Nie prowadziliśmy żadnych rozmów na temat Savaniego - rozmowa z Sabiną Nowosielską, prezesem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle

W rozmowie z prezes klubu z województwa opolskiego, portal SportoweFakty.pl poruszył w głównej mierze kwestie ruchów kadrowych w ZAKSIE przed sezonem 2013/2014.

Wiktor Gumiński: Wijsmans, Savani, Starović, Atanasijević - jak się pani odniesie do tych nazwisk?

Sabina Nowosielska
: O Sasy Staroviciu dyskutowaliśmy, lecz na pozycji atakującego zdecydowaliśmy się postawić na Grzegorza Boćka. Ze strony Aleksandara Atanasijevicia miałam ofertę, ale raczej nie byliśmy nim zainteresowani. Na temat Christiana Savaniego w ogóle nie prowadziliśmy rozmów. Dopiero jak w lokalnym radiu (Park FM - przyp. red.) powiedzieli, że Włoch do nas przechodzi, to z ciekawości zainteresowałam się, kto jest jego agentem. Z Woutem Wijsmansem natomiast kontaktowałam się osobiście. Belg był bardzo zainteresowany, lecz chodziło o pozycję tego czwartego przyjmującego, więc ostatecznie postawiliśmy na Dana Lewisa.

Kontraktując Kanadyjczyka przyjrzeliście się bacznie jego aktualnemu stanowi zdrowia? Parę lat temu grał on już w Kędzierzynie-Koźlu i wtedy z powodu problemów zdrowotnych miał stracony niemalże cały sezon.


- Czy widział pan jak ten 37-latek biega w meczu z Brazylią? Młodzi siatkarze mogliby patrzeć i się uczyć. Przypuszczam jednak, że to już jest końcówka jego kariery. On nie będzie naszym podstawowym przyjmującym. Mimo tego pali się do gry i liczę, że otrzyma szansę. Dostałam od Dana wspaniałego SMS-a z wyjaśnieniem, dlaczego chce u nas występować. To najbardziej przekonało mnie do człowieka, który potrafi zrobić bardzo fajną atmosferę i będzie duszą tej drużyny.

Na majowej konferencji prasowej padła jednak informacja, że czwarty przyjmujący ma być z Europy i występować w Lidze Światowej.


- Myśleliśmy o Europejczyku. Rozważaliśmy naprawdę wiele kandydatur. Postawiliśmy przede wszystkim na dobrą atmosferę, a nie na indywidualistę. Był brany pod uwagę też dużo młodszy zawodnik, ale po kilku dniach zadecydował jednak o zakończeniu kariery. Mnie się wydaje, że Dan Lewis się sprawdzi.

Po sezonie 2012/2013 ZAKSĘ opuścili między innymi Daniel Castellani oraz Felipe Fonteles. Była jakakolwiek racjonalna szansa na ich zatrzymanie?


- Felipe Fonteles powiedział, że jak zostanie Daniel Castellani, to on również, bez względu na otrzymane propozycje. Castellani zdecydował się odejść. Z Felipe bardzo się lubiliśmy i odbyliśmy długą rozmowę. Może i mogłabym go zatrzymać, ale wtedy nie byłoby mnie stać na resztę zawodników. Uważam, że skoro ma szansę zarobić większe pieniądze w Turcji, to niech tam idzie. Siatkarze mają krótką karierę i sądzę, że wszyscy powinniśmy to docenić. Wiem jednak, że tęskni za nami. Zapowiedział się w styczniu na gotowość do rozpoczęcia negocjacji w sprawie sezonu 2014/2015. Ja jestem "za".

Pożegnaliście się też z Antoninem Rouzierem, pomimo tego, że Francuz miał jeszcze ważny kontrakt. W jakich okolicznościach się z nim rozstaliście?


- W konsekwencji nasze rozstanie było polubowne. "Antek" nie chciał odchodzić, ale w końcu się dogadaliśmy. Mamy do niego trochę żalu za ostatni mecz finałowy. On nie za bardzo chciał to zrozumieć. Negocjacje na zasadzie "zostaję/nie zostaję" trwały 1,5 miesiąca. On potrzebował chyba trochę czasu, by zrozumieć, że za pewne działania trzeba ponosić konsekwencje. Z drugiej strony, ja uważam, że jest świetnym zawodnikiem. Trochę go jednak zabrakło zarówno w sezonie 2011/2012, jak i w końcówce tego, który zakończył się w kwietniu 2013.

To prawda, że w ostatnim meczu finałowym Rouzier grał z kontuzją barku?


- Twierdził przed spotkaniem, że bolał go bark, lecz to jest kwestia wzięcia tabletek bądź innego zabezpieczenia. Rozmawiałam z "Antkiem", który powiedział, że oczywiście jest profesjonalistą i da z siebie wszystko. Czegoś jednak zabrakło. Nie mieliśmy wówczas drugiego atakującego, bo Dominik Witczak nieszczęśliwie skręcił nogę.

Sabina Nowosielska z trofeum za zwycięstwo w Pucharze Polski 2013
Sabina Nowosielska z trofeum za zwycięstwo w Pucharze Polski 2013

Tuż po zakończeniu sezonu 2012/2013 poznaliśmy nazwisko nowego trenera ZAKSY. Został nim Sebastian Świderski. Była to decyzja szybka i zarazem odważna.

- Złożenie Sebastianowi propozycji objęcia stanowiska trenera konsultowałam wcześniej z Danielem Castellanim. Dużo rozmawiałam z nim o tym, czy Sebastian się nadaje i może pociągnąć drużynę. Jak Daniel powiedział, że nie ma żadnego przeciwwskazania, to miałam przeprawę z Sebastianem. Musiałam go bardzo mocno zachęcać, aby spróbował. Wydaje mi się, że z perspektywy czasu cieszy się, że został namówiony.

Czyli Świderski był waszym pierwszym wyborem?


- Tak. W międzyczasie miałam jeszcze oferty od bardzo dobrych zagranicznych kandydatów. Postawiłam na Sebastiana, nie na nazwisko. Jakby mi odmówił, to miałam w zanadrzu pewne uzgodnienia. Wierzyłam jednak, że się zgodzi.

W miejsce Fontelesa zakontraktowaliście z kolei Holendra Dicka Kooya. Co was przekonało, że to właśnie on powinien być następcą Brazylijczyka?


- Dick Kooy ma bardzo podobny charakter do Felipe. Albo scali drużynę, albo... jej nie scali. Jak zawierałam kontrakt z Brazylijczykiem, niektórzy mówili, że jest wybuchowy i ma humory. Z drugiej strony posiadał to coś, co pozwalało drużynie być jednością na parkiecie. To samo ma Holender. Jest świadom swojej wartości, a oprócz tego potrafi stworzyć atmosferę w zespole i to jest chyba najważniejsze.
[nextpage]A jak wygląda z waszej perspektywy obecna sytuacja Grzegorza Boćka?

- To jest sprawa między nami w PlusLidze i ja nie dyskutuję o tym przez prasę. Bociek jest zawodnikiem wolnym.

W minionych rozgrywkach bardzo dobrze wypadła także Młoda ZAKSA, zajmując 3. miejsce w rozgrywkach Młodej Ligi. Jak rysuje się z kolei przyszłość tej ekipy?


- Muszę powiedzieć, że po raz pierwszy w Młodej Lidze występowała drużyna ZAKSY, wcześniej była ona połączona z MMKS-em Kędzierzyn-Koźle. Po raz pierwszy też zawodnicy Młodej Ligi mieli dokładnie takie same koszulki jak zawodnicy pierwszej drużyny i trenowali razem z nimi. Trener Castellani chodził na treningi młodych zawodników, zajmowali się nimi również nasi fizjoterapeuci i trenerzy od przygotowania fizycznego. Był to jeden zespół, podzielony na młodszych i starszych. Stąd też rezultat, jakim było miejsce medalowe. Czy utrzymamy je w przyszłym sezonie? Wydaje mi się, że na pewno. Skład jest zamknięty, pojawiło się kilku nowych zawodników. Razem z dorosłą ZAKSĄ rozpoczynają oni przygotowania 5 sierpnia.

Wiadomo już, ilu zawodników będzie w klubie od początku okresu przygotowawczego?


- Na pewno nie będzie reprezentantów Polski. Zabraknie Marcina Możdżonka, Łukasza Wiśniewskiego, Michała Ruciaka oraz zapewne Grzegorza Boćka i Wojciecha Ferensa. Dobrze więc, że 12 osób z Młodej Ligi będzie trenować z tymi, którzy będą obecni.

A jak przedstawia się ta sytuacja, jeśli chodzi o obcokrajowców?


- Dick Kooy przyjedzie 4 sierpnia. Dan Lewis dotrze natomiast dopiero 4 października do Warszawy na Memoriał Zdzisława Ambroziaka, ponieważ do końca września bierze udział w rozgrywkach kontynentalnych.

Jakie są zatem cele postawione przed ZAKSĄ na sezon 2013/2014?


- A jakie mogą być? (śmiech) Miejsca medalowe ze wskazaniem na kolor włosów, jaki miałam przed piątym meczem finałowym o mistrzostwo Polski.

Po raz kolejny wystąpicie również w Lidze Mistrzów. Waszymi grupowymi rywalami będą Knack Roeselare, VfB Friedrichshafen oraz Galatasaray Stambuł . Jak odebraliście to losowanie?


- Trudno powiedzieć, czy nasza grupa jest łatwiejsza niż rok temu, czy nie. Na początku października kluby będą się dopiero rozgrywały, więc na samym początku mecze nie będą stały na wspaniałym poziomie. Ja jestem urodzonym optymistą i wydaje mi się, że damy radę. W poprzednim sezonie nasza droga w Lidze Mistrzów mogła wydawać się łatwiejsza, ale z Arkasem Izmir, Noliko Maaseik czy Trentino Volley też mieliśmy ciężkie przeprawy.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Przed rozpoczęciem sezonu 2012/2013, podczas prezentacji drużyny zagraliście sparing z Arkasem Izmir. Jakie przedstawienie szykujecie tym razem dla kibiców w Kędzierzynie-Koźlu?


- Nie wiem jeszcze, jaka będzie oprawa, natomiast na pewno zagramy mecz otwarcia. Odbędzie się on w środę 9 października. Aktualnie prowadzimy rozmowy w tej sprawie z zespołem z Perugii.

W świecie siatkarskim, na stanowisku prezesa działa pani już rok. Podoba się pani w sportowym biznesie?


- Na samym początku zostałam oddelegowana przez radę nadzorczą do pełnienia tej funkcji na okres 3 miesięcy. Miałam za zadanie znaleźć prezesa, który przejmie spółkę bodajże od 24 lipca 2012 roku. Złapałam jednak bakcyla, zaczęło mi się to podobać i powiedziałam: "spróbuję pociągnąć to jeszcze rok". Ówczesny prezes Grupy Azoty Jerzy Marciniak wymagał złotego medalu. Starałam się więc jak mogłam i prawie się udało.

Z czym łączy się dla pani zarządzanie klubem?


- W Grupie Azoty Zakładów Azotowych Kędzierzyn zajmuję się handlem, nadzorując zakupy surowców potrzebnych do produkcji i nadzorując sprzedaż produktów finalnych. Jest to praca bardzo stresująca, wymagająca naprawdę dużej odporności psychicznej. Dla mnie pójście do klubu późnym popołudniem jest odreagowaniem. Pozwala mi połączyć pożyteczne z praktycznym, ponieważ działalność w ZAKSIE jest przede wszystkim odstresowaniem od mojej codziennej pracy.

Komentarze (0)