Glen Hoag: Turniej jeszcze się nie skończył

- Być może byli zmęczeni wczorajszym meczem i czuli presję zwycięstwa - powiedział po sensacyjnym triumfie Kanady nad Rosją kapitan drużyny spod klonowego liścia, Fred Winters.

Dominika Baran
Dominika Baran

To był pierwszy mecz Kanady w finałach Ligi Światowej. Pierwszy i zakończony sensacyjnym wynikiem. Kanadyjczycy nigdy wcześniej nie pokonali sbornej. - Ciągle możemy grać lepiej - powiedział skromnie trener reprezentacji Kanady, Glenn Hoag.

- Bardzo się cieszę z tej wygranej. Dla nas sam przyjazd do Mar del Platy był ogromnym krokiem naprzód. W ostatnich sześciu latach zrobiliśmy postęp, a to spotkanie jest świetnym osiągnięciem. Jednak turniej jeszcze się nie skończył, a my ciągle mamy przed sobą potyczkę z kolejną wspaniałą drużyną - skomentował Hoag i dodał: - Nie byłem zadowolony ze sposobu gry moich podopiecznych w początkowej fazie spotkania. Za bardzo chcieli, a ja próbowałem ich jedynie przekonać, aby robili to, co na treningu. Ci zawodnicy naprawdę w siebie wierzą i nie czują strachu przed żadnym innym zespołem. Wierzą w system, którym się kierujemy i dziś był doskonały na to przykład. Ciągle możemy poprawić naszą grę, ale muszę przyznać, że jestem zadowolony po tej wygranej.
Kanadyjczycy zaliczyli w meczu z Rosją niesamowity powrót. Przegrywając 2:0 i 7:2 w tie-breaku zdołali odwrócić losy spotkania. - Nie prezentowaliśmy swojej siatkówki w pierwszych dwóch setach. Rosja to zespół ze świetną zagrywką i atakiem, więc musieliśmy zachować dyscyplinę w bloku, by zatrzymać ich ofensywę. W początkowej fazie brakowało nam właśnie tej dyscypliny i popełniliśmy błędy własne - ocenił szkoleniowiec. - Myślę, że może Rosjanie czuli się nieco zbyt pewnie przy stanie 7:2 w piątej partii. Byłem bardzo zły na moich zawodników, bo znów wróciliśmy do gry z pierwszych dwóch setów. Powiedziałem więc: każdy musi zagrać perfekcyjnie pod względem technicznym. I zrobili to - powiedział uśmiechnięty Hoag.
To pierwszy udział Kanady w finałach Ligi Światowej. Pierwszy, a jakże udany; fot: FIVB To pierwszy udział Kanady w finałach Ligi Światowej. Pierwszy, a jakże udany; fot: FIVB
Kapitan Kanadyjczyków, Freddie Winters skomentował zaś: - Spodziewałem się, że będziemy nieco zdenerwowani przed tym spotkaniem i rzeczywiście tak było. Jednak po przegranych dwóch setach nikt z nas nie myślał, że gramy źle. Później Rosjanie dali nam wiele okazji do kończenia akcji, popełniali więcej błędów i nie serwowali tak mocno. Być może byli zmęczeni meczem z Brazylią i czuli presję zwycięstwa na sobie. My przecież nie musieliśmy wygrać. Po prostu zagraliśmy fenomenalnie w trzech ostatnich partiach.

Czy zwycięstwo z Rosją jest dla Kanadyjczyków najważniejszym w karierze? - Biorąc pod uwagę rangę Ligi Światowej, zdecydowanie tak. W ubiegłym roku pokonaliśmy także Brazylię w fazie interkontynentalnej na swoim terenie - dodał Winters.

Jak on i jego koledzy podejdą do potyczki z kolejną potęgą? - Nie możesz wyjść na boisko przeciwko Brazylii z żadnymi oczekiwaniami. Musisz po prostu wyjść i zagrać. Jeżeli będziesz myślał o zwycięstwie i o dobrej grze, nic nie ułoży się po twojej myśli. Gra punkt za punkt - to jest to, o czym trzeba myśleć - zakończył kapitan reprezentacji Kanady.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

>>> WSZYSTKO O LIDZE ŚWIATOWEJ

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×