Markowa zagrywka: Chwila prawdy

Po nieudanych igrzyskach olimpijskich 2012 w Londynie oraz wpadce w tegorocznej Lidze Światowej naszych siatkarzy czeka chwila prawdy. Jesteśmy siatkarską potęgą czy nie - oto jest pytanie?

Nie wszystko, co źle się zaczyna, dobrze się kończy. Nasi siatkarze udowodnili, że można zarówno rozpocząć, jak i zafiniszować w złym stylu. Od samego początku rozgrywek tegorocznej Ligi Światowej podopieczni Andrei Anastasiego nie prezentowali dobrej formy. W efekcie przegrali pierwsze cztery mecze i znaleźli się w trudnym położeniu. W owym czasie byłem jednak pełen optymizmu na lepsze "jutro". Pewnie i większość kibiców w Polsce miała podobne nadzieje. Niestety, wszyscy zostaliśmy niemile zaskoczeni.

Reprezentacja Polski decydujące potyczki w Bułgarii również przegrała, zaś styl gry był w nich niewiele lepszy od tego, jaki prezentowała na początku zmagań. Biało-czerwoni po raz kolejny nie potrafili wywiązać się należycie z roli faworyta, bo przecież występowali w tym sezonie jako obrońca trofeum z poprzedniej edycji. Podobnie było rok temu. Po wygraniu Ligi Światowej 2012, do Londynu na igrzyska olimpijskie nasza kadra jechała po medal, nawet złoty. Jak się skończyło - wszyscy doskonale pamiętamy.

W mediach ciągle słyszymy i czytamy, że reprezentanci Polski są "faszerowani" ogromną dawką siłowni, by w odpowiednim momencie "odpalić" formą. Niestety, tym razem nie zdążyli zaprezentować wspanialej dyspozycji, bo w Argentynie, gdzie odbędzie się tegoroczny turniej finałowy, swoje umiejętności będą prezentować inne zespoły. Może więc warto popracować teraz więcej nad formą mentalną, a nieco mniej nad siłą mięśni. Przed nami bowiem kolejna niezwykle ważna impreza, której Polska będzie współorganizatorem. Presja będzie zatem jeszcze większa.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

To, że wspólnie z Danią będziemy organizatorem najbliższych mistrzostw Europy nie będzie zresztą jedynym czynnikiem wpływającym na podwyższone ciśnienie naszych siatkarzy oraz ich włoskiego szkoleniowca. Po przegranych IO w Londynie oraz nieudanych zmaganiach w tegorocznej Lidze Światowej, chyba nikt w naszym kraju nie dopuszcza myśli, by polskich siatkarzy zabrakło na podium ME. Będzie to zadanie bardzo trudne, ale raczej konieczne, by skórę uratował Anastasi. Jeśli stanie się inaczej, presja zmiany na stanowisku głównodowodzącego reprezentacji Polski będzie ogromna. Z doświadczenia zaś wiemy, że pierwszy rok z nowym trenerem jest dla naszych "orłów" zazwyczaj bardzo dobry. Realnie zatem można myśleć o sukcesie w jednej z najważniejszych imprez w historii siatkówki dla biało-czerwonych, czyli przyszłorocznych mistrzostwach świata, których będziemy gospodarzem.

Wobec zaistniałej sytuacji, zbliżające się Euro 2013 będzie z serii "być albo nie być" nie tylko dla szkoleniowca, ale również dla sporej części zawodników. Wiadomo, nowa miotła lepiej zamiata i kilku starych bywalców u Anastasiego też może pożegnać się z kadrą narodową. Uważam, że trzeźwość umysłu będzie jednym z najważniejszych elementów w układance do sukcesu w kolejnym mistrzowskim turnieju z udziałem Polaków i jeśli w głowach będzie ok, to i na parkiecie źle być nie powinno. Trzeba "tylko" wytrzymać presję.

Do światowej czołówki naszą reprezentację zaliczają rywale, kibice, a i sami kadrowicze podkreślają, że nie boją się nikogo. Czas to udowodnić, bo brak medalu w trzeciej ważnej imprezie pod rząd może okazać się nie do zaakceptowania. Mam nadzieję, że tym razem "siatkarskie orły" sprostają zadaniu.

Nadchodzi chwila prawdy dla włoskiego duetu
Nadchodzi chwila prawdy dla włoskiego duetu

Marek Knopik

Źródło artykułu: