Gra Atomu będzie wyglądała zupełnie inaczej - rozmowa z Teunem Buijsem, trenerem Atomu Trefla Sopot

Atom Trefl Sopot broni mistrzostwa Polski. W swoich szeregach dokonał jednak kilku zmian. Pojawił się nowy trener, Holender Tuen Buijs, który w rozmowie z portalem opowiada o swoim pomyśle na drużynę.

W tym artykule dowiesz się o:

Anna Kossabucka: Drużynę w całości ma pan dopiero do tego tygodnia. Dopiero na turniej w Szamotułach dojechała Kimberly Hill. Jakie są pańskie pierwsze wrażenia z pracą z pełnym składem?
Teun Buijs :

Myślę, że mamy przede wszystkim mocny mentalnie zespół, który pokazał już w zeszłym sezonie, w trudnych okolicznościach, że umie wyjść z trudnych opresji. Ze stanu 0:2, w meczach decydujących także przegrywał, ale na końcu to Atom mógł się cieszyć z sukcesu. Dużo z tych dziewczyn pozostało w zespole. Do tego sprowadziliśmy zawodniczki, które w okresie reprezentacyjnym pokazały się z naprawdę dobrej strony. Sukcesy jakie osiągały Leys czy Hill, to są znaki, które mówią o tym, że są to zawodniczki głodne gry, które nie boją się wyzwań. Więc ja jestem bardzo zadowolony z tego, jaką mamy drużynę, z możliwości zmian jakich możemy dokonać, by dostosować się do taktyki przeciwników.

A jak przywitał pana Sopot? Jest tutaj dobra atmosfera dla siatkówki?

- Jak najbardziej, czuć pozytywne wibracje. To bardzo profesjonalny klub. Od razu jak się trafia do ERGO Areny, to pachnie przyszłością. Ludzie tutaj myślą w kategoriach dobra zespołu, zawodniczki są jak wirusy, one czują tę atmosferę i idą tylko w jednym kierunku, czyli lepszej siatkówki.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Mówi pan o zmianie, jaką chce wprowadzić do stylu sopockiej ekipy. Wiadomo, nie ma już Rachel Rourke, więc ta zmiana wydaje się konieczna. Ale czy myśli pan, że to, co ma być bronią Atomu, czyli dobra gra w bloku-obronie i przyjęciu, to jest przyszłość siatkówki?

- To zależy wszystko od zawodniczek, jakie się ma w swoich szeregach. Oczywiście, że mając Rachel w ekipie w zeszłym sezonie, gra wyglądała tak, a nie inaczej. Inne zawodniczki także zrobiły to co do nich należało w obronie czy wystawie. Ale to do Rachel należała ostatnia akcja. Teraz my musimy ataki Rachel rozdzielić wśród wszystkich naszych zawodniczek. Musimy wykreować sobie wszelakie okazje sami. Tego musimy dokonać poprzez lepsze przyjęcie i obronę. Nie możemy być zadowoleni z takiej sytuacji, kiedy podbijamy piłkę tylko do góry i Iza musi biegać za piłką, żeby wystawiać dobrą piłkę. Tak nie może być. Musimy jej zagwarantować łatwiejsze piłki, także w trakcie wymian musimy być przygotowani do grania kombinacji z wieloma zawodniczkami, by sprawiać problemy przeciwnikowi.

Dużo w tym roku młodych dziewczyn. To jest także klucz do budowania zespołów obecnie w siatkówce? Taka mieszanka?

- Tak, bo doświadczenie jest zawsze istotne w drużynie, ale z drugiej strony potrzeba energii, by grać dwa ważne mecze w tygodniu, biorąc pod uwagę Ligę Mistrzyń. Z tego powodu rola młodych zawodniczek jest bardzo istotna. One szybciej się regenerują po treningach, po meczach i są w stanie zostawić wiele serca na boisku. Do nas należy zadanie, by tę energię skierować w dobrą stronę w trakcie meczu, by pomagać dziewczynom, ale także tę rolę na boisku pełnią zawodniczki, takie jak Mariola Zenik. Jak to wszystko ze sobą współgra, to gra będzie wyglądała obiecująco.

Wykreuje się jakiś naturalny lider w tym zespole?

- Siatkówka to sport zespołowy, to jest rzecz oczywista. Jeśli pomyślisz o piłce nożnej, czy koszykówce, to jeden zawodnik może zrobić różnicę, bo może biec z piłką i zdobyć punkt. W siatkówce tak się nie stanie. Tutaj jest ważne, aby to osobowość całej drużyny wzrastała. Z tego powodu mamy 13 zawodniczek, a na treningach już walczymy. A jeśli te bitwy na zajęciach będą cięższe, to potem będzie łatwiej w trakcie meczu.

Zawodniczki mówiły, że pana metody treningowe są zupełnie inne niż te, do których były przyzwyczajone do tej pory. Jak reagowały na pierwszych zajęciach pod pana okiem?
-

Ja mogę jedynie chwalić dziewczyny, bo wiem, że to nie jest łatwo zmienić styl gry w siatkówce. Ale moje metody przyjęły z dużą dozą ciekawości. I to widać już w trakcie kolejnych treningów, gier. Efekty są już namacalne - poziom w przyjęciu i obronie wzrasta. Dziewczyny dostrzegają zalety tego systemu gry. Musimy jednak połączyć obie szkoły: to co dziewczyny już potrafią i wyniosły od innych trenerów oraz to, co my mamy im do zaproponowania. Wtedy, jeśli to stworzymy silny zespół.

Powiedział pan, że w każdym meczu, asystent będzie rozmawiał osobno na przerwach w trakcie setów z rozgrywającymi. Dlaczego akurat nimi, dlaczego nie z libero np.?

- Bo to najważniejsza pozycja w drużynie. To rozgrywająca decyduje o tym, jak gra drużyna. Co chcę zobaczyć, to to, jak reaguje blok i defensywa przeciwników. W trakcie meczu musimy zawsze adaptować się do taktyki rywala bardzo szybko. Dlatego też jeden z asystentów będzie zajęty tą częścią gry, drugi będzie pracował nad obroną przeciwnika. I te wszystkie informacje razem zgromadzone, będą podstawą naszej taktyki.

A to nie jest tak, że ma pan obawy przed tym rozegraniem? Że to będzie właśnie nieco konserwatywna gra? Bo takie słowa i opinie padały w zeszłym roku. A w tym roku w dodatku na zmianie jest bardzo młoda zawodniczka i być może nie jest w stanie zagrać na tak wysokim poziomie?

- To też wszystko zależy od zawodniczek, jakie się ma w zespole. Jeśli weźmiemy rosyjski team, to mieliśmy tam przez lata Gamową, która była podstawową armatą. Jeśli odnosisz sukcesy grając w ten sposób, to dlaczego należałoby to zmienić? Tak było w Atomie w zeszłym sezonie. I oczywiście można zarzucić, że jest to styl konserwatywny, ale bądź co bądź chodzi o wygrywanie w sporcie. Kolejny przykład - Brakocević, która jest podstawowym elementem Serbek w ataku i Vakifbanku Stambuł, który wygrał Ligę Mistrzów. To do zadań trenera należy decyzja jak zbuduje zespół, jaki styl będzie reprezentował. My będziemy w tym sezonie szukać innych rozwiązań na rozegraniu, w przyjęciu. Dlatego w tym zespole będziemy opierać się na Izie i Natalii. Ona jest bardzo młoda, ale uczy się bardzo szybko i jest bardzo inteligentną zawodniczką. Szybko potrafi analizować sytuację na boisku. Oczywiście, potrzebuje więcej czasu, ale na razie to Iza oczywiście będzie podstawową kreatorką naszej gry.

Wszyscy na konferencji prasowej podkreślali, że cel jest jeden w tym sezonie - mistrzostwo. Czuje pan na sobie tę presję, że tylko zwycięstwo wchodzi w grę?

- Ja mam zawsze wybór jako trener. Ja uważam, że dla mnie najważniejsze jest w tej chwili skupienie się na tym, co teraz. Ważna dla mnie jest praca z dziewczynami, powiedzenie im co i jak można poprawić. To jest klucz. Tak samo w trakcie meczu - jeśli myślisz o końcowym wyniku zbyt szybko - łatwo możesz zgubić koncentrację. Trzeba najpierw się skupić na tym jak zdobywać punkty. Ja mam taki styl trenowania - nie zastanawiam się za bardzo nad tym, co mnie czeka w przyszłości, bo nie mogę zmienić nic co się dopiero stanie. Mam wpływ na poszczególne punkty. Więc na tym będę się skupiał.

Przed Atomem pierwsze spotkanie z Chemikiem Police, bardzo groźnym przeciwnikiem, beniaminkiem tylko z nazwy. Co jest jeszcze do poprawy w zespole? Nad czym przez tydzień jeszcze będziecie pracować?

- Cały czas musimy pracować nad atakiem. Dziewczyny cały czas adaptują się do szybkości rozegrania, jakie próbujemy wprowadzić. Jak nauczą się tego, muszą jeszcze potrafić wybierać różne kąty zbić, by zaskakiwać przeciwnika. Na to potrzebujemy czasu przede wszystkim. W międzyczasie próbujemy poprawiać defensywę i kontrolę piłki. Pracujemy także nad sytuacjami kiedy to Iza broni i kto inny musi wystawić piłkę. To są detale, które pochłaniają dużo czasu.

A jaki jest priorytet dla Atomu? OrlenLiga czy Liga Mistrzyń? Bo w zeszłym roku ta druga traktowana była jako dodatkowe mecze, ale nie jako znaczące rozgrywki.

- Jest oczywistym faktem, że na koniec ligi są play-offy. To daje nieco czasu na poprawne przygotowanie drużyny do występów. To udowodniły zawodniczki w zeszłym sezonie. Wygrały one ligę po zajęciu dopiero 4. miejsca w sezonie zasadniczym. Liga Mistrzyń natomiast startuje już zaraz, na w końcu października. Gramy z drużyną z Bukaresztu, która jest także nowa, więc z pewnością będą potrzebowali czasu na zbudowanie silnej ekipy. Także na pewno priorytetem na ten moment jest Liga Mistrzyń, bo rozgrywki OrlenLigi są długie i najważniejsze mecze sezonu będą miały miejsce w przyszłym roku.

Komentarze (0)