- Wiemy, że to bardzo trudno grupa, ale robimy co w naszej mocy, żeby nie przynieść wstydu naszym kibicom. W pierwszym secie graliśmy naprawdę nieźle, w drugim już trochę gorzej, a o trzecim za wiele dobrego nie da się powiedzieć - przyznaje z bólem selekcjoner reprezentacji Czech.
Ostatni set sobotniego pojedynku na pewno będzie się śnił po nocach naszym południowym sąsiadom. Zdołali w nim ugrać jednie dziesięć punktów. Najlepsza w ich wykonaniu była pierwsza część meczu, kiedy to niemalże do końca uprzykrzali życie Rosjanom. - Właśnie najgorsze jest to, że w niektórych momentach meczu mieliśmy swoje szanse, żeby spróbować dogonić rywali, ale niestety nie potrafiliśmy ich wykorzystać - ubolewa Stewart Bernard.
W pierwszym secie kontuzji doznał atakujący David Konecny, co zmusiło holenderskiego trenera na przestawienie Jana Stokra z przyjęcia, na jego nominalną pozycję. - Pomimo tego, że manewr ze Stokrem na przyjęciu jest szalony, to zarówno w piątek, jak i w sobotę miał bardzo dobre statystyki w tym elemencie gry - zaznacza opiekun czeskiej reprezentacji.
W niedzielę o godzinie 15.00 Czesi zmierzą się z Niemcami i muszą to spotkanie wygrać, jeśli liczą na przedłużenie przygody z Euro 2013. - Co do meczu z drużyną niemiecką, to sprawa jest jeszcze otwarta. Oni już są niemalże pewni awansu, więc może uda nam się wykorzystać ich odprężenie - kończy Bernard.
W Gdyni rozmawiał,
Michał Biegun
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!