak długo.

Od połowy seta Brazylijczycy kompletnie wyłączyli go z gry, dając mu się we znaki w bloku i obronie. Znakomita postawa w defensywie libero Mario Juniora oraz skuteczność na siatce Wallace'a pozwoliły miejscowym na wywalczenie bezpiecznej przewagi (22:18).

W wygraniu pierwszego seta wydatnie pomogli im również sami Jankesi, popełniając aż 10 błędów własnych.

W drugiej partii goście postawili na wzmocnienie siły w zagrywce. Taka taktyka przez długi czas przynosiła im zamierzony efekt. Kompletnie rozregulowany w odbiorze został Fonteles, a ponadto problemy w tym elemencie zaczął mieć Mario. Po amerykańskiej stronie na właściwe tory wrócił Clark, który odzyskał skuteczność w ataku (13:18).

Przy tak niekorzystnym wyniku Canarinhos zerwali się do walki. Dzięki doskonałej postawie Lucasa w polu serwisowym (m.in. 2 asy) szybko doprowadzili do remisu 20:20.

W decydujących fragmentach ciśnienia nie wytrzymali Paul Lotman oraz David Lee. Zepsute przez nich trzy ataki okazały się kluczem do ponownego triumfu Brazylijczyków.

Do stanu 16:13 w trzeciej partii, gospodarze mieli boiskowe wydarzenia pod pełną kontrolą. Jedyną bronią Amerykanów, która utrzymywała ich w grze, był niezły blok.

Po drugiej przerwie technicznej "Kanarkowi" zupełnie zgubili precyzję w swoich poczynaniach. Jej brak stawał się widoczny we wszystkich elementach i dał gościom sporą nadzieję na sukces (19:22).

Podopieczni Johna Sperawa po raz kolejny nie zdołali jej jednak wykorzystać. Ich nieszczęście zaczęło się od dużych kłopotów z przyjęciem szybującej zagrywki Williama Arjony, a skończyło na bezpośrednich błędach w ataku Garreta Muagututii.

Ostatecznie Jankesów pogrążył zepsuty serwis Clarka, będący zarazem ich 33. błędem własnym w niedzielnym spotkaniu.

Brazylia - USA 3:0 (25:21, 26:24, 25:23)

Brazylia: Wallace (14 pkt), William, Thiago Alves (6), Fonteles (10), Mauricio Souza (4), Lucas (5), Mario (libero) oraz Renan (4), Raphael

USA: Anderson (5), Lee (6), Lotman (4), K. Shoji (1), Clark (17), Holt (3), E. Shoji (libero) oraz Caldwell (5), Muagututia (3), Smith (2)

DrużynaMZPRatio setRatio m. pktPunkty
Brazylia 10 9 1 2.545 1.111 25
Bułgaria 10 7 3 1.533 1.012 19
Francja 10 5 5 0.913 0.995 15
Polska 10 4 6 0.875 0.960 14
USA 10 4 6 0.857 1.041 12
Argentyna 10 1 9 0.393 0.897 5
Komentarze (1)
Ursus.61
14.07.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Co ciekawe punkty zdobywaliśmy w 8 meczach. Tak więc szansa na pewno była.