Marcin Olczyk: Niemczyka cień

Nowy selekcjoner siatkarskiej reprezentacji kobiet na pewno nie uniknie porównań ze swoimi poprzednikami. Z największym z nich czeka go nawet bezpośrednia konfrontacja.

Pomysł reaktywacji Złotek - i to w dziesiątą rocznicę wkroczenia przez Małgorzatę Glinkę-Mogentale i jej koleżanki na siatkarski Mont Blanc - na pewno ucieszył wielu spragnionych sukcesów polskiej siatkówki kibiców. Dwa medale z najcenniejszego kruszcu, zdobyte w dwóch kolejnych imprezach, to wciąż największy sukces w historii naszej żeńskiej siatkówki.

Przy okazji zaplanowanego na koniec września meczu pokazowego między mistrzyniami sprzed dekady a aktualnymi kadrowiczkami nie może obyć się bez wspomnień z Turcji i Chorwacji. To w końcu z tych państw podopieczne Andrzeja Niemczyka przywiozły do kraju siatkarskie złote runo. Przejęty przez wspomnianego szkoleniowca w 2003 roku zespół przebył długą, pełną bólu (wie coś o tym Joanna Mirek, która poważnej kontuzji nabawiła się przed pierwszym meczem tureckich ME) drogę, a jej zwieńczeniem była europejska hegemonia potwierdzona wygraniem w 2005 roku wszystkich meczów turnieju finałowego (jako jedyny zespół w historii mistrzostw Starego Kontynentu).

Jak turecki triumf wspomina Joanna Mirek, która miała być liderką Polek, a skończyła udział w turnieju jeszcze przed pierwszym gwizdkiem?
Jak turecki triumf wspomina Joanna Mirek, która miała być liderką Polek, a skończyła udział w turnieju jeszcze przed pierwszym gwizdkiem?

Tamta drużyna tworzyła historię niemal od podstaw. W 2003 roku naszymi siatkarkami w kraju mało kto się w ogóle interesował. Złotka przed odbiorniki telewizyjne ściągły kibiców kolejnymi dobrymi meczami i jeszcze lepszymi wynikami (oraz oczywiście urodą Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty, nowej ulubienicy męskiej części publiczności). Każdy następny mecz oglądało coraz więcej widzów. Wielu z nich kobieca siatkówka tak się spodobała, że już zostali (choć ich miłość wystawiana jest teraz na ciężką próbę). To o tyle istotne, że ostatni medal dużej imprezy biało-czerwone zdobyły w 1971 roku we Włoszech, więc 32 lata później mało kto już pamiętał, że Polki potrafiły wygrywać z najlepszymi. W drużynie, która wdrapała się na najniższy stopień podium w słonecznej Italii, znajdowała się Barbara Hermel-Niemczyk, była żona Andrzeja i matka Małgorzaty - członków złotej drużyny z Turcji. Przesądy przesądami, ale… los okazał się przewrotny, gdy ponad trzy dekady później ojciec z córką sięgnęli po medal z jeszcze cenniejszego kruszcu. Teraz nazwisko Niemczyk - w kontekście kadry - znów może dać o sobie znać.

Spotkanie najlepszej w historii reprezentacji z tą obecną nie powinno być tylko i wyłącznie podróżą sentymentalną. Tak wyjątkowy mecz musi być również (a może przede wszystkim?) impulsem dla Piotra Makowskiego i jego podopiecznych. Wielkie poprzedniczki Joanny Kaczor czy Agnieszki Kąkolewskiej mogą swoją postawą na parkiecie wpłynąć na najbliższą przyszłość żeńskiej siatkówki w kraju. Zwycięstwo Złotek (czego pewien jest Andrzej Niemczyk), które stopniowo odchodzą już na siatkarską emeryturę, nad teoretycznie najlepszymi aktualnie zawodniczkami w kraju tym ostatnim najlepszego świadectwa nie wystawi. Dlatego stracie z prawdziwymi mistrzyniami powinno wyzwolić w wybrankach Makowskiego dodatkową motywację. Pokonanie tak utytułowanego rywala (mimo że lata po okresie świetności) może zaś podbudować obecną kadrę i pozwolić uwierzyć jej we własne umiejętności.

Gdyby tak jeszcze Andrzej Niemczyk przypadkiem pomylił ławki trenerskie i swoim chropowatym, ale pełnym charyzmy i władczości, głosem podczas przerwy meczowej mógł ryknąć na aktualne reprezentantki i wstrząsnąć nimi, tak jak miał to w zwyczaju podczas wielu dramatycznych meczów za jego kadencji, o przyszłość zespołu Makowskiego bym się już zupełnie nie martwił…

"Skowronka" dla kadry odkrył Niemczyk. Makowski ma mu więc za co być wdzięcznym...
"Skowronka" dla kadry odkrył Niemczyk. Makowski ma mu więc za co być wdzięcznym...

Niemczyk, póki co, wspierać Makowskiego próbuje jednak na inne sposoby. Architekt dwóch złotych medali ME daje aktualnemu selekcjonerowi spory kredyt zaufania. Publicznie domaga się dla niego spokoju na całe czterolecie, by ten był miał szansę przygotować zespół na najważniejszą imprezę cyklu, czyli igrzyska olimpijskie. 23 września w Gdyni będzie mógł mu również osobiście dać cenną lekcję. Szkoda tylko, że spotkanie to nie zostanie rozegrane jeszcze przed tegorocznymi mistrzostwami Europy. Może wtedy (w cieniu Andrzeja Niemczyka) biało-czerwone znów, na przekór wszystkiemu, zapragnęłyby wspiąć się na sam szczyt…

Tymczasem już w piątek 6 września rozpoczyna się rywalizacja o miano najlepszego zespołu Starego Kontynentu. Z którą drużyną Europy zmierzą się za niespełna miesiąc w Gdyni Złotka Niemczyka?

Marcin Olczyk

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Źródło artykułu: