Obie ekipy mierzyły się ze sobą w tym roku pięciokrotnie w ramach Ligi Europejskiej. Dwa pierwsze mecze wygrały siatkarki Gerda Vande Broeka, kolejne trzy (w tym najważniejszy, finałowy pojedynek) padły łupem reprezentacji Niemiec. Piątkowy półfinał ME był doskonałą okazją dla czarnego konia europejskiego czempionatu na słodki rewanż na rywalkach i sprawienie nie lada sensacji. Pozostawało pytanie, czy "Żółte Tygrysy" stać na wyrównany bój z będącymi u szczytu formy gospodyniami turnieju.
Faworytki meczu rozpoczęły dość zdenerwowane, czy przyczyniło się do początkowego prowadzenia Belgijek. Niemki zdołały odrobić straty dzięki niezłemu blokowi, poziom meczu wyrównał się za sprawą kąśliwej zagrywki obu zespołów. Niemiecki blok miał spore problemy z powstrzymaniem skrzydłowych rywalek, Helene Rousseaux i Charlotte Leys; błędne wybory Frauke Dirickx pomagały gospodyniom w odzyskaniu nadziei na zwycięstwo, lecz to "Tygrysy" dominowały na parkiecie. Siłę rywala mocno odczuła trafiona piłką w twarz libero Lenka Durr, ale tak naprawdę cała jej drużyna wyglądała na otumanioną po serii świetnych ciosów Belgijek (17:25).
Obraz gry nie zmienił się w kolejnej partii, w której podopieczne Vande Broeka raz po raz popisywały się świetnymi interwencjami w obronie. Dzięki kilku dobrym akcjom Małgorzaty Kożuch na twarze Niemek wrócił uśmiech, co pozwoliło im się rozluźnić i zaczął grać swoje. Srebrne medalistki LE z akcji na akcję traciły regularność i popełniały coraz więcej błędów, co ich rywalki skrzętnie wykorzystywały (16:12). Passa skończył się, gdy mimo znakomitej postawy w kontrze gospodynie zaczęły niepotrzebnie tracić cenne punkty; wzmocnienie bloku i zagrywki pozwoliło ich rywalkom na objęcie prowadzenia (19:20) i sensacyjne zwycięstwo w drugim secie (20:25)!
Niemki zaczęły seta ostatniej szansy od świetnych prób w bloku i celnego serwisu Kożuch. W ich poczynaniach w końcu widoczna była sportowa złość, choć nie zawsze wystarczała ona do powiększenia przewagi. Poskramiane szczelnym blokiem "Tygrysy" nie pozwalały przeciwniczkom na moment wytchnienia i po dynamicznym ataku z szóstej strefy Lise van Hecke objęły prowadzenie, zaś po drugiej przerwie technicznej nieraz zaskakiwały rywalki wariantami w ataku. Walczące o życie siatkarki Guidettiego utrzymywały stan remisowy; walka obu ekip, okraszona zarówno kapitalnymi akcjami, jak i pomyłkami obfitowała w emocje. Ostatecznie Kożuch poprowadziła swój zespół do zwycięstwa (25:21).
Częściowe odrobienie strat tchnęło nowego ducha w gospodynie, choć nie przełożyło się to na wynik, korzystniejszy dla Belgii (5:8). Włoski szkoleniowiec beształ swoje siatkarki podczas przerw technicznych za nietypowe dla nich nieporozumienia i błędy. Reprymenda poskutkowała po jakimś czasie odrobieniem strat w połowie seta. Sposobem Niemek na uratowanie meczu była dobra zagrywka, to dzięki niej na tablicy wyników pojawił się remis (18:18). Końcówka seta to gra punkt za punkt, heroiczny wysiłek wicemistrzyń Europy w defensywie i fatalne w skutkach błędy Belgijek (25:21).
W decydującym secie obie drużyny rozpoczęły od mocnego uderzenia, choć Belgijki wciąż wydawały się nieco rozbite przebiegiem dwóch poprzednich partii. Rozemocjonowana Kożuch szalała w ataku i to jej koleżanki mogły zawdzięczać utrzymanie kontaktu z rywalem (7:8). "Tygrysom" zaczęły udzielać się nerwy, co widać było po autowych zbiciach Leys i van Hecke, zaś Niemki, które lepiej wytrzymały kondycyjnie trudy spotkania, wyczuły swoją szansę. To co jeszcze niedawno wydawało się niemożliwe, stało się faktem: po ataku Beier Niemki zdobyły 15. punkt, a cała Max Schmelling Halle szalała z radości!
Niemcy - Belgia 3:2 (17:25, 20:25, 25:21, 25:21, 15:11)
Niemcy: Weiss, Brinker, Ssuschke-Voigt, Furst, Beier, Kożuch, Durr (libero) oraz Brinker, Hanke, Hippe
Belgia: Dirickx, Leys, Heyrman, Rousseaux, Van Hecke, Aelbrecht, Cortouis (libero) oraz Coolman, Van De Vyver, Vandesteene
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!