Chcę w końcu wywalczyć złoty medal - rozmowa z Guillaume Samicą, przyjmującym Jastrzębskiego Węgla

Dwóch Australijczyków, Holender, Francuz oraz Brazylijczyk - zawodnicy z tych krajów będą w nadchodzącym sezonie reprezentować barwy Jastrzębskiego Węgla. Zagraniczna siła uderzeniowa ma zagwarantować sukcesy zarówno w rozgrywkach ligowych jak i europejskich pucharach. Jedną z czołowych postaci powinien być etatowy reprezentant "Trójkolorowych", Guillaume Samica, który na łamach portalu SportoweFakty.pl opowiada między innymi o swoich największych atutach i przyjaźni z Łukaszem Kadziewiczem.

Jacek Konsek: Opowiedz o swoich początkach z siatkówką. Dlaczego wybrałeś właśnie ten sport?

Guillaume Samica: Wcześniej uprawiałem piłkę nożną. Kiedy jednak co roku jeździłem na wakacje do Włoch, to na plaży grałem w siatkówkę ze znajomymi. Ponadto mój ojciec jest nauczycielem siatkówki, był także trenerem drużyny uniwersyteckiej, niedaleko mojego domu. Pewnego dnia powiedział mi żebym spróbował swoich sił w jednym klubie i tak to się zaczęło. Po kilku miesiącach byłem już zawodnikiem młodzieżowej drużyny. Tak więc skończyłem z piłką nożną i przerzuciłem się na siatkówkę.

Ostatni sezon spędziłeś we Włoszech, grając w jednym klubie z Łukaszem Kadziewiczem.

- Tak, Kadziu to mój dobry kumpel! Niestety tamten sezon był dla niego bardzo nieudany. Najpierw kontuzja a potem jak pewnie wiesz, problemy z klubem, konkretnie z prezydentem. Kiedy był zdrowy to mało grał i tak to niefortunnie się zakończyło.

Czy to właśnie on zareklamował Ci polską ligę?

- Tak właśnie było. Zachęcał mnie do przyjazdu tutaj. Mówił, że są tu wspaniałe warunki do uprawiania siatkówki. Kiedy już prowadziłem rozmowy z Jastrzębiem, nasz kontakt się urwał. Łukasz przygotowywał się do Ligi Światowej i Igrzysk Olimpijskich, podczas gdy ja byłem już we Francji. Nie zmienia to jednak faktu, że zawsze dobrze mówił o polskiej lidze.

Jaka jest więc Twoja wiedza na temat polskiej ligi?

- Wiem na pewno, że polska liga jest silna. Macie 5-6 mocnych ekip a pozostałe także są w stanie grać na niezłym poziomie. Podobna sytuacja jest w lidze francuskiej, gdzie o najwyższe cele walczą 4 zespoły - Paryż, Poitiers, Cannes, Tourcoing. Pozostałe prezentują nieco niższą formę, ale i tak walka w rozgrywkach ligowych jest zacięta. Liga w Polsce nie ma wielu drużyn, co oznacza że w każdy weekend są zacięte mecze i wysoki poziom. A ja mam to szczęście, że gram w dobrym zespole.

Jakie cele stawia sobie przed tym sezonem Guillaeme Samica?

- Chcę coś w końcu wygrać (śmiech). Zawsze kończyłem rozgrywki na 2 miejscu, tak więc chcę w końcu wywalczyć złoty medal.

Atak, blok, serwis czy może przyjęcie? Co jest Twoją najsilniejszą stroną?

- Chciałoby się powiedzieć serwis, ale w naszej hali nie ma za wiele miejsca na wykonanie dobrego serwisu. Prawdę mówiąc, nie mam jednego ulubionego elementu, w którym czułbym się najlepiej. Wydaje mi się, że jestem w miarę równym graczem w każdym elemencie. Być może w bloku nie jestem aż tak dobry, chociaż czasem potrafię zdobyć nawet 5 punktów blokiem w jednym meczu. Tak jak mówiłem, mój serwis jest dobry, ale zdarzają się też takie serie, że nie udaje się mi zdobyć asa przez 2-3 spotkania. Tak naprawdę to wszystko zależy od tego, co w danym momencie dzieje się na parkiecie. Czasami atakujący ma problemy, więc dostaje więcej piłek do ataku. Czasami libero ma problemy, więc staram się pokryć większą część boiska. Myślę, że jestem ważnym zawodnikiem w zespole, ponieważ zawsze chcę pomóc. Nigdy nie patrzę w statystyki, zawsze chcę pomagać drużynie. Jeśli nawet mam 20 albo 40 proc. skuteczności w ataku a dobrze wykonam 2 ataki przy stanie 23:23, to jestem zadowolony.

Jaka była Twoja pierwsza reakcja, kiedy po raz pierwszy wszedłeś do hali w Jastrzębiu?

- Wiedziałem już o niej wcześniej. Oglądałem ją w internecie a Nikola Grbić określił ją krótko: katastrofa! Uważam, że każdy zawodnik powinien się do tego przyzwyczaić, ponieważ jak się zaczyna grać w siatkówkę, to z reguły trenuje się na małych obiektach. Moja pierwsza hala, w której grałem, była jeszcze gorsza od tej w Jastrzębiu, dlatego dla mnie to nie jest żaden problem.

Przejdźmy do tematów poza siatkarskich. Co najchętniej porabiasz w wolnej chwili?

- Przeżywam obecnie nie najlepszy okres w moim życiu, dlatego czas wolny nie cieszy mnie tak bardzo. Mam osobisty problem i ciężko mi jest się skoncentrować na siatkówce... W moim życiu na pierwszym miejscu zawsze była siatkówka, ale teraz... Każdy człowiek podejmuje decyzje w swoim życiu... Nie chcę powiedzieć, że siatkówka nie jest już dla mnie sprawą priorytetową, ale kiedy nie czujesz się dobrze w swoim sercu, to ciężko jest grać i pracować na pełnych obrotach. To nie jest dobry moment w moim życiu, ale staram się o tym nie myśleć grając w siatkówkę.

Porozmawiajmy więc o czymś przyjemniejszym. Miałeś okazję spróbować już jakieś specjały polskiej kuchni? Przez wielu smakoszy nasze kulinaria uznawane są za jedne z najlepszych na świecie.

- Być może masz rację (śmiech). Moim problemem jest jednak to, że ciągle chodzę do tej samej restauracji i kiedy biorę menu do ręki... nic nie rozumiem! Pytam więc kolegów z drużyny co zjeść a oni mi tylko mówią: weź to, weź tamto. Tak to na razie wygląda.

A co z językiem polskim? Jak Ci idzie nauka naszej mowy?

- Pričam malo! (z chorwackiego - mówię niewiele). Moja była dziewczyna pochodzi z Chorwacji a język chorwacki i język polski są do siebie trochę podobne. Rozumiem kilka słów i potrafię także powiedzieć co nieco w waszym języku. Żadnych przekleństw nie znam, bo jestem grzeczny (śmiech).

Źródło artykułu: