Marcin Olczyk: Czas kobiet
Po emocjach związanych z Ligą Światową pora na jej damski odpowiednik. Czy polskie siatkarki pozostawią po sobie lepsze wrażenie niż ich reprezentacyjni koledzy?
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Zacznijmy od będącego na fali wznoszącej, wciąż młodego i uważanego za bardzo utalentowanego, selekcjonera. Efekt nowej miotły powinien mu sprzyjać w wyciskaniu maksimum z zawodniczek, które dobrą postawą na starcie mogą zapewnić sobie sympatię i przychylniejsze oko trenera w przyszłości. Makowski od kilku lat ma dobrą passę. Co ciekawe, zaczęła się ona tak naprawdę w 2009 roku, kiedy w zastępstwie Jerzego Matlaka prowadził on kadrę na zorganizowanych w Polsce mistrzostwach Europy siatkarek. Dla wielu obserwatorów, w tym i dla mnie, to właśnie on, a nie Matlak, dzięki umiejętnemu kierowaniu zespołem turniejowym, z tym swoim rzeczowym spokojem podczas przerw, uznany został za głównego architekta sukcesu, jakim niewątpliwie był brązowy medal ME. Po zakończeniu współpracy z reprezentacją następne lata Makowski spędził na uzdrawianiu bydgoskiej siatkówki. Efekty jego pracy przeszły najśmielsze oczekiwania i, co ważniejsze, zwróciły uwagę PZPS, który nie bał się powierzyć mu kadry kobiet, mimo dwuletniego rozbratu z żeńską siatkówką. Po konfliktowym Matlaku i nijakim Alojzym Świderku nowy selekcjoner może być balsamem na zranione serca i rozchwiane nerwy reprezentantek.
Sam trener wiele oczywiście nie zdziała. Do sukcesu potrzebny mu będzie lider z prawdziwego zdarzenia na parkiecie. Kimś takim powinna być powracająca do drużyny narodowej Katarzyna Skowrońska-Dolata. - Treningi indywidualne jak i całej grupy przebiegają bardzo dobrze, więc pod tym względem jest ogromny plus - twierdzi w rozmowie z Głosem Koszalińskim siatkarka. Czyżby pierwsza nić porozumienia została nawiązana? Zawodniczka, które ostatnie dwa sezony spędziła w egzotycznym Evergrande Kanton, powinna być jeszcze bardziej przydatna kadrze niż wcześniej. W końcu w dalekich Chinach podnosiła umiejętności i nabierała doświadczenia pod okiem znakomitej Jenny Lang Ping, a na co dzień mogła grać z i przeciwko żywotnym Azjatkom. Polki niemal od zawsze miały problem z przeciwnikami z tamtej części świata. W tym roku doświadczenia Skowrońskiej z Guangzhou mogą zrobić różnicę. O tym jak ważne są liderki w drużynie narodowej pokazywały w latach europejskiej dominacji Polek: Małgorzata Glinka-Mogentale (MVP ME 2003) i Dorota Świeniewicz (MVP ME 2005).Marcin Olczyk