Szkoleniowiec reprezentacji Rosji w trakcie starcia z Brazylią został upomniany przez arbitrów dwukrotnie. W czwartym secie, opiekun Sbornej otrzymał żółtą, a w tiebreaku czerwoną kartkę, co oznaczało utratę punktu przez jego zespół. Jurij Mariczew nie ukrywa, że była to kara za krytykowanie postawy arbitrów tego meczu. - Zostałem ukarany za mówienie prawdy. Powiedziałem, że takie sędziowanie to hańba. Na takich turniejach nie wolno w ten sposób sędziować. Oni robili wszystko, żeby pomóc naszemu rywalowi. Rozumiem ich sympatię dla gospodarzy, ale to niewybaczalne, aby dwoje ludzi z gwizdkami decydowało o losach meczu. Zostaliśmy okradzeni! Arbitrzy zrobili to w bezczelny sposób, bez żadnych skrupułów. Pierwszego seta przegraliśmy 22:25, ponieważ sędzie nie chciał widzieć bloku Brazylijek, a wolał odgwizdać błąd Koszeliewej. Tak było w każdym decydującym momencie seta - powiedział Jurij Mariczew.
[b]
[/b]